Artykuły

Quo vadis Przeglądzie

"Bo we mnie jest sex, czyli Legenda Kaliny Jędrusik" - spektakl finałowy XVII Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Pisze Grzegorz Cholewa w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

"Kalina" to jeden z najsłabszych w ostatnich latach spektakli finałowych Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Przewidywalny, zachowawczy, płytki i z premedytacją skrojony pod niedzielnego widza telewizyjnej Dwójki.

Kłóci się to z nową ideą tegorocznego Przeglądu, jego przełomową, alternatywną formułą. Oczywiście, by spektakl nie podzielił losów zeszłorocznej gali, błąkającej się gdzieś po nocnych peryferiach telewizyjnej ramówki, należało zrobić coś zdecydowanie mniej kontrowersyjnego. Pytanie tylko, dlaczego musiała powstać wątpliwej jakości akademia, laurka pozbawiona głębi i śladu jakiegokolwiek przekazu?

O samej Kalinie Jędrusik nie dowiadujemy się tutaj absolutnie niczego. Najpierw w swoim zniewalającym "cotywieszozabijaniu" stylu kilka słów o artystce powiedział Bogusław Linda. Następnie mocne otwarcie - szlagier "Bo we mnie jest seks", który w różowych sukienusiach odśpiewały wspólnie Sonia Bohosiewicz, Magdalena Cielecka, Agnieszka Dygant, Magdalena Kumorek, Kinga Preis, Justyna Steczkowska i Magdalena Szczerbowska. Później było już tylko coraz zabawniej. I to wcale nie z powodu wokalistek - wszystkie śpiewać potrafią, wszystkie lepiej (Kinga Preis, Agnieszka Dygant) lub gorzej (Magdalena Cielecka, Justyna Steczkowska) zadaniu w solowych występach podołały. Uwagę przykuwała natomiast absurdalność drugiego planu. A to jakiś facet puszczał w wannie bąbelki, inny tańczył z miotłą, ktoś robił cyrkowe fikołki z butelkami mleka, a szczytem nonsensu było już wprowadzenie na scenę złotego skutera, na którym zasiadł chłopak także w złotym kasku i przez cały utwór ćmił peta. Trzeci plan, już chyba setny raz w premierze Wojciecha Kościelniaka, stanowiły monitory i ekrany, na których tym razem wyświetlano głównie strzępy filmów "Lekarstwo na miłość" i "Jowita".

Kalina Jędrusik nie jest łatwym obiektem takiego koncertu, być może za mało tu materiału na poważną syntezę i drugie dno. Ale czy trzeba było aż tak infantylnie podejść do tematu? Coś jednak o słynnej artystce PRL-u, ikonie swego pokolenia, powiedzieć można. Mnie zabrakło np. kunsztownej "Kawiarenki Sułtan", a przede wszystkim "La valse du mal" z tekstem Wojciecha Młynarskiego. To prawdziwe credo Kaliny Jędrusik, utwór, który mówi o niej więcej niż wszystkie wykonane w piątek piosenki razem wzięte.

Quo vadis Przeglądzie? - chciałoby się zapytać - bo podążasz w przód jednym krokiem, a następnie dwoma chwiejnymi w tył. Najbardziej dziwi jednak, że spod swej reżyserskiej batuty taki spektakl wypuścił właśnie dyrektor festiwalu Wojciech Kościelniak, autor kultowego "Kombinatu" czy fantastycznej "Galerii", a także... koncertów finałowych PPA.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji