Artykuły

Bezmiar teatru

"Piosenki czyli Duet sceniczny w stanach krytycznych" można potraktować jako widowisko teatralne albo uznać za udramatyzowany koncert. Nie zmienia to w niczym faktu, że rzecz zasługuje na najżywszą uwagę. Beata Malczewska, Andrzej Słabiak i akompaniująca im na fortepianie Ewa Kornecka, która całość wyreżyserowała, stworzyli jedyną w swoim rodzaju, atrakcyjną w formie propozycję artystyczną - pisze Janusz R. Kowalczyk w Teatrze dla Was.

Gdzie ich "Duet" można zobaczyć? Z tym pewien problem, bo - jak każde kameralne, zespołowe przedsięwzięcie, określane zazwyczaj mianem impresaryjnego - z powodzeniem wędruje po kraju. Pozostaje więc wystukać tytuł w internetowej wyszukiwarce i zobaczyć, kiedy zawita na gościnną scenkę pobliskiego domu kultury.

Warto się bowiem przekonać, jak radzą sobie na estradzie zasłużeni, choć niekoniecznie popularni (czytaj: modni) aktorzy. Tak się bowiem złożyło w ich twórczym życiu, że znacznie częściej występowali na scenie niż przed kamerą. Co w tym konkretnym przypadku jest akurat atutem - nie mają bowiem ogranych w serialach twarzy.

Para wykonawców dysponuje znaczącym dorobkiem artystycznym. Beata Malczewska od lat jest związana z zespołem krakowskiego Starego Teatru, natomiast Andrzej Słabiak to typ aktora wagabundy, który występował na wielu scenach w kraju, albo i za oceanem (w Chicago). Śpiewał w teatrach muzycznych, a w dramatycznych grywał istotne role, z Mickiewiczowskim Gustawem/Konradem na czele.

Wypada wspomnieć, że oboje wykonawców mniej lub bardziej przelotnie było również związanych z Piwnicą pod Baranami. Kabaretowym fenomenem Krakowa i świata, który to zespół prześmiewców wszedł właśnie w siódmą dekadę swego istnienia. (Więcej wiadomości o Piwnicy zawarłem we wspomnieniowej książce "Wracając do moich Baranów", omawianej również w tym portalu).

Pokrewną artystyczną duszę dwójka śpiewających aktorów znalazła w kompozytorce Ewie Korneckiej, związanej z coraz ciekawiej sobie poczynającym innym krakowskim kabaretem - Loch Camelot. Solidne warsztatowe podstawy pozwoliły każdej z trzech osobowości odnaleźć w tym przedstawieniu własny, indywidualny ton i nadać mu niebanalny wyraz. Spoiwem, które wiąże je od strony formy jest niewątpliwie muzyka, czyli piosenki, a od strony treści - nieprzeparta miłość do teatralnej sceny.

Intrygę wypełnia historia małżeństwa z wieloletnim stażem, które toczy między sobą wzajemne gry, podchody i drobne, w sumie nieszkodliwe, potyczki słowne. Oboje połączył teatr, w którym spełniają się zawodowo. Pracują jednak nie w zespole artystycznym - do którego niegdyś niewątpliwie aspirowali - lecz technicznym: ona jest garderobianą, on zaś inspicjentem.

Z rozmów pary czuwającej na zapleczu sceny można wyczytać jej bezprzykładne przywiązanie do teatru. Nawet wpadki scenicznych tuzów, którym nie udało się ominąć tak zwanych sypek, wspominają oboje bez intencji ośmieszającej, lecz odwrotnie - z rodzajem czułego podziwu. Możemy być pewni, że wykonawcy sięgnęli tu do własnych obserwacji i wspomnień.

Wśród anegdot Andrzej Słabiak przytoczył między innymi tę o znanym reżyserze, z pochodzenia Słowaku, który podczas prób do przedstawienia w Teatrze Bagatela tłumaczył aktorce, że powinna przejść po przekątnej sceny. Jego zwrot: "Przekrziżuj sa!" - co spostrzegł z niejakim zdumieniem - wykonawczyni roli zinterpretowała po swojemu. Pieczołowitym gestem wykonała znak krzyża.

Podglądamy parę ludzi z technicznego zaplecza, bez których teatr nie mógłby prawidłowo funkcjonować, wykorzystujących momenty czasowych przestojów w pracy, żeby - bez tremy i najmniejszych kompleksów - wystąpić przed sobą nawzajem. Wcielają się oni w najrozmaitsze postacie sceniczne, pastiszując aktorów, którym na co dzień służą. Eksperymentują, licząc na poklask partnera, tym bardziej krytycznego, że współmałżonka.

Najważniejsza jest jednak reakcja widzów - świetnie bawiących się celną interpretacją mniej lub bardziej znanych tekstów. Czujne ucho widza wyłowi tu słowa skeczy Stefanii Grodzieńskiej oraz znakomicie dobranych piosenek - o satyrycznym wydźwięku - pióra czołówki polskich mistrzów poetyckiej frazy: Bolesława Leśmiana, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i autorów bardziej współczesnych; choć i zagranicznych: Brechta, Brela. Całe to "materii pomieszanie" trójka pomysłodawców, a zarazem wykonawców, zgrabnie przyswoiła scenie.

Słuchanie nośnych głosów o wyrazistej dykcji - dodajmy, iż przed aktorstwem Andrzej Słabiak studiował na wydziale wokalnym Wyższej Szkoły Muzycznej w Krakowie - to prawdziwa uczta duchowa. Zwłaszcza, że rozśpiewane widowisko niesie na dodatek niebanalne przesłanie. "Piosenki czyli Duet sceniczny w stanach krytycznych" bawią, dając jednocześnie widzom obraz teatru jako miejsca, w którym każdy z osobna może się zmierzyć z własną kondycją: człowieka i artysty.

Ludzie teatru to nie tylko ci, których widać na scenie, lecz - o czym rzadko pamiętamy - także ich bliższe i dalsze otoczenie. Beata Malczewska jako garderobiana wcielająca się w postać aktorki oraz Andrzej Słabiak w roli inspicjenta, który zdobywa się na kaprys wejścia w skórę innego z komediantów, to kwintesencja teatru w teatrze. Hołd artystów oddany cichym współkreatorom ich sukcesów.

***

"Piosenki czyli Duet sceniczny w stanach krytycznych"

Reżyseria - Ewa Kornecka

Obsada - Beata Malczewska, Andrzej Słabiak, Ewa Kornecka (fortepian)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji