Artykuły

Wymiar metafory

Twórczość dramaturgiczna czeskiego pisarza i reżysera Oldricha Danka prezentowana już była przed polskim audytorium. Jego sztuki pojawiały się zarówno w realizacjach radio­wych, w teatrze telewizji, jak i na scenie; "Transplantację" Danka wystawił nie tak dawno stołeczny Teatr Popularny. Te­raz stykamy się z inną sztuką czeskiego dramaturga w reper­tuarze Teatru Dramatycznego. Nosi ona polski tytuł "A jed­nak powrócę..." (przekład Mar­ka Słowińskiego), a chociaż przywołuje wspomnienie XIV-wiecznych manipulacji politycz­nych Awinionu w praskim Kościele, nie jest przecież oderwa­nym obrazkiem historycznym. W świecie targanym nieustannie przez chęć dominacji roz­maitych sił politycznych i ideo­logii, sztuka Danka zyskuje wymiar metafory. Biskup Pragi, Jan IV z Dra­życ, miał głęboko zakorzenione poczucie suwerenności czeskie­go państwa i Kościoła. "To jest Praga - mówi w dramacie Danka - a w Pradze sprawiedli­wość jest sprawą czeskiego kró­la i praskiego biskupa, a nie jakichś tam przybłędów". Cóż z tego, skoro rychło ulegnie no­wemu inkwizytorowi, specjalne­mu wysłannikowi Awinionu. W obliczu cynicznego szantażu po­litycznego wybierze mniejsze zło: zaakceptuje śmierć pięt­nastu niewinnych rodaków, aby uniknąć w przyszłości większych ofiar. Biskupa Jana gra na Małej Scenie Teatru Dramatycznego Jan Tesarz. Tworzy postać dum­ną i krwistą, by przeżyć przy nas gorycz porażki w starciu z nieprzeniknionym mechaniz­mem awiniońskiej władzy. Wy­słannikiem Awinionu jest Woj­ciech Duryasz w zakonnym ha­bicie, prowadzący tu bezwzględ­ną grę polityczną, zmierzającą do ujarzmienia czeskiej nieza­leżności. Kluczowa dla całej sztuki rozmowa obu bohaterów ma w przedstawieniu Krzyszto­fa Orzechowskiego (reżysera) stosowny ładunek dramatyzmu. Walka idei, metod i postaw protagonistów odbywa się na tle dość wycinkowego, ale za to wyrazistego obrazu obyczajo­wości XIV-wiecznej Pragi, ży­wo i sprawnie zarysowanego przez reżysera spektaklu w prostej, ale nastrojowej sceno­grafii Małgorzaty Walusiak. Spośród ról drugiego planu wy­różniłbym Walda, sługę bisku­piego dworu, w barwnej inter­pretacji Macieja Damięckiego. Znacznie mniej udane wydało mi się ujęcie postaci cyrulika biskupiego, Ryszarda (Sławomir Orzechowski), któremu zarów­no autor, jak i reżyser, dali przecież spore szanse - nie tylko jako głównemu uczestni­kowi, ale też narratorowi całej tej mrocznej historii. Niewielkie pole do popisu ma­ją w sztuce Danka panie, cho­ciaż przynajmniej z dwu ich ról można było wykrzesać nie­co więcej, aniżeli udało się to reżyserowi przedstawienia. Olga Sawicka zupełnie odarła postać kochliwej mieszczki Adeli z po­żądanego w tej roli wdzięku i autentyzmu, zaś Iwona Głębicka niezbyt dobrze czuje się w skórze zazdrosnej donosicielki Anny. Kto wie, czy nie byłoby leniej, gdyby obie panie zamie­niły się rolami?

Ale, tak czy inaczej, warto chyba zainteresować się nowym przedstawieniem Teatru Dra­matycznego. Pomimo pewnych słabości, prezentuje ono bowiem ciekawe znalezisko w sferze dość powszechnych poszukiwań repertuarowych polskiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji