Artykuły

Wystarczy im tylko reflektor i kawałek podłogi?

Do polskich kin trafił oto film o twórczości izraelskiego choreografa Ohada Naharina. Nagle okazuje się że spektakl według jego choreografii kiedyś się w Polsce pojawił, a jedną z nielicznych osób, która cokolwiek o Naharinie napisała jest Agnieszka Sterczyńska. Jej praca - dyplomowa zresztą - zdeponowana jest w repozytorium Uniwersytetu Warszawskiego. Premiera tego filmu nie daje mi spokoju nie tylko ze względu na twórczość Batshevy, ale w kontekście tego co dzieje się w tym obszarze w Polsce - pisze Waldemar Raźniak, dziekan Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej w Warszawie.

Wypada zacząć od naszych tradycji, które w pewnym wymiarze są chlubne - wiadomo: Henryk Tomaszewski, Conrad Drzewiecki, Jerzy Grotowski. W ślad za tym pojawia się żal związany z żelazną kurtyną gdyby Tomaszewski był w Paryżu i miał takie wsparcie jak Lecoq czy Decroux! W szkołach teatralnych na całym świecie pracę nad ciałem oparłoby się na jego - nie gorszym przecież - systemie, a tu wciąż ten Lecoq i Lecoq. Z drugiej strony izolacja zespołu, konieczność wypracowywania technik na własną rękę, sprzyjała takim eksperymentom jak "13 rzędów" w Opolu.

Pamiętajmy jednak, że dorobek naszych XX-wiecznych "ruchowców" zawsze był offem, a nie mainstreamem - a to, co robili w szerokim kontekście odbierane było w Polsce jako coś bardzo dziwnego, a nawet obrazoburczego. Tak oto polski off zawojował świat, co w pewnych kręgach do dziś wywołuje konsternację - czemu akurat oni? Każdy na świecie żywo reaguje na nazwiska Grotowski i Kantor, a u nas wiadomo jak z tym jest.

Izolacja nie dotyczy jednak tylko lat 60. czy 70. Również i dziś studenci Bytomskiego Wydziału Teatru Tańca pytają przewrotnie: co robić w tym Bytomiu właściwie? W samym mieście niewiele się dzieje. Pozostaje sala, partner, ewentualnie profesor, od święta spektakl w Rozbarku lub jeszcze do niedawna w Śląskim Teatrze Tańca. Zamykają się zatem w salach i pracują.

Pewnego razu zakradłem się tam do sali w mocno wieczornych godzinach, skąd docierały głębokie pomruki basu. Z pasji zorganizowali sobie taneczny impro-jam: kilkadziesiąt osób w sali, pot, szaleństwo, nie wiedziałem czy mi się to śni, czy rzeczywiście po całym dniu zajęć muszą z siebie coś jeszcze wyrzucić... Można humorystycznie powiedzieć, że ten jedyny w Polsce wydział przygotowuje ich do tego co ich czeka, jeśli nie uciekną za granicę: do projektów rezydencyjnych. Jak trafia się na rezydencję, to chodzi się wtedy po mieście i szuka inspiracji, a wieczorem i w nocy znika się w sali.

Tak jak lalkarze (w związku z minionym wczoraj świętem) czują się nieswojo musząc za każdym razem przekonywać do tego, że robią też teatr dla dorosłych i że teatr formy ma sens nie tylko dla dzieci, tak i aktorzy teatru tańca imają się u nas każdego możliwego wytrychu żeby zaistnieć: przecież jesteśmy tani - powtarzają - wystarczy nam tylko reflektor i kawałek podłogi!

W 2013 roku Anna Królica wydała słynne "Pokolenie solo", które ukuło zbiorową nazwę na to co dzieje się w polskim teatrze tańca, pozbawionym tradycji kompanii tanecznych, poza nielicznymi - jak w Poznaniu - wyjątkami. Wspaniale, że pojawiają się jakieś granty, cudownie że są takie miejsca jak gdański Żak, gdzie można się pokazywać, ale większość tych miejsc ma charakter efemeryczny.

Tancerze ronią łzę po CSW, po Scenie Tańca Studio, czekają na to, aby przytulił ich jakiś dotowany teatr dramatyczny, ale przecież najzupełniej oczywiste jest to, że artysta teatru tańca rozwija się najlepiej w zespole, gdzie jest szansa - oprócz stałej eksploatacji spektakli - na codzienne lekcje, podtrzymywanie i rozwijanie rzemiosła. Temu nie pomogą ani inicjatywy oddania tancerzom jakiejś przestrzeni, adaptacji budynku, ani nieliczne granty niedofinansowanego Instytutu Muzyki i Tańca. Tak oto taniec współczesny wciąż pozostaje off-em - potwierdzi to zarówno łódzka Chorea jak i warszawscy mimowie Bartka Ostapczuka.

Wywalczyć w Polsce rzadki grant lub rezydencję - to prawdziwe święto i szansa na przetrwanie, ale utrzymać bez dotacji zespół - to magia lub wręcz SF.

Przy okazji wspomnianego na wstępie filmu tancerze próbują zwrócić na siebie uwagę konferencjami i nowymi wydawnictwami. Minęło trochę czasu od undergroundowego podręcznika Leona Góreckiego "Teoria i metodyka ćwiczeń ruchowych aktora". Wyszło w międzyczasie polskie tłumaczenie "W stronę teatru ubogiego" Grotowskiego, książkowy wywiad z Teresą Nawrot, a ostatnio świetny podręcznik Chorei "Trening fizyczny aktora". Wykuwa się zatem jakiś język opisu, jakaś terminologia, lecz mimo to teatr tańca w Polsce wciąż jest wielkim nieobecnym. Czy tylko dlatego, że ciężko znaleźć mu widza, czy dlatego, że język jego opisu jest albo zbyt suchy i hermetyczny, albo zbyt erudycyjny i ponowoczesny? Opisy przedstawień tak jak i instalacji, skrzące Baudrillardem, Derridą i Agambenem nie trafiają - jak zauważył na jednej z konferencji Mike Urbaniak - do zwykłego widza.

Rokrocznie w miesięczniku Teatr pojawia się elektryzujący środowisko ranking Najlepszy/Najlepsza/Najlepsi. Jeszcze w 2012 roku była tam kategoria "najlepsze przedstawienie teatru tańca", w której spośród 14 najwybitniejszych krytyków wypowiedziało się ledwie siedmiu. Kilku w odpowiedzi zaznaczyło uczciwie "nie śledzę", bądź "widziałam zbyt mało, żeby coś wybrać". Obecnie - przezornie - zamiast tamtej kategorii pojawiła się kategoria: "najlepsza choreografia i/lub spektakl taneczny". Otwiera to furtkę dla teatralnych choreografów i choreografii w teatrze, ale sam teatr tańca pozostaje zmarginalizowany również przez samo środowisko, które jakoś nie może go dostrzec.

A przecież czym byłby współczesny polski teatr bez Leszka Bzdyla, Iwony Pasińskiej, czy choćby Emila Wesołowskiego, którzy zawsze istnieli przecież jako samodzielni i niezależni twórcy.

***

Waldemar Raźniak

dziekan Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej w Warszawie, w latach 2011-2014 wykładowca mieszczącego się w Bytomiu Wydziału Tańca PWST w Krakowie

--

Na zdjęciu: "Kocham tylko i wyłącznie całym sercem nie-rozłącznie Magdalenę", reż. i choreogr. Jacek Łumiński, Wydział Tańca PWST, Bytom - Kraków

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji