Artykuły

Miłość, piekło, Bóg i ... odlot

Druga premiera Fundacji Teatru BOTO. Iwan Wyrypajew w konwencji dziecięcej zabawy

Debiutancką sztukę Iwana Wyrypajewa "Sny" uznano przed laty w jego rodzimym Irkucku za bluźnierczą i depra­wującą młodzież. Zrobiła jednak karierę na europejskich scenach. Ze słynnym tekstem postano­wiła zmierzyć się sopocka Fun­dacja Teatru BOTO. Premierę oglądaliśmy na dwóch przedsta­wieniach w miniony weekend. Widzowie spodziewający się szokującej i ostrej rozprawy o narkomanii mogli poczuć się nieco zaskoczeni. Zobaczyli mi­niaturowy dramat, nie tyle o nar­kotykach, ile o beznadziei losu i lękach tkwiących w ludzkiej podświadomości.

Na scenie porozrzucane fo­tele - poduchy, jak w przed­szkolu. Śpiący na nich aktorzy przypominają ludziki z plaste­liny. Do nauszników mają przy­czepione duże, groteskowe uszy. Gdy budzą się, zaczynają dziecięce gry. Niepostrzeżenie bez­troska zabawa w "stary nie­dźwiedź mocno śpi" zmienia się. Dzieci podejmują dorosłe te­maty - mówią o przemocy, abor­cji, narkotykach... Po czym na moment znów wracają w swój dziecięcy świat.

Sztuka nie ma klasycznej fa­buły. Wkraczamy w sny, w któ­rych bohaterowie rozmawiają o pięknie, miłości, Bogu, odlo­tach i... piekle. W tych symbo­licznych snach pluje się brązową śliną, a z ciążowego brzucha wy­łażą myszy. Obserwujemy dwie pary, każda z postaci ma inne zdanie na dyskutowane tematy.

Tym, co ich łączy, jest heroina - są od niej uzależnieni.

"W ogóle podobają mi się dziewczyny z chorobami, ale pod warunkiem że są to choroby nowoczesne, modne, ciepłe. Marzę o tym, żeby się zarazić i ogrzać, bo miłość - to kiedy jest ciepło, kiedy śpisz w cieple. Kiedy śpisz - to jest miłość" - sły­szymy w jednym z dialogów.

Wyrypajew z niezwykłym ta­lentem opowiada o rzeczach tak fundamentalnych jak miłość, Bóg czy piękno. Czyni to w spo­sób prosty, lekki, ale jednocześ­nie głęboko prawdziwy.

Niestety, reżyser spektaklu, Cezary Ibera, przyjmując kon­wencję dziecięcej zabawy, gubi sens sztuki, rozmywa temat. Spektakl momentami przypomina nieco performance. Z boku na ekranie wyświetlane są pro­jekcje wideo, próbujące upo­rządkować tę wędrówkę bohate­rów od piękna, miłości, Boga przez narkotyczny odlot do sa­mego piekła.

Lubię być zaskakiwana w te­atrze. Takim zaskoczeniem tego wieczoru okazała się dla mnie Magdalena Boć, aktorka teatru Wybrzeże. Stworzyła w "Snach" rolę wzruszającą, momentami wręcz przejmującą. Jej Dziew­czyna z Brązową Śliną nie jest jednak ckliwa. To wyrazista rola, konsekwentna i przemyślana w każdym szczególe. Aktorka buduje ją z prostotą i siłą.

Pozostali aktorzy - Robert Ninkiewicz (z teatru Wybrzeże), Grzegorz Sierzputowski i Mał­gorzata Szczerbowska zagrali swoje role poprawnie, realizując konsekwentnie zamysł reżysera. Zamysł nie do końca jednak dla mnie czytelny. Przed laty na scenie Malarnia teatr Wybrzeże wystawił "Tlen" Wyrypajewa. Spektakl reżyserowała wówczas Agnieszka Olsten. Pamiętam, że wyszłam wtedy z teatru wstrząśnięta. Było to przedstawienie ważne i nowatorskie. "Sny" Fundacji BOTO, choć interesujące, nie poruszyły mnie.

Dobrze jednak, że pojawiła się w Trójmieście instytucja, która proponuje spektakle ciekawe i zmuszające do dyskusji. To już druga premiera BOTO, pierwszą był dramat "Zielony mężczyzna" Jakuba Roszkowskiego. Z nie­cierpliwością czekam na kolejne przedstawienie, przygotowane przez tę poszukującą własnej drogi i odważnie eksperymentu­jącą artystyczną grupę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji