Artykuły

Porady małżeńskie

Rozmowa z JANEM MACHULSKIM, aktorem reżyserem, prodziekanem Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi.

- Złapałam pana w pociągu?

- Nie. Teraz jestem z moimi ukochanymi studentami, siedzimy sobie i omawiamy egzaminy, które przed chwilą się skończyły. Do Warszawy wracać będę wieczorem.

- Dlaczego znakomity aktor, z 50-letnim doświadczeniem scenicznym, zamiast limuzynami jeździ koleją?

- To bardzo higieniczne. Mam pełen luksus, przynoszą mi kawę, o nic się nie martwię. Samochodów mam dość, bo znam je od podszewki. Podczas okupacji jako dziecko pracowałem w warsztacie naprawczym u hitlerowców. W 1949 roku zrobiłem sobie prawo jazdy. Teraz od czasu do czasu korzystam ze swojego fiata brava. Ale głównie jeżdżę pociągami, bo wtedy rodzą się nowe pomysły. Tak na przykład powstała moja ostatnia książka "Benefis".

- Aktor, reżyser, profesor, dramaturg... Które z tych wcieleń jest panu najbliższe?

- Zdecydowanie aktorstwo, bo od tego wystartowałem jeszcze jako student. Tak. Najlepiej lubię być aktorem.

- Dlaczego aktor chwyta za pióro?

- Jeżeli coś we mnie drzemie i chciałbym o tym opowiedzieć, jeżeli nikt o tym nie pisze od lat, nie ma na ten temat sztuk współczesnych - wtedy rodzi się chęć chwycenia za pióro. W ten sposób napisałem kilka sztuk. Nota bene z jedną jeżdżę teraz po całym świecie, bo się spodobała.

- Mówi pan o "Niebezpiecznych zabawach". 18 czerwca spektakl ten będzie można zobaczyć w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Ile w "Zabawach" jest pańskich osobistych doświadczeń?

- No... Obserwuję znajomych, kolegów, słucham czasem, jakie mają problemy w małżeństwie i tak dalej. Nazbierało się tego trochę i napisałem o tym sztukę.

- "Niebezpieczne zabawy" kojarzą się z niebezpiecznymi związkami damsko-męskimi.

- Przewrotny ten tytuł, ale nie ściągnąłem go z żadnego innego. Bawimy się, trochę wygłupiamy, mówimy parę słów za dużo, których potem nie można cofnąć.

- Młoda żona, starszawy mąż, na horyzoncie przystojny mężczyzna... Myśli pan, że związek między osobami, które dzieli spora różnica wieku, ma szansę na przetrwanie?

- Nad tym się w sztuce nie zastanawiamy. Takich małżeństw jest dużo. Ale może to być jakaś nauczka dla ludzi, którzy ten spektakl oglądają: uważajcie, może nie należy z tak dużą różnicą wieku kojarzyć się ze sobą.

- A pan jak uważa?

- Myślę, że między mną a sceniczną żoną ta różnica jest rzeczywiście zbyt duża. Trzeba spojrzeć w lustro, zastanowić się i powiedzieć: stary, nie powinieneś brać tak młodej żony.

- Dlaczego publiczność powinna ten spektakl obejrzeć?

- Bo można zastanowić się nad sobą samym. Jest obok nas mąż czy żona, ta wielka miłość, którą bez przerwy trzeba pielęgnować, traktować cały czas jak w narzeczeństwie. Zauważyć, że jest fajnie ubrana, powiedzieć, że jest piękna, mądra. Trzeba się nawzajem bez przerwy uwodzić. Trzeba miłość podlewać jak cudowny kwiat. Trzeba uważać, żeby w jakichś emocjach nie ranić siebie słowami. I taki też jest wydźwięk tej sztuki.

- I taka jest recepta na miłość Jana Machulskiego ?

- Tak. To tak, jakbyśmy się cały czas spotykali po raz pierwszy.

- Dziękuję.

JAN MACHULSKI - w roku 1954 skończył łódzką Filmówkę, w 1971 r. - wydział reżyserii PWST w Warszawie. Zagrał ponad 70 ról teatralnych i ok. 50 filmowych, m.in. kasiarza Kwinto w "Vabank"- filmie swojego syna Juliusza.

SPEKTAKL W ZIELONEJ GÓRZE

W piątek, 18 czerwca, o 19.00 w Lubuskim Teatrze Jan Machulski zaprezentuje autorski spektakl "Niebezpieczne zabawy". Bilety do nabycia w kasie teatru oraz w restauracji Faraon.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji