Artykuły

Bez tytułu

Listopad 1985 - Teatr Dramatyczny w Warszawie. Próba utworu Marka Hłaski pt. "Ósmy dzień tygodnia" napisanego w 1956 roku.

SCENA I

Agnieszka i Pietrek całują się na ławce. Pietrek już nie panuje nad swoją namiętnoś­cią - zbyt długo spotykają się na ulicach i w parkach. "Ja też już nie mogę wytrzymać" -mówi Agnieszka. Tym razem żegnają się z nadzieją, że znaj­dą na chwilę jakiś pokój, w któ­rym będą mogli być tylko we dwoje.

SCENA II

Agnieszka wchodzi do mie­szkania, w którym ojciec wita ją agresywnym: "Gdzie by­łaś?" Dochodzi do kłótni, któ­ra szybko załagodzona, mówi jednak o tym, że porozumienie między ojcem a córką jest nie­możliwe. Oboje na chwilę rezy­gnują ze wzajemnych oskar­żeń, zbliżają się nawet do sie­bie, po to, aby za moment uciec - on do swoich wyjazdów na ryby, ona do książek i na­dziei, że po skończeniu stu­diów będzie lepiej.

SCENA III

Wchodzi Zawadzki - lokator w mieszkaniu rodziców Agnie­szki. Ona siedzi w jego pokoju i uczy się z dala od rodziców, którzy się kłócą. "A co mają robić w tym wieku?" - pyta Zawadzki. Agnieszka wypytuje lokatora o jego dziewczynę, która mieszka poza Warszawą. On nie jest pewien, czy jest mu wierna. Opowiada o drama­tycznym sposobie ukarania niewiernej narzeczonej przez kolegę z obozu jenieckiego.

SCENA IV

Dwaj młodzi mężczyźni za­czepiają idącą Agnieszkę. Ta zaczepka to rodzaj szpanu, po to, aby nikt nie wziął ich za "frajerów". Wtedy dzielono lu­dzi na frajerów i chuliganów. Oto, co Hłasko napisał na te­mat reportażu o chuliganach: "Nie pokusił się autor o zgłę­bienie tematu, nie ma ani jed­nego słowa o tym. dlaczego chłopcy ci, zamiast pracować czy uczyć się, bili się wieczo­rami o dziwkę".

SCENA V

Agnieszka znajduje brata w barze. Grzegorz pije. Jego małżeństwo nie udało się -rozstał się z żoną. Jedyną nadzieją, jaka mu pozostała, jest dziewczyna - Maria, ale czy z nią się uda? Czy uda się Ag­nieszce i Pietrkowi? "W literaturze interesowała mnie (...) jedna tylko sprawa: miłość kobiety do mężczyzny i ich klęska" - napisze po latach Hłasko.

* * *

MAREK WILEWSKI - reżyser: - Wiem, że młodzi ludzie nie znają Hłaski. To paradoks, bo on był bardzo młody, kiedy za­czął pisać i przede wszystkim pisał o młodych. Na ten temat były również jego artykuły w "Po prosty": "Nie rozumie się u nas tego. że młodzież boi się szarości życia. (...) Nie rozu­mie się strachu przed przemi­janiem, przed brakiem dobrych wspomnień, miłości i szczęś­cia".

Wybrałem do realizacji "Ósmy dzień tygodnia", choć Hłasko tego opowiadania nie lubił, a ono samo wywołało najwięcej krytyki, dlatego że tam pokazane są wyłącznie ekstremalne sytuacje, a spra­wą najważniejszą jest miłość dwojga młodych ludzi. Mało kto w naszej literaturze tak umiał pisać o miłości. I tak wiele w tym opowiadaniu jest analo­gii do dzisiejszej sytuacji mło­dzieży. W Poznaniu, gdzie realizo­wałem to przedstawienie dwa lata temu, przeżyłem zasko­czenie, ale i satysfakcję, bo pomimo drogich biletów, na spektakle przychodziła w większości młodzież z liceów. Tak więc, niezależnie od war­tości przedstawienia, mam na­dzieje, ze ci. którzy przyjdą do teatru, potem będą sięgać po jego książki.

OLGA SAWICKA - Agnieszka:

- Dla mnie Agnieszka to po­stać współczesna. Nie muszę sobie jej wyobrażać. To ja i ty­siące takich jak ja. Jej los jest podobny, więc szukam jej bli­sko siebie. Pamiętam, że Hła­sko na jej temat powiedział, iż pragnie ona jednego - piękne­go początku tej miłości. I ja to mówię już w pierwszej scenie przedstawienia. O tym myśli wiele dziewczyn, nie muszę więc wymyślać Agnieszki. Tro­chę jestem taka, jak ona i ona taka, jak ja. Podobne jest jej zachowanie, temperament i reakcje.

To moja pierwsza główna rola w stałym teatrze, dlatego mam duża tremę.

JACEK SKIBA - Pietrek:

- Ten bohater skażony jest pobytem w więzieniu. Pozosta­wiło to ślad w jego psychice, ciągle w nim powraca. On na­wet od miłości ucieka, mimo że właśnie miłość może mu pomóc. Jest to już dewiacja, która powoduje, że zamyka się w sobie. Głównym punktem w tej roli jest szukanie momen­tów, w których on jest inny. Zanim dostał się do wiezie­nia, byt taki, jak wielu, była w nim "wiara, nadzieja i miłość". Tam zrobiono z niego zupełnie innego człowieka. Nie wie, dla­czego tam się znalazł i to spo­wodowało, że nie może odnaleźć się po wyjściu, jak to na­zywa "po drugiej stronie krat". Cały czas jest skrępowany uczuciowo. Tam - dlatego, że nie przeżył jeszcze pewnego etapu. Tu, po wyjściu, że prze­żył tamto, a nie potrafi przeżyć inicjacji miłosnej. Ta przesz­łość go postarzyła, a jedno­cześnie nie zdążył jeszcze być młody. "Robiąc" Pietrka staram się w sobie znajdować pewne po­dobieństwa, ale jednocześnie nie przekraczać granicy mie­dzy soba a nim.

* * *

Tłumaczony na kilkanaście języków świata: angielski w Anglii i USA, czeski, duński, esperanto, francuski, hebrajski, hiszpański w Hiszpanii i Ame­ryce Południowej, holenderski, japoński, koreański, niemiecki w RFN i Austrii, norweski, serbo-chorwacki i inne języki Ju­gosławii, szwedzki, turecki, węgierski i włoski. W pewnym momencie Marek Hłasko był jednym z najbardziej znanych pisarzy polskich, tylko we własnym kraju prawie nie ist­niał. Jego twórczość w Polsce zamyka się w latach 1954-1957. W lutym 1958 roku wyjeż­dża do Paryża. Za granicą po­wstają nowe opowiadania. 2 powieści, "Piękni dwudziesto­letni" - opowieść o życiu, "Lis­ty z Ameryki" i ostatnia ukoń­czona książka "Sowa, córka piekarza". Do kraju nigdy nie powrócił. Debiutował w 1954 roku w "Sztandarze Młodych" "Baza Sokołowska" Potem przez pewien czas nie pisał. "Powstaje wstęp do legendy Hłaski, formowanie mitu, bezustanna autokreacja. Początek gry. Zajmuje się tworzeniem li­teratury niepisanej". W 1955 roku ukazuję się opowiadania, które złoża się później na tom "Pierwszy krok w chmurach". Andrzej Kijowski, jako jeden z pierwszych, po zanalizowaniu opowiadania tytułowego, napi­sał: "Jest namiętność, ambicja i pasja moralna, która rozwala formę produkcyjniaka i przekracza normy namiętności, ambicji i pasji moralnej przewi­dzianej dla literatury. Przekra­cza je w tak wysokim stopniu, że stają się nowa jakością. Samą sztuką".

Jan Błoński, na podstawie "Bazy Sokołowskiej", podkre­ślił następującą cechę pisars­twa Hłaski: "absolutny słuch na współczesną rzeczywistość obyczajowa". Marek Hłasko, jako autor i jako postać, koncentruje na sobie uwagę. Bywa w różnych miejscach, poznaje wielu ludzi, tworzy anegdoty, opowiada swoje opowiadania. "(...) każ­dy utwór był przed napisaniem opowiadany owej masie roz­mówców, a zarazem ulegał nieustannej ewolucji". Była to jego metoda - innej nie znał: byt bardzo młody, nie ukończył żadnej szkoły, wcześnie za­czął pracować. Myślę, że taki niespodziewany sukces dość trudno było udźwignąć. W 1955 roku obejmuje dział prozy w "Po prostu". Tam zamieszcza swoje artykuły publicystyczne, a także kolejne opowiadania. W 1956 roku radio nadaje słuchowisko według utworu pt. "Pętla", który w następnym roku zostaje przekształcony w scenariusz filmowy pod tym samym tytułem. Hłasko współ­pracował przy pięciu filmach fabularnych, miedzy innymi przy "Ósmym dniu tygodnia", nakręconym przez Aleksandra Forda, a pokazanym dopiero parę lat temu w kinach studyj­nych. Utwory Hłaski podnoszą temperaturę prasowych re­cenzji. Ani wcześniej, ani póź­niej tak namiętnie u nas o lite­raturze nie pisano: ..Nie trzeba się bać (. .). że Hłasko zepchnie z drogi cnoty tysiące niewiniątek w ZMP-owskich krawatach. (...) Wręcz przeciwnie Trzeba się bać mil­czenia wokół drażliwych pro­blemów".

"W każdym z ludzi, przed­stawionych przez Hłaskę, jest coś z anioła i coś z bydlaka -jak to by określił Pascal". "Jego bohater jest rozhisteryzowany, a nie cyniczny". Jednym z najbardziej zna­czących głosów była analiza Andrzeja Kijowskiego, w której otwarcie sięgnięto do spraw związanych nie tylko z literatu­ra. Autor pisze o "fali reakcji przeciwko kultowi jednostki" w różnych dziedzinach sztuki. (W tym czasie dochodzi do głosu grupa młodych twór­ców: poeta - Andrzej Bursa, malarz - Andrzej Wróblewski i Waldemar Cwenarski, aktorzy - Zbigniew Cybulski i Bogumił Kobiela, kompozytor - Krzy­sztof Komeda, reżyserzy - An­drzej Munk i Andrzej Wajda.) Krytyk napisał: "Bohater Hłaski - ten jeden jedyny bo­hater powielony przez kilka­naście opowiadań - żyje po­nad normę, kocha ponad nor­mę, pracuje, pije, rozpacza i raduje ponad normę. Stad jego nieustanny konflikt z otocze­niem." W roku 1957 przeważają ata­ki na młodego pisarza. "Ósmy dzień tygodnia" wywołał ich najwięcej: "Wszystkie wady i zalety pisarza Hłaski zebrały się jak na talerzu mętnej zupy. Postawiwszy tezę. że świat jest podły, Hłasko konse­kwentnie napina wyobraźnię do roli małpiego zwierciadła, w którym wszystko wychodzi zwulgaryzowane i odarte ze strzępka jasności". Ten sam utwór nazwano "psychopatycz­ną pornografią", a samego au­tora "klasycznym przedstawi­cielem skomplikowanej szmiry". Nawet po tylu latach na­zwiska autorów tych recenzji nic nie mówią, ale dokonały dzieła... Na początku 1958 roku wy­chodzi (w półtora roku po uka­zaniu się pierwszego) trzecie wydanie zbioru "Pierwszego kroku w chmurach" z tryumfal­na opaską: "Literacka Nagro­da Wydawców za rok 1957". Nie przysłużyła się jednak au­torowi. "Wywołała serię na­paści, choć książkę wykupiono błyskawicznie, a podczas kro­niki filmowej, relacjonującej uroczystość wręczania jej, pu­bliczność skandowała: "Trzy­maj się Marek". Jedyny tekst, siedmiostronicowy szkic Marii Dąbrowskiej, w całości po­święcony Hłasce, nawołujący do "zachowania zimnej krwi i przytomności umysłu", nie ukazał się nigdzie. Były tam między innymi takie słowa: "Ledwo pojawił się w Polsce tak wyczekiwany autentyczny talent, już ogłasza się usłuż­nym piórem jego upadek. Jest coś zasmucającego nieprzy­zwoitego w tym procederze". Hłasko wyjeżdża do Paryża, potem przebywa w Szwajcarii, we Włoszech i Berlinie Za­chodnim. Mnożą się na niego ataki w prasie. Ambasada dwukrotnie odmawia mu prze­dłużenia paszportu. Sugeruje mu się powrót do kraju, a on właśnie został zaproszony do Izraela. 8 października popro­sił o azyl, zgłaszając się do ośrodka uchodźców. "Marek Hłasko udziela "wywiadu" wy­wiadowi USA" - donosi "Dziennik Bałtycki" 1958 nr 245. Podobno chciał wrócić do kraju i odpowiedzieć za "szpiegostwo". Nie udało się. Składał podania o zgodę na powrót, ale nie otrzymał odpo­wiedzi. Dlaczego? "Jest kilka wersji. I dopraw­dy nie wiadomo, czy którakol­wiek jest prawdziwa. "A może wszystkie? - zapytał wiele lat później. Michał Komar. Nie ma odpowiedzi. Hłasko wysłał do kraju list otwarty z prośba o zamieszczenie z do­wolnym komentarzem. List nie został opublikowany w Polsce. Jedno jest pewne, to, co napi­sał Jan Błoński: "(...) raz zagu­bionego, odtrąconego czy za­kazanego nigdy już w sztuce, nauce nie odzyskamy w całości".

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Bohdana Rudnickie­go. "Marek Hłasko". PIW. War­szawa 1983.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji