Na Małej Scenie w Dramatycznym
W Teatrze Dramatycznym na Małej Scenie wystawiono sztukę Witolda Szymanderskiego, która jest dramatopisarskim debiutem popularnego dziennikarza i autora powieści młodzieżowych.
Każdy debiut sprawia, że widz czuje się jakby doroślejszy od początkującego artysty i ogląda dzieło świadomie uruchamiając swój zmysł krytyczny. Z tego powodu, ale przede wszystkim ze względu na szczególny brak dystansu u początkującego autora do jego twórczości, debiutujący dramaturg musi być wsparty współpracą doświadczonego reżysera i takichże aktorów. W przeciwnym wypadku może się zdarzyć, że teatr tylko zaliczy sobie (by nie rzec odfajkuje) kolejną prapremierę. W przypadku "BEZTERMINOWYCH" Witolda Szymanderskiego przydałyby się reżyserskie nożyce dla uczytelnienia tej sztuki. Trochę jest w niej niejasności a aktorzy nie polepszają sytuacji. Przedstawienie, mimo dobrego tempa jest w znacznej mierze, jak to się mówi, puszczone na żywioł. Przecież wiadomo, że autor bardzo chce powiedzieć coś więcej niż to wynika z bieżącej akcji. W sztuce "Bezterminowi" napotykamy trochę oczywistości, ale jest też i świeże spojrzenie autora na pewne zjawiska współczesnego świata. Bez reżyserskiego wypunktowania określonych momentów widownia krok po kroku prześledzi akcje, ale przeoczy przesłanie autora. Sztuka Witolda Szymanderskiego to jakby przypatrywanie się temu, co nazywamy wolnością. Ludzie z "Bezterminowych" (odbywający karę dożywotniego więzienia) stopniowo dorastają do - niewoli. Wszystko z czasem staje się niepewne, niejednoznaczne, nie warte zaufania. Im mocniejszy i bliższy jest blask wolności, tym bardziej jest ona obciążona podejrzeniem. Najprościej i najzdrowiej skonstruowany człowiek ginie, bo jest zbyt jednoznaczny i naiwny, aż podejrzany w, zwyczajnym pragnieniu wolności. Scenografii, podobnie jak aktorstwu, niczego w tym spektaklu nie można zarzucić. Poprawnie zabudowuje ona scenę i określa miejsce akcji. Ale w sumie - nie tworzy nastroju. Ani scenograf, ani aktorzy niewiele mają do powiedzenia na temat sztuki. Także dekoracje jak i styl aktorstwa mogą przydać się w wielu innych utworach scenicznych. Niby nie przeszkadzają, ale nie uwiarygodniają artystycznych i filozoficznych założeń "Bezterminowych". Innymi słowy - byłoby interesująco zobaczyć jeszcze na jakiejś scenie tę sztukę, którą Teatr Dramatyczny zechciał przecież dostrzec i zrealizować. Na zakończenie parę słów o frekwencji. Sztuki nieznanych autorów zwykle mają z nią kłopoty. Sytuację na ogół ratują autokary dowożące widzów, często zmęczonych już zakupami lub zwiedzaniem. W przypadku "Bezterminowych" warto by zachęcić do przyjścia na ten spektakl młodzież i następnie zorganizować dyskusję.