Artykuły

Obrona własnego zdania

Byłoby uproszczeniem myśli Norwida, gdyby treść "Zwolona" ograniczyć do polemiki z "Dziadami", "Kordianem", czy dramatem Garczyńskiego "Wacława dzieje". Niech nas nie łudzą, istotne czy pozorne, reminiscencje. 27-letni poeta, który głęboko przeżył wydarzenia 1830-1848 roku, pragnął wypowiedzieć własną opinię na tematy narodowe. W dzieciństwie, w "stolicy swej młodości", w Warszawie, patrzył na straszną chłostę dzieci, karanych za zbieranie pamiątek po powieszonym bojowniku, Arturze Zawiszy. Ofiarnie pomógł potem Norwid dezerterowi z armii carskiej, oddając mu własny paszport. Odcierpiał za to pruskim więzieniem.

Nigdy nie był przeciwnikiem powstań. Chciał im jedynie dodać więcej przemyśleń ideowych, moralnych, taktyczno-politycznych, uniwersalistycznych. Ale i wobec samego siebie bywał krytyczny; pisał do młodego przyjaciela: "Przebacz głuchemu marzycielowi".

Oczywiście, jest "Zwolon" dziełem skomplikowanym i trudnym. Można więc zrozumieć, że z jednej strony nęcił naszych inscenizatorów, z drugiej - niepokoił i onieśmielał. Krystyna Skuszanka, dając obecnie w Teatrze Narodowym pełny tekst "Zwolona", dopuszcza do głosu wszelkie racje, reprezentowane w utworze. Zachowuje odrębny a charakterystyczny rytm i styl Norwidowski.

Można by sobie wyobrazić, że scenografia skorzysta z sugestii autorskiej i wybierze jako tło sceniczne - Kraków z epoki Wolnego Miasta; poeta poznał je, wraz z kopcami Krakusa i Wandy, z kościółkiem św. Wojciecha, który tak zapamiętał, że Rynek nazwał potem... placem tego Świętego. Krzysztof Pankiewicz wybrał inne ukształtowanie przestrzeni scenicznej. Po lewej stronie umieścił drzwi Katedry, po prawej - mogiły, wspomniane w didaskaliach. W tyle, na podeście - rozgrywa-ją się sceny monarszo-urzędnicze. W ten sposób "Zwolon" staje się nie tylko sztuką o Krakowie z epoki Wiosny Ludów, ale i o całej Polsce, a może i o świecie. Reżyseria Krystyny Skuszanki daje na tym tle ciąg obrazów, uchwyconych blaskiem reflektorów. Od początkowej sceny, w której Norwidowska ironia kształtuje korowód nieporozumień i konfliktów, poprzez scenę bojowego porywu i sugestywnym obrotem rewolucjonistów, trzymających się za ramiona, przez spisek postaci zamaskowanych - aż po niespodziewany odwet ludu.

Aktorzy nie mieli zadania łatwego. Oto kilka przykładów. Tonem refleksyjnej liryki, pełnej pytań, porywów i niepokoju. Tomasz Budyta, którego widziałem w roli Zwolona (dubluje tę rolę Krzysztof Wakuliński) - bronił prawa do wyrażania własnej, niezależnej opinii. Jan Tesarz najpierw z krzy-kiem, potem z pozorną łaskawością, daje sylwetę podstępnego despoty. Wojciech Brzozowicz jeszcze ciekawiej i pełniej rysuje postać premiera. Wojciech Siemion świetnie podjął rolę prowokatora, wykorzystującego nastroje, emocje, a potem - wiernopoddaństwo. Sugestywnym prezesem spiskowych, usiłującym głosić narodową zgodę, jest Marian Rułka. Zastanowiła mnie także technika biurokraty, dowcipnie i niebanalnie ujęta przez Lecha Komarnickiego.

Prolog i epilog mówi Ewa Krasnoaębska pokonując sytuację, w której aktorce przychodzi wypowiadać kwestie wyraźnie męskie.

Oglądając to przedstawienie, myślałem o spektaklach Horzycy, "Miłości czystej u kąpieli morskich" i "Za kulisami". Na tej samej sali! Czy nie można by do tych utworów powrócić? Oczywiście - w innej postaci scenicznej, odpowiadającej stylowi Skuszanki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji