Artykuły

Krystyna Janda: Uwielbiam "Straszny dwór" od dziecka

- Proponowano mi już reżyserię w operze wcześniej, ale nigdy te­mat nie zajął mnie do tego stopnia, żebym rzuciła wszystko - mówi Krystyna Janda, która pierwszą w życiu operę wyreżyseruje w Tea­trze Wielkim w Łodzi.

18 października 1954 r. Teatr Wielki roz­począł działalność operą "Straszny dwór". Po 60 latach, 18 października te­go roku, utwór Stanisława Moniuszki znów zostanie wystawiony. Wyreżyse­ruje go Krystyna Janda - aktorka, reży­serka i dyrektorka Teatru Polonia w War­szawie. "Straszny dwór" jest uznawa­ny za arcydzieło polskiej opery i najbar­dziej dojrzale dzieło Moniuszki. Kom­pozytor Piotr Rytel pisał, że to "najlep­sza opera polska. Szczera, bezpośred­nia, prawdziwa". Pisarz Jarosław Iwasz­kiewicz określał ją jako "cacko, to nie­bywała perła opery polskiej. Ileż tu swojskości, ile słoneczności w muzyce".

Październikową inscenizację współtworzą: Magdalena Maciejewska (dekoracje), Dorota Roqueplo (kostiumy), Emil Wesołowski (choreografia) i Waldemar Sutryk (kierownictwo chóru).

ROZMOWA Z KRYSTYNĄ JANDĄ

Co prze­konało panią do podjęcia się reży­serii opery w Teatrze Wielkim?

- Przede wszyst­kim miłość do tego utworu. Uwiel­biam "Straszny dwór" od dziecka. Proponowano mi już reżyserię w operze kilkakrotnie wcześniej, ale nigdy temat nie zajął mnie do tego stopnia, żebym rzuciła wszystko in­ne i zajęła się tym ogromnym wy­zwaniem, jakim jest reżyseria w ope­rze.

Czy punktem odniesienia dla pani jest "Straszny dwór", który zainau­gurował działalność Teatru Wielkie­go w 1954 r.?

- Nie, nie ma chyba nawet rejestra­cji tego przedstawienia, słyszałam tylko relacje. No cóż, zamówiono u mnie "Straszny dwór", na jaki cze­ka publiczność. To trudne zadanie, słuchałam kilku wersji, zebrałam wiadomości i robię własną klasycz­ną inscenizację. Chyba tak to najpro­ściej nazwać.

"Straszny dwór" jest zarazem pa­triotyczny i komiczny. Czy któraś z cech będzie przeważać w pani realizacji?

- Patriotyczny na pewno, przeniosła akcję na dzień sylwestra i Nowego Roku, tuż po upadku powstania styczniowego. Chciałabym, aby to było "grottgerowskie" przedstawienie, jak to nazywam, ale oczywiście wszelkie sceny postaci i sytuacje zabawne będą wydobyte.

Czy są jakieś problemy realizacyj­ne, które wymagają od pani spe­cjalnego wysiłku?

- Wszystkie! (śmiech). Mimo że skończyłam szkołę muzyczną, z muzyką mam do czynienia od za­wsze, zagrałam ponad 200 razy Ma­rię Callas i ze śpiewakami, i świa­tem opery byłam w symbiozie, je­stem tu "nowa". Uczę się wszyst­kiego. Bardzo to miłe poza wszyst­kim, mimo odpowiedzialności, wy­siłku i wielkości przedsięwzięcia. Jest ze mną choreograf Emil Weso­łowski, z którym pracowałam już wielokrotnie - to mnie troszkę uspokaja.

Magdalena Maciejewska, autorka dekoracji, często w swoich pra­cach odwołuje się do współczes­ności. Czy w łódzkim "Strasznym dworze" także tak będzie?

- Dekoracja będzie odwoływać się do romantyzmu. Szukamy prostoty i wyrazistości. Cała akcja dzieje się zi­mą i tylko dwie sceny są we wnętrzu - ta biel zdeterminuje wszystko, także kostiumy inspirowane twórczością Grottgera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji