Artykuły

Artyści robią swoje

BIlans 2016 | Muzyka klasyczna ma się dobrze, gdy nie przeszkadzają jej urzędnicy.

To był dziwny rok, naznaczony zarówno wydarzeniami artystycznymi, jak i tym, co wynikło z niekompetencji lub beztroski przedstawicieli organów zarządzających instytucjami kulturalnymi.

Dymisje i nominacje

Personalne zawirowania we Wrocławiu zdominowała sytuacja w Teatrze Polskim, ale w Operze Wrocławskiej niemal rok trwał kontredans związany z wyborem nowego dyrektora. Najpierw miesiącami urząd marszałkowski nie mógł się zmobilizować, by zorganizować konkurs, potem równie długo zwlekał z nominacją dla zwycięzcy, choć całe miasto znało wybór komisji.

Efekt był taki, że Opera Wrocławska, pracująca dotąd jak precyzyjny mechanizm, była nieprzygotowana do sezonu. A nowy dyrektor Marcin Nałęcz-Niesiołowski dopiero od września musiał w pośpiechu układać plan spektakli i ewentualnych premier.

W Gdańsku konkurs na nowego dyrektora Opery Bałtyckiej przebiegł, co prawda, sprawnie, ale gdy zwycięzca odmówił współpracy z przypisanym do tej instytucji Bałtyckim Teatrem Tańca, urząd marszałkowski szybko przystał na jego likwidację. A przecież był to zespół u progu dużej kariery zagranicznej.

Samym tancerzom wystarczyło jeszcze zapału, by jesienią pojechać na festiwal do Petersburga. Przyjęto ich tam entuzjastycznie, otrzymali zaproszenie na występy w 2017 roku w Wielkiej Brytanii, a nikomu w Rosji nie przyszło na myśl, że ogląda zespół, którego już nie ma.
Na Mazowszu marszałek Adam Struzik dał kolejny dowód nieliczenia się z nikim i z niczym. Wbrew opiniom artystów i związków odwołał nagle szefa Warszawskiej Opery Kameralnej Jerzego Lacha. Pełnienie obowiązków dyrektorskich szybko powierzył Alicji Węgorzewskiej. W ten sposób teatr o unikalnym w skali europejskiej repertuarze otrzymała artystka specjalizująca się w ostatnich latach w crossoverowych koncertach.

Z dala zaś od wielkich ośrodków Gorzów chce się pozbyć Moniki Wolińskiej. Ta dyrygentka w ciągu kilku lat zapewniła tamtejszej filharmonii (jednej z najmłodszych instytucji muzycznych w kraju) ciekawy poziom. Być może wszakże za wysoki jak na takie miasto.

Europejski poziom

Tam wszakże, gdzie urzędnicy nie przeszkadzali, życie muzyczne miało się bardzo dobrze. Teatr Wielki w Poznaniu pozyskał dwóch czołowych reżyserów europejskich. Najpierw Łotysz Alvis Hermanis wystawił w olśniewający sposób Jenufę Janáčka, potem Iwan Wyrypajew dał mądrą lekcję widzom, ale i polskim inscenizatorom, jak obchodzić się z klasyką.

W Borysie Godunowie Wyrypajew uniknął częstych dziś w teatrze aktualnych odniesień do (post) sowieckiego imperium. Zrealizował spektakl w kostiumach, ale nowoczesny, a realizm zastąpił symboliką i siłą pięknych, choć skromnych obrazów. Całość ozdobiła kreacja roku — debiut Rafała Siwka w roli Borysa.

Zaskoczyła wszystkich szczecińska Opera na Zamku i młoda reżyserka Natalia Babińska, autorka jednej z najciekawszych premier roku — Dokręcanie śruby Brittena. Ten spektakl cechuje rzadko osiągana idealna równowaga proporcji teatralnych i muzycznych.

Był to kolejny rok sukcesów polskich artystów w świecie. Śpiewacy potwierdzili swą mocną pozycję kolejnymi premierami — Piotr Beczała Lohengrinem w Dreźnie, Tomasz Konieczny Miłością Danae w Salzburgu, Aleksandra Kurzak Żydówką w Monachium, Mariusz Kwiecień Poławiaczami pereł  i Robertem Devereux w Nowym Jorku.

W Metropolitan zadebiutował Artur Ruciński. Pojawiają się zaś kolejne talenty, laureaci tegorocznego Konkursu Moniuszkowskiego: Jakub Józef Orliński (wygrał też prestiżowy konkurs w Metropolitan), Andrzej Filończyk i Krzysztof Bączyk. Prasa francuska natomiast rozpisywała się na temat premiery w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego w tym kraju: Il trionfo del Tempo e del Disinganno Handla na festiwalu w Aix-en-Provence.

Najważniejsza była wszakże premiera przygotowana przez Mariusza Trelińskiego i jego ekipę na otwarcie sezonu w nowojorskiej Metropolitan.

Wprawdzie ta inscenizacja Tristana i Izoldy [na zdjęciu] w Warszawie wzbudziła różne opinie, ale niemały wpływ na to miała źle dobrana obsada. Nowy Jork oglądał najlepszych śpiewaków, o spektaklu dyskutowano wiele (także krytycznie), ale prawdopodobnie będzie kolejna premiera Mariusza Trelińskiego w Met.

Festiwalowy spokój

Festiwalowe życie nie przyniosło zaskoczeń. Mocno trzyma się zasłużona Vratislavia Cantans, ciekawy był — jak zwykle — sierpniowy „Chopin i jego Europa". Rozwijają się młode imprezy: warszawski Festiwal Oper Barokowych, gdański „Actus Humanus" oraz Kromer Festival w Bieczu.

Po 18 latach pożegnał się z Warszawską Jesienią jej dyrektor Tadeusz Wielecki. W ciągu tak długiej kadencji miał ogromny wpływ na programowy rozwój tego ważnego w Europie festiwalu muzyki współczesnej.

Polska fonografia kończy rok prestiżowym wyróżnieniem. Płyta Penderecki conducts Penderecki otrzymała nominację do Grammy. Album jest efektem kontraktu, jaki Warner Musie podpisał w 2014 roku z Filharmonią Narodową i konsekwentnie wydaje jej nagrania, także te archiwalne. Powinni o tym wiedzieć ci, którzy kilka lat temu protestowali, gdy Warner przejął Polskie Nagrania.

Ciekawie rozwija się współpraca innego zespołu — Capelli Cracoviensis — z innym potentatem fonograficznym — Deccą. Rok 2016 przyniósł muzyczny rarytas Adriano in Suria Pergolesiego z udziałem krakowskiej orkiestry, a mają być kolejne płyty.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji