Artykuły

Krystyna Janda na kolanach, czyli "Straszny dwór" po 60 latach

"Straszny dwór" Stanisława Moniuszki i Jana Chęcińskiego wielką polską operą jest. Dziś lubimy z takimi twierdzeniami się spierać. Ale w tym przypadku spierać się nie warto...

Jeżeli ktoś ciągle obawia się opery, niech uwierzy, że "Straszny dwór" nie jest taki straszny. To opera łącząca ce­chy romantyczne i komedio­we, bardzo przystępna, skrzą­ca się polskimi rytmami, przez wielu uwa­żana za niemal "Zemstę" Fredry w opero­wym wydaniu i epopeję na miarę "Pana Ta­deusza" Mickiewicza. Pełno tu emocji, dowcipu, świetnych postaci. A od strony muzycznej "Straszny dwór" uznawany jest za najdoskonalsze operowe dzieło Stani­sława Moniuszki i jedno z najwybitniej­szych dzieł w polskiej historii.

Precyzyjnie opisuje muzyczną doskonałość "Strasznego dworu" Józef Kański w swoim "Przewodniku operowym": "Główne jego walory to pomysłowość har­moniczna (np. w opowiadaniu Cześnikowej o kalinowskim dworze), świetna kon­strukcja scen zespołowych, subtelna i za­razem barwna instrumentacja, przede wszystkim zaś inwencja melodyczna o wy­jątkowej szlachetności, logika wypracowa­nego przez Moniuszkę indywidualnego stylu dramaturgii operowej i wreszcie urzekająca atmosfera polskości, osiągana nie tylko przez taneczne rytmy i intonacje zbli­żone do rodzimego folkloru. Prawdziwy klejnot stanowi aria Stefana "z kurantem" z III aktu, godna stanąć w jednym szeregu obok najsłynniejszych arii włoskich i fran­cuskich". Gdy Stefan śpiewa "Matko moja miła, po twym zgonie w ojca łonie skonał ten serdeczny śpiew" łzy same cisną się do oczu, a przecież w "Strasznym dworze" są jeszcze takie przeboje, jak basowa aria Skołuby z III aktu "Ten zegar stary", słyn­na, polonezowa aria Miecznika z II aktu "Kto z mych dziewek serce której", czy fi­nałowy, ognisty mazur. Takie dzieło nie może pozostać i dziś obojętnym.

A łatwo nie było. Stanisław Moniuszko zaczął pisać "Straszny dwór" do libretta Ja­na Chęcińskiego w 1861 roku. Pracę przer­wał w roku 1863, gdy wybuchło powstanie styczniowe, operę ukończył w 1864, po upadku narodowego zrywu. Klęska pow­stańców była dla niego ciężkim przeży­ciem. Jego stan i sytuacja w Polsce pod za­borami nie mogły nie wpłynąć na kształt dzieła. Moniuszko uznał, że umęczonemu narodowi potrzebna jest opera "ku pokrze­pieniu serc", która nie będzie rozdrapywać ran, ale podniesie na duchu i przyniesie na­dzieję. Stąd pełna nawiązań do polskiego folkloru muzyka, podniosłe sceny zbioro­we, pojawiający się na scenie zbrojni ryce­rze z chorągwi pancernej, gorące męskie słowa o gotowości do walki i ofiar w obro­nie ojczyzny, oddane rodzinie kobiety.

Moniuszko umieścił akcję swojej opery w polskim dworku szlacheckim drugiej po­łowy XVII wieku, nie nawiązywał do pow­stańczych walk, wykorzystał schemat zna­ny ze "Ślubów panieńskich" Aleksandra Fredry. Oto dwaj bracia, Stefan i Zbigniew, wracają do domu po zwycięskiej wyprawie wojennej. Atmosfera obozu wojskowego i braterstwo broni oraz przekonanie, że naj­ważniejszym celem jest obrona ojczyzny, skłaniają ich do złożenia ślubów, że nigdy nie wstąpią w związek małżeński. Miłość nie zważa jednak na słowa i przysięgi. Ste­fan i Zbigniew poznają dwie siostry - Han­nę i Jadwigę, i wybucha namiętność. Histo­ria jest powszechnie znana, więc wyjawie­nie zakończenia nie będzie zaskoczeniem: po licznych perypetiach bohaterowie przy- stępują do podwójnego ślubu: Stefan żeni się z Hanną, a Zbigniew z Jadwigą. Mo­niuszko pokazał idylliczny obraz życia w szlacheckim dworku, podkreślił siłę ro­dziny, honoru, stania na straży ojczyzny.

Wszystko zatem mogło sprawiać nie­winne wrażenie, ale carska cenzura czuwa­ła. Prapremiera dzieła 28 września 1865 ro­ku w Operze Warszawskiej (główne role grali Julian Dobrski, Wilhelm Troszel, Adolf Kozieradzki, Józef Prochazka, Bronisława Dowiakowska, Honorata Majeranowska, a widowisko reżyserował Leopold Matu­szyński) odniosła ogromny sukces, pub­liczność przyjęła operę entuzjastycznie, a soliści wielokrotnie bisowali. Zaborca za­reagował natychmiast i już po trzech przed­stawieniach zdjął spektakl z afisza. Do śmierci w 1872 roku Moniuszko nie docze­kał już kolejnych pokazów swojej genial­nej opery...

Dopiero po śmierci kompozytora opera - czy to w wersjach koncertowych (ciągle ze względu na cenzurę), czy pełnospektaklowych - zaczęła trafiać na europejskie sceny. W roku 1877 pokazano ją we Lwo­wie, w 1891 w Pradze, w 1892 w Wiedniu, a w 1939 w Bazylei. Co ciekawe, w roku 1873 została zaprezentowana po raz pierwszy w Rosji, w Kijowie. W Związku Radzieckim była wystawiana w Moskwie (1946), Miń­sku (1952), Leningradzie (1953), Lwowie (1974). Powstała nawet angielska wersja opery - "The Haunted Manor", w roku 1970. Tłumaczeniem zajął się dr George Conrad we współpracy ze śpiewaczką i nauczycielką śpiewu Mollie Petrie. Świa­tową premierę wersji anglojęzycznej przy­gotowało University of Bristol Operatic Society. Głośne było wznowienie angiel­skiej wersji z roku 2001 w Opera South.

W Polsce po "Straszny dwór" sięgały wszystkie sceny operowe, powstał nawet film - w roku 1936 - w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, z Lucyną Szczepańską, Heleną Grossówną, Mieczysławą Ćwikliń­ską, Witoldem Contim, Kazimierzem Cze- kotowskim, Mariuszem Maszyńskim, Sta­nisławem Sielańskim, Eugeniuszem Ma­yem i Józefem Orwidem w rolach głów­nych. Dzieło Moniuszki okazało się waż­nym dla wielu pokoleń.

Moniuszko i początek opery w Łodzi

Nic dziwnego, że właśnie "Straszny dwór" wybrano na inaugurację Opery Łódzkiej - pierwszej w historii naszego miasta sta­łej sceny operowej. 18 października 1954 roku na użyczonej scenie Teatru Nowego podniosła się kurtyna i... skończyło się tak jak po prapremierze dzieła Moniuszki. Ze­spół muzycznie kierowany przez prof. Wła­dysława Raczkowskiego (próby odbywały się w jego mieszkaniu) odniósł oszałamia­jący sukces, brawom i okrzykom nie było końca. Widowisko reżyserował Jerzy Merunowicz, a scenografię przygotowań Ewa Soboltowa i Józef Rachwalski. Pierwszym dyrektorem Opery Łódzkiej była Sabina Nowicka, a w jej zespole byli m.in. Weroni­ka Kuźmińska, Krystyna Jackowska, Euge­niusz Banaszczyk, Jadwiga Stocka, Nina Jurdzińska, Andrzej Saciuk, Tadeusz Kopacki, Stanisław Heimberger, Halina Ro­manowska, Delfina Ambroziak, Romuald Spychalski, Tadeusz Cegiełła, Janina Niesobska, Feliks Pameli. Wielkie głosy, wspa­niali tancerze, wybitne osobowości.

W ciągu dwunastu lat Opera Łódzka da­ła ponad 30 premier. Spektakle prezento­wano na scenach Teatru Nowego i Teatru im. Stefana Jaracza, publiczność wypełnia­ła widownię i udowodniała, że opera w ro­botniczej Łodzi jest wyczekiwana i kocha­na.

W styczniu 1967 roku otwarto gmach Teatru Wielkiego na pl. Dąbrowskiego (w 1949 roku planowano, że będzie to Te­atr Narodowy), który przejął tradycję Ope­ry Łódzkiej i na początek wystawił oczy­wiście Moniuszkę - "Halkę" w reżyserii Je­rzego Zegalskiego i pod kierownictwem muzycznym Zygmunta Latoszewskiego oraz "Straszny dwór" w reżyserii Antonie­go Majaka i pod dyrekcją muzyczną Zyg­munta Latoszewskiego i Mieczysława Woj­ciechowskiego. I jak Państwo myślicie? Tak, były huraganowe oklaski i liczne bi­sy...

"Straszny dwór" stanął jeszcze na sce­nie Teatm Wielkiego w roku 1978 - spek­takl wyreżyserował Sławomir Żerdzicki, scenografię przygotowała Liliana Jankow­ska, a kierownictwo muzyczne sprawował Bohdan Wodiczko. Przedstawienie dwu­krotnie potem wznawiano, nieco je od­świeżając (w 1985 i 2009 roku). By zobaczyć nową wersję, w reżyserii Krystyny Jandy, musieliśmy czekać do jubileuszu 60. lecia Opery w Łodzi i może się okazać, że to in­scenizacja... najbardziej tradycyjna z moż­liwych, a zarazem niezwykle nam obecnie potrzebna. Premierowe spektakle już dziś^ w piątek, w sobotę i niedzielę, a we wtorek tradycyjna premiera z "Expressem".

"Straszny dwór" pomagał Polakom ma­rzącym o wolności, dodawał rodakom ani­muszu, cieszył, namawiał do zachwytu własnym krajem, doskonale nadawał się na specjalne okazje i uroczystości. W chao­tycznej teraz Polsce ma okazję przypomnieć o naszej dumie, tożsamości, takich wartoś­ciach, jak rodzina, wspólnota, uczciwość, honor, wierność, lojalność, oddanie. "Strasz­ny dwór" ma znów szansę okazać się nie strasznym, ale ponadczasowym. Czego dzisiejsza premiera winna dowieść.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji