Artykuły

Dzieci teatru. Na scenę nigdy nie jest za wcześnie

Czas dzielą między szkołę i teatr. Występują w Wybrzeżu, Teatrze Muzycznym, telewizyjnych talent-show, chodzą do szkoły muzycznej, na kursy tańca i śpiewu. Byłoby męczące gdyby nie to, że scena to ich żywioł - pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Dla Artura Blanika, piątoklasisty z ZKPiG nr 12 na gdańskiej Zaspie i syna mistrza olimpijskiego w gimnastyce sportowej Leszka Blanika, poprzedni tydzień był bardzo intensywny. Przedpołudnie, zamiast w szkole, spędzał w Teatrze Muzycznym - o godz. 11 grał w musicalu "Piotruś Pan" [na zdjęciu]. Po spektaklu mama zabierała go do domu - obiad, zaległe lekcje, chwila odpoczynku. Po południu wracali do Muzycznego, bo o 19. Artur grał w spektaklu "Mały Książę. Końcówka". Przed 21. mama znów czekała pod teatrem, do domu trafiali późnym wieczorem. I tak przez kilka dni z rzędu.

Artur się zapalił

- Czuję się jak taksówkarz, ciągle gdzieś go przywożę i odwożę - mówi Magda Blanik, mama Artura, z zawodu psycholog. - Teatr to jest jego wybór i wielka pasja. Szkoła to obowiązek, teatr to przyjemność. Ma z tego ogromną frajdę. Zastanawiamy się z mężem, czy to tylko dziecięca przygoda, czy początek życiowej drogi. Chyba jednak to drugie. Artur kocha teatr, dlatego praca na scenie go nie męczy.

Kiedy miał kilka lat, przestawiał w domu meble, żeby ustawić scenę i odgrywać na niej role. Zawłaszcza, gdy przyszli goście. Był filarem przedszkolnych przedstawień, wszystkie role znał na pamięć. Na pierwszy casting namówiła go pani z Pałacu Młodzieży, gdzie chodził na zajęcia teatralne. Rodzice nie byli zachwyceni, był dopiero w drugiej klasie, ale Artur się zapalił.

W Teatrze Wybrzeże reżyser Janusz Wiśniewski szukał odtwórców ról dwóch synów Maniłowów w "Martwych duszach" Gogola.

Ledwo wrócił z castingu, był już telefon, że ma tę rolę. Jego młodszego brata zagrał Mateusz Radoch - uczeń SP 76 w Gdańsku, zapalony tancerz.

Przed premierą "Martwych dusz" przez trzy tygodnie Artur nie chodził do szkoły. Ale na bieżąco nadrabiał zaległości i na koniec roku miał średnią 5,5.

Latem 2014 r. miał jechać na obóz piłkarski. Zrezygnował, kiedy dowiedział się, że Wybrzeże szuka chłopca do roli Pawełka w "Statku szaleńców" Nikołaja Kolady.

- I tak cały sierpień przesiedziałam na widowni, przyglądając się, jak powstaje spektakl - mówi mama Artura.

W zeszłym roku reżyser Adam Nalepa powierzył Arturowi pierwsze naprawdę duże zadanie aktorskie - w Teatrze Muzycznym w Gdyni zagrał Małego Księcia w dzieciństwie w sztuce "Mały Książę. Końcówka".

Adam Nalepa: - Artur to wyjątkowo dojrzały chłopiec, świadomy tego, po co jest na scenie. Nie stwarza żadnych problemów, ma świetnie opanowany tekst. W moim przedstawieniu partnerował czterem aktorom i pracował jak profesjonalny artysta. Na pewno jeszcze o nim usłyszymy.

- Mały Książę to moja ukochana rola - mówi Artur. Nauka tekstu przychodzi mu łatwo. Czasem tylko prosi rodziców, by go odpytali z roli.

Dla niego teatr to miejsce święte, praca na scenie jest jego żywiołem. Nie wyobraża sobie, że mógłby coś zawalić.

Wiosną tego roku po wygranym castingu Janusz Józefowicz zaprosił go do obsady superprodukcji Teatru Muzycznego - musicalu w technologii 3D "Piotruś Pan". Artur zagrał Trąbala - jednego z Zaginionych Chłopców w Nibylandii. Ale w październiku złamał rękę i najbardziej się bał, że nie będzie mógł wystąpić. Niedługo potem ze złamaną ręką tańczył na scenie.

Julka - mała Fionka

10-letnia Julia Totoszko, odtwórczyni roli Wendy w "Piotrusiu Panu" praktycznie wychowała się w Teatrze Muzycznym. Jej mamą jest obdarzona wspaniałym głosem aktorka tej sceny - Marta Smuk (m.in. Smoczyca w "Shreku", Pani Jeziora w "Spamalocie", Oda w "Ghost"), tatą - wokalista Mariusz Totoszko.

Kiedy Julka miała kilka lat razem z mamą, ciocią (aktorką Magdą Smuk z Muzycznego) i kuzynostwem występowała w "Skrzypku na dachu". W 2011 r. Maciej Korwin, ówczesny dyrektor Muzycznego i reżyser "Shreka", powierzył jej rolę małej Fionki. Na konferencji prasowej przed premierą pięcioletnia Julka bez skrępowania odpowiadała na pytania dziennikarzy, a na koniec wypaliła do Korwina z pytaniem, czy w przyszłości może liczyć na pracę. - Jeśli ja tu jeszcze będę, to tak - odparł dyrektor, dziś już nieżyjący.

W zeszłym roku Julka z powodzeniem wystartowała w telewizyjnym show "Mali Giganci". Zaśpiewała m.in. "Nine Million Bicycles" Katie Melua i "Derniere Danse" Indili. "Wielka artystka w małym futerale" - powiedział o niej Kuba Wojewódzki.

Ale Julka jest zdania, że rola w teatrze jest trudniejsza niż udział w talent-show. - "Mali Giganci" nie lecą na żywo. Jak coś się nie uda, można to wyciąć. W teatrze jak coś się nie uda, trzeba to "ograć" - tłumaczy różnicę.

Hit hit Zuzia!

Drugą odtwórczynią roli Wendy jest 11-letnia Zuzanna Polańska z Suchego Dworu pod Gdynią.

Czym jest dla niej ta rola? - Świetną zabawą! - odpowiada Zuzia.

Podczas prób do "Piotrusia Pana" zaprzyjaźniła się z dziećmi z obsady. - Zapraszają się wzajemnie na noc. Przed północą wracają z teatru, ale zanim zasną, muszą jeszcze wysłać do siebie sms-a. Bardzo się zżyli - przyznaje Aleksandra Polańska, mama Zuzi.

Na talent wokalny jej córki uwagę zwróciły już panie w przedszkolu. W Szkole Podstawowej w Pogórzu, gdzie chodzi Zuzia, nauczycielka muzyki wysyłała ją na konkursy piosenki. Z każdego wracała z nagrodą, więc mama pomyślała o dodatkowych lekcjach śpiewu.

Ostatnio jej wokal mogła podziwiać cała Polska - Zuzia z sukcesem wystartowała w dziecięcym talent show "Hit Hit Hurra!" w TVP, a o jej śpiewie z uznaniem wypowiadała się Edyta Górniak.

Zuzia uwielbia śpiewać i tańczyć, pojęcie tremy jest jej obce. Od paru lat, podobnie jak jej koledzy z obsady "Piotrusia Pana", uczęszcza na zajęcia do dziecięcych teatrów Junior i Valldal. Wystąpiła w "Księdze dżungli" i "Alicji w krainie Cz." Teatru Valldal.

- U nas nie traktuje się dzieci ulgowo. Powtarzam im: nie gracie dla babci, która i tak będzie zachwycona, że widzi was na scenie. Macie grać z odwagą, na sto procent - mówi Tomasz Valldal Czarnecki, szef gdyńskiego Teatru Valldal, na którego zajęcia uczęszcza 90 uzdolnionych aktorsko i wokalnie dzieci z Trójmiasta i okolic.

Piotrek - Piotruś Pan

Z Teatrem Valldal związani są też 12-letni Piotr Zamudio-Zeidler i 11-letni Mateusz Dobry - odtwórcy roli Piotrusia Pana.

Piotrek mieszka w Żukowie, jego mama jest Polką, tata pochodzi z Meksyku.

- Muzyka otacza go od dziecka. Z wykształcenia jestem nauczycielką muzyki, starszy syn Antek także śpiewa [doszedł do półfinału "X-Factor"-red.] - opowiada Anita Zeidler-Zamudio, mama Piotrka.

Nie inaczej jest z młodszym synem - konkursy recytatorskie, nauka w szkole muzycznej w Kartuzach w klasie fortepianu, udział w spektaklach Teatru Junior działającego przy Teatrze Muzycznym, wreszcie główna rola Mowgliego w musicalu "Księga dżungli" Teatru Valldal i tytułowa rola Piotrusia Pana w superprodukcji Muzycznego. A ostatnio jeszcze Teatr Wybrzeże. Tyle scena. W telewizji można go było oglądać w talent-show "Mali Giganci" w TVN.

W czasie prób przed premierą w szkole prawie go nie ma. Codziennie od 10. do 14. ma jedną próbę, potem parę godzin przerwy, a o 18. zaczyna się druga próba i trwa do późnego wieczora.

- Kiedy go odbieram, już w samochodzie pada ze zmęczenia. Potem mycie zębów, pidżama i łóżko - opowiada mama. - Ale Piotrek uwielbia teatr. Mówi, że czuje się jak na wakacjach, choć przecież intensywnie pracują.

Najnowsza jego rola to artysta Damien Hirst w sztuce "Mapa i terytorium" w Teatrze Wybrzeże w reżyserii Eweliny Marciniak, która dziecięcym aktorom powierzyła role alter ego dorosłych bohaterów. I to był strzał w dziesiątkę. Mali aktorzy dodają tej opowieści lekkości, świetnie improwizują i - co zadziwiające - w wielu miejscach to oni nadają ton spektaklowi. Oprócz Piotrka w "Mapie i terytorium" występują także Mateusz Radoch, Piotr Burdzel, Patryk Makowski i Victoria Makowską.

Mateusz z "Chłopów"

Spore doświadczenie na scenie ma też 11-letni Mateusz Dobry z gdyńskiego Grabówka, drugi odtwórca roli Piotrusia Pana.

On także nie narzeka na brak zajęć - trzy razy w tygodniu ćwiczy taniec towarzyski w studio "Latino Cafe" (uczęszcza tam też Julia Totoszko), śpiewa w szkolnym chórze, jest członkiem klubu piłkarskiego "Pomorzanin" i chodzi do szkoły muzycznej w Gdyni, gdzie uczy się grać na perkusji.

- Czasem w domu mamy rodzinne muzykowanie. Starsza córka gra na wiolonczeli, mąż na gitarze, a Mateusz na perkusji - opowiada Elena Nadratowska, mama chłopca.

Kto był na musicalu "Chłopi" w Muzycznym, widział go w roli małego parobka Witka i słyszał, jak z Mają Gadzińską i Zbigniewem Sikorą wykonuje pełną bólu pieśń "Jezu mój".

- Skoro mogę grać chłopa w "Chłopach", czemu nie miałbym dostać roli Piotrusia w "Piotrusiu Panu"? - stwierdził Mateusz i postanowił pójść na casting organizowany przez Janusza Józefowicza. - Zresztą obojętne, co będę robił, byle by dostać się na ten piracki statek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji