Artykuły

3 X Zapasiewicz

Teatr Dramatyczny potrzebuje pilnie suk­cesu. Aktorskiego i reżyserskiego, bowiem kilka kolejnych premier pod dyrekcją Zbi­gniewa Zapasiewicza nie dało warszawskiej widowni dostatecznej satysfakcji. A tymczasem publiczność wiąże wielkie nadzieje z nowym kierownictwem artystycznym.

"33 omdlenia" wg Antoniego Czechowa w oparciu o jego trzy jednoaktówki: "Oświadczyny", "Niedźwiedzia" i "Jubileusz" przygotował młody reżyser, absolwent war­szawskiej PWST, Tadetisz Pawłowicz. Do­brał sobie obsadę bardzo dobrą, z gwiazdą pierwszej wielkości - Zbigniewem Zapasiewiczem. I on to właśnie w tych trzech je­dnoaktówkach króluje niepodzielnie. Niezbyt często ogląda się role opracowa­ne przez aktora w najdrobniejszych szcze­gółach. A tak gra Zapasiewicz. W "Oświadczynach" zjawia się jako chudzielec z rudą czupryną, sepleniący niemiłosier­nie, zdenerwowany do ostatnich granic swą pozycją konkurenta do ręki starzejącej się panny. Plącze się w słowach, nie może opanować trzęsących się rąk, a kiedy wreszcie ma jej wyznać swe zamiary, wpa­da z panną w kłótnię o nędzny spłachetek ziemi. Dostaje palpitacji serca, sztywnieje mu noga (wszystko zgodnie z tekstem!), brak mu (tchu, pada jak martwy na ko­zetkę. Ocucony wydaje się, że wreszcie wydusi z siebie nieszczęsne oświadczyny i opanuje kłótliwą naturę. Ale gdzie tam! Od słowa do słowa, coraz mocniej gesty­kuluje, znów porywa go pasja, kłóci się tym razem o wartość swego psa, serce w nim zamiera, opada powieka, jedna ręka zwisa bezwładnie. Wszystko to zrobione przez aktora bez cienia szarży.

Może jednak walor tej niewielkiej, prze­cież, roli nie byłby tak znaczny, gdyby nie zderzenie z rolą następną: w "Nie­dźwiedziu". Tu zjawia się Zapasiewicz jako obywatel ziemski, elegancko ubrany, z nie­naganną dykcją. Pod pozornym spokojem kipi wszakże! temperament i tłumiona wściekłość: przyszedł po swoje pieniądze, których smętna wdowa nie chce mu zwró­cić. Ale przecież przed nim przystojna ko­bieta: więc aktor precyzyjnie pokazuje, jak początkowa niechęć przeradza się w zainteresowanie nią, następnie zafascynowanie, by w końcu wybuchnąć namiętnością.

Wreszcie trzecie wcielenie: stary buchal­ter w "Jubileuszu". (Zakutamy w wytartą kapotę, z jakąś chustą zakrywającą całą niemal twarz, w walonkach, półprzygięty do ziemi, zrzędzący i wściekły, że nie może skończyć ważnego sprawozdania. Zapasiewicz mruczy pod nosem i bełkocze, wypluwa słowa, przenosi się z miejsca na miejsce, szukając bezskutecznie, spokoju, by móc wystukać, co trzeba, na liczydłach. Wiem, że krzywdzę pozostałych artystów tego spektaklu, nie mówiąc o ich cieka­wych rolach. Ale rzadko kiedy, ostatnio, można się zetknąć z taką perfekcją wyko­nania i z taką dyscypliną, jaką prezentuje Zbigniew Zapasiewicz. Pogratulować suk­cesu nowemu dyrektorowi i takiego aktora w zespole!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji