Artykuły

Kubańska Halka

Premiera w Operze Narodowej. Gdy zdrowie nie szwankuje, MARIA FOŁTYN żadnej z nich nie opuszcza. Od dawna ma kłopoty z chodzeniem, więc w czasie przerwy zostaje na widowni, a w kolejce do niej ustawiają się liczni znajomi.

Żałuję, że osobiście poznałem ją tak późno. Bo każde z nią spotkanie jest wyjątkowym przeżyciem.

Zamknięte posiedzenie jury Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki. Maria Fołtyn w płomiennym monologu wygłaszanym równocześnie w czterech językach (polskim, niemieckim, rosyjskim i włoskim) przekonuje, jakich uczestników jurorzy powinni brać pod uwagę przy podziale nagród. Ten konkurs to wielkie dzieło jej życia. Zorganizowała go po raz pierwszy 14 lat temu absolutnie sama, dla kolejnych pięciu edycji szukając funduszy, rozsyłając po świecie tysiące listów z zaproszeniami oraz nut z utworami Moniuszki, Szymanowskiego, Karłowicza czy Lutosławskiego. Wierzy, że konkurs to niepowtarzalna szansa promocji muzyki polskiej, zainteresowania nią młodychśpiewaków ze świata, którzy być może w przyszłości zostaną gwiazdami i nie zapomną o Moniuszce czy Szymanowskim.

Kurs dla wokalistów. Maria Fołtyn krzyczy, wścieka się, prowokuje, chcąc obudzić w nich jak najwięcej emocji. A potem spokojnie tłumaczy, dlaczego proste piosenki ze "Śpiewnika domowego" Moniuszki kryją w sobie tak wiele wartości. A kolejnej kandydatce na Halkę umie wskazać, że dzięki mocniejszemu akcentowaniu choćby kilku nut, ta postać nabierze życia.

Premiera w Operze Narodowej. Gdy zdrowie nie szwankuje, Maria Fołtyn żadnej z nich nie opuszcza. Od dawna ma kłopoty z chodzeniem, więc w czasie przerwy zostaje na widowni, a w kolejce do niej ustawiają się liczni znajomi. Jednym celnym zdaniem punktuje zalety i wady występujących artystów,w przeciwieństwie do innych śpiewaków nie opowiada jednak, jak sama to kiedyś interpretowała. Jej uwagi są obiektywne, choć zawsze wypowiadane z pasją.

Żałuję, że nie widziałem żadnej jej ważnej roli. Debiutowała w styczniu 1949 roku w Operze Śląskiej w Bytomiu, cztery lata później była już czołową solistką Opery Warszawskiej. A wcześniej jeszcze na gościnnych występach w Teatrze Bolszoj w Moskwie oczarowała Stalina, co najpierw u kolegów artystów budziło zazdrość, a po zmianie politycznego klimatu - oburzenie. Była świetną Toscą, Tatianą w "Eugeniuszu Onieginie" czy Elżbietą w "Tannhäuserze", a przede wszystkim Halką, śpiewaną od debiutu po ostatni występ (w 1971 r. w Hawanie). I choć upłynęło już tyle lat, nadal nie ma tak znakomitej odtwórczyni tej roli jak ona.

Szkoda, że nie towarzyszyłem Marii Fołtyn, gdy w połowie lat 80. jechała pociągiem przez pół Związku Radzieckiego, by w Nowosybirsku wystawić "Straszny dwór". Albo gdy w Hawanie na swój reżyserski debiut przygotowała płomienną "Halkę" ze zmienionym zakończeniem, bo Kubańczycy w żaden sposób nie zrozumieliby, dlaczego po śmierci ukochanej Jontek rezygnuje z zemsty. Albo kiedy w 1979 roku japońskich śpiewaków uczyła w Tokio nosić polskie kontusze w"Strasznym dworze".

Uważana jest za specjalistkę od Moniuszki, choć mówi, że nie uważa go za najwybitniejszego kompozytora operowego. Ale lepszych nie mamy, więc promujmy właśnie jego. Jako reżyser ma wszakże na koncie wiele innych osiągnięć, choćby wydobycie z zapomnienia "Żydówki" Halevy'ego (Łódź, 1984 r.), czy polską premierę musicalu "Skrzypek na dachu" (Łódź, 1983 r.). Na tle dzisiejszych inscenizacji jej dawne spektakle byłyby zbyt tradycyjne, ona zresztą już nie zabiega o kolejną premierę. Ma natomiast niezmiennie wiele do przekazania młodszym od niej, których chciałaby zarazić swą pasją do polskiej muzyki. Dlatego warto słuchać Marii Fołtyn.

TVP Kultuta, 30.04, g. 17:00

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji