Artykuły

Aktorzy na wydaniu

"Do dna" wg scenariusza i w reżyserii Ewy Kaim w Teatrze PWST w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński.

Motto: "Sing the fucking song!" (Kyle Broflovski, "South Park").

I proszę, nie trzeba donosić na recenzenta, żeby recenzja była dobra! Wystarczy zrobić dobre przedstawienie. Po moich ostatnich wrażeniach z PWST wybuchła ostra ruchawka i chyba macie rację, że spektakle dyplomowe to teatr specjalnej troski, o którym nie uchodzi mówić szczerze. Ale jak w takim razie pochwalić "Do DNA", kiedy ten spektakl jest naprawdę spoko? Z tamtego dyplomu, co się wszyscy obrazili, wyszedłem w połowie, więc żeby już tak nie robić, na ten PRZYSZEDŁEM w połowie. W końcu mamy postmodernizm, twórcy mogą opowiadać od dupy strony, to ja mogę tak oglądać.

Po pierwsze: chodzi nie o "dno", a o DNA, de-en-a, genetyka, w tę mańkę. O powrót do korzeni. Z tej racji hejterzy mogą sobie wsadzić te banalne śmieszki. Po drugie: specjalność piosenkarska, piosenka ludowa, ale nie popadli w wieczór z balladą, w randomowe youtube party, w playlistę "różne". "Do D-N-A" to sensownie poskładana wypowiedź O ŻYCIU I ŚMIERCI! (Skład i łamanie: Włodzimierz Szturc). Bo co może robić młody człowiek na wsi? Być w ciąży albo na wydaniu, "świnia mi się urodziła", "ożenię się z kozą", albo zgon (por. Weronika Murek, "Uprawa roślin południowych metodą Miczurina"). I zaśpiewać o tym. Kupili mnie kawałkiem o "Maćku, Maciuleńku" (nie znałem tej formy!). A gdy przyszło do piosenek o miłości i pogrzebach, "A wstań, Magdalenko, a odprowadź ty mnie" i "Oto jak rychło Pan Bóg zabiera mnie z świata, znikły jak dzień prędziutko moje młode lata" - CHYCIŁO za serce.

Owszem, kompozycja filmu porno: szczątkowa fabuła i NUMERY, a po każdym brawa. Ale jest w tym wszystkim oddech, pauza, i się DZIELĄ, a nie popisują. Wytwarzają odpowiednią temperaturę i potrafią ją utrzymać - i potrafią ją zmienić. Nic nie dzieje im się samo, po to właśnie się uczyli, żeby było ogarnięte, nieliczone na przypadek. Śpiewają i tańczą ze zrozumienie. Ich wieczorek zapoznawczy (absolwenci, widzowie, poznajcie się) i wzrusza, i bawi, WZRUSZA, BAWIĄC, a jak coś jest zabawne & wzruszające naraz, to się mówi FAJNE. W tle rustykalne, wegańskie wizualizacje. Propsuję te plisowane kiecki lśniące jak psu jaja.

Jak mnie ktoś w dyplomie bierze i widzę potencjał, to walę z nazwiska. Tych państwa chciałbym koniecznie zobaczyć również poza szkołą, bo wpadli mi w ucho: Dominika Guzek, Łukasz Szczepanowski, Agnieszka Kościelniak. Całuski, cukiereczki, ciasteczka!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji