Wizyta w Tarnowie
Przeczytałem niedawno w "Trybunie Ludu" interesujący artykuł Romana Szydłowskiego o tarnowskim teatrze. Rzadko się zdarza, żeby prasa centralna zajmowała się prowincjonalnymi teatrami. Okazją do tego jest albo jakiś superwystrzałowy spektakl, albo skandal, który wyrasta poza ramy prowincji, albo też pełna upadłość teatru. Ani jeden z tych warunków nie został przez teatr tarnowski spełniony. Artykuł Szydłowskiego byt następstwem sesji krytyków teatralnych, która odbyła się właśnie w Tarnowie. Tarnów leży w odległości 120 km od Kielc. A zatem tamtejszy teatr położony jest najbliżej stolicy naszego województwa. Postulując - nie od dzisiaj - integrację kulturalną z naszymi sąsiadami zza wojewódzkiej miedzy, przekonany jestem, że najłatwiej byłoby kieleckiemu teatrowi nawiązać współpracę z placówką tarnowską. Miasta podobne do siebie (choć Tarnów bez studentów), odległość nieduża, repertuar teatrów zupełnie odmienny, obie placówki są również objazdowe - słowem: nic, tylko wzajemnie się odwiedzać z pożytkiem dla obu teatrów i widzów obu miast.
Przed tygodniem skorzystałem z zaproszenia dyrektora tarnowskiego teatru Ryszarda Smożewskiego (tego od sobotnich "2 razy 2 równa się ?") i pojechałem do niego na premierę kolejnej sztuki. Fronton teatru w Tarnowie prezentuje się okazale. W listopadzie ubiegłego roku zakończono tu remont, który w zasadzie polegał na tym, że na starych fundamentach postawiono nowy gmach. Wprawdzie na jednej ścianie stoją jeszcze rusztowania, a zaplecze jest solidnie rozbebeszone przez budowlanych, ale wnętrze jest nowoczesne, a oświetlenie i akustyka godna pozazdroszczenia (zwłaszcza przez teatr kielecki). W sobotnie popołudnie na dużej scenie kończyły się próby "Hamleta", w którym rolę króla gra doskonale znany w Radomiu i Kielcach Jerzy Wasiuczyński. Poczekałem na niego w kawiarence, pogawędziliśmy o starych znajomych, z których wielu jest teraz w tarnowskim teatrze. Pracują tu znani do niedawna w Kielcach aktorzy - Jadwiga Lesiak, Cezary Chrapkiewicz, Halina Bulikówna i inni. Gościnnie występował tu Henryk Giżycki, obecnie aktor krakowskiego Teatru Starego i świeży laureat festiwalu teatrów jednego aktora w Szczecinie. Ponadto w tarnowskim zespole są również młodzi, znani z filmów aktorzy - Krzysztof Stroiński ("Pierścień księżnej Anny" "Szklana kula") i Andrzej Malec ("Trzeba zabić tę miłość".)
Teatr tarnowski nie jest zresztą obcy w naszym województwie. W grudniu i styczniu zaprezentował on w kilku kieleckich klubach "Słowo o Jakubie Szeli" (ale na małej scenie Teatru im. Żeromskiego nie było miejsce dla tego spektaklu). Z "Turoniem" Żeromskiego zespół tarnowski występował niedawno w Ostrowcu i Starachowicach, gdzie został bardzo ciepło przyjęty. Na marginesie - po spektaklu w Starachowicach do redakcji "Echo Dnia" przyszło kilkanaście listów z prośbą c zamieszczenie sylwetki Krzysztofa Stroińskiego, który w "Turoniu" grał Ksawerego. Odkąd istnieje "Echo Dnia" nie było ani jednego listu, w którym domagano by się zaprezentowania choćby jednego kieleckiego aktora.
Repertuar tarnowskiego teatru może być bardzo atrakcyjny dla mieszkańców Kielc. Dowiedziałem się, że są już prowadzone rozmowy na temat wymiany przedstawień między tarnowskim a kieleckim teatrem. Tarnów proponuje nam obejrzenie "Romea i Julii" Szekspira, sztuki, która po wojnie nie była w Kielcach w ogóle wystawiana. Sądzę, że nasz teatr mógłby z powodzeniem pokazać tarnowskiej publiczności np. "Krakowiaków i Górali". Mam nadzieję, że rozmowy te zostaną sfinalizowane.
Wieczorem na małej scenie Teatru Ziemi Krakowskiej im. Ludwika Solskiego (tak brzmi oficjalna nazwa tarnowskiej placówki) wystawiono polską prapremierę - "Miłość w Wenecji", pióra nieznanego autora włoskiego z XVI wieku. Pomysłowa inscenizacja, dowcipna fabuła, dobre aktorstwo (znakomici - Krzysztof Stroiński i Jadwiga Lesiak), ścisk na widowni, częste brawa, kwiaty. Potem gratulacje w garderobie. Z tym teatrem warto nawiązać współpracę.
P.S. Jadąc do Tarnowa zatrzymałem się w Chmielniku i potem, tuż za granicą województwa, w krakowskim już Szczucinie. Chmielnik, jest naszym "Mistrzem gospodarności", Szczucin mistrzem nie jest. Ale warto aby władze Chmielnika wybrały się do tej osady, by zobaczyć, jak powinno wyglądać schludne, czyste i zadbane miasteczko.