Artykuły

Wspaniały sukces polskich artystów

Latem bieżącego roku gościli w Buda­peszcie ubiegłoroczni absolwenci war­szawskiej Wyższej Szkoły Teatralnej. Za­prezentowali oni węgierskiej publiczności swo­je przedstawienie dyplomowe i odnieśli bez­precedensowy sukces. Spektakl o znamiennym tytule ZŁE ZACHOWANIE stanowi kwintesencję piękna i ekspresji ludzkiego głosu i ciała, jest dziełem niezwykłej wyobraźni, po­kazem tanecznej brawury, temperamentu i dowcipu. Miał wspaniałą prasę. Oczaro­wany wdziękiem i umiejętnościami polskich adeptów sztuki teatralnej recenzent popular­nej budapeszteńskiej popołudniówki "Esti Hirlap" dał wyraz swego zachwytu w nastę­pujący sposób:

Z półmroku sceny wyłaniają się cztery sylwetki: dwóch pianistów, kontrabasisty i perkusisty, po czym wchodzi trzynastu młodych ludzi o powierzchowności punków i wielbicieli rocka. Tworzą tableau. I za­czynają: "Black and blue. . ." Nie wierzę własnym uszom. To brzmi lepiej i jest bardziej dopracowane niż dzisiejszy występ grupy Kings Singers w Centrum Kongreso­wym. Jak długo ta młodzież (nie zawodowi przecież piosenkarze) przygotowywała się do tego numeru?

"Złe zachowanie" jest spektaklem dyplo­mowym. Odniosło ogromny sukces w war­szawskim teatrze "Ateneum". A potem w świecie. Po pierwszej piosence następują kolejne. Tak samo bezbłędnie dopracowane, o tak samo cudownym brzmieniu i mi­strzowskiej choreografii.

Polscy aktorzy tańczą jak akrobaci. Nie wierzę własnym oczom. Ten akrobatyczny rock and roli jest czymś w rodzaju wirtuozowskiej adaptacji musicalu w stylu Robinsa i baletu Mojsejewa. A tańczą bez przerwy. Przez ponad półtora godziny. W tym super rocku nie ma minuty wytchnienia. W drugiej części spektaklu podziwiamy już nie tylko oszałamiające tempo, niezwykle wysokie umiejętności taneczne i muzyczne wykonawców, lecz także ich stalowe nerwy. Oddziaływują na widza wieloma różnymi środkami wyrazu. Przechodzą od nabożnych pieśni murzyńskich w parodię, z gingberskiego dramatycznego wrzasku w ironię, z dzikiej zmysłowości w pogodny świat kaczora Donalda. Dwadzieścia pięć miniaturowych dramatów w dwudziestu pięciu stylach ze wspaniałą, przejrzystą kompozycją. To bogactwo stylów i nastrojów jest narzędziem ukazania prawdy o współczesnym świecie, o ludzkich charakterach i namiętnościach władających współczesnym człowiekiem.

Nie znamy języka. Słowa nic nam nie mówią, a rozumiemy wszystko. Przemawia do nas gest, mimika, ruch. Czasami są one chamskie i ordynarne. Czasami zaś czyste jak łza.

Ten spektakl mówi o wszystkich nastolatkach świata.

Nie rozumiemy ani słowa. Rozumiemy wszystko.

Do cholery z wapniakami, z trzydziestoletnimi starcami. Oczywiście, oczywiście matulu. . . wiemy, że dla nas, tylko dla nas harujecie. I ciągle dla nas, wszystko dla nas. Skąd mielibyście brać czas na to, żeby nas pogłaskać po mordzie? Był szaberek nas. I zniszczyliście ten świat - dla nas. A więc teraz - nie widzicie? - pomagamy.

Nie rozumiemy ani słowa. Rozumiemy wszystko.

Nie podano ani jednego nazwiska. Poznaliśmy wszystkich.

Przyszli polscy aktorzy. W przyszłości będą grali zapewne również Szekspira, Moliera, Ibsena i Czechowa. Czasami także "Księżniczkę czardasza".

W przyszłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji