Artykuły

Pożegnanie (17.09.1952-03.03.2006). Krzysztof Kolbasiuk

Jeszcze w czwartek 2 marca był w dubbingu. Pracował z kolegami. W Teatrze Polskim grał z Ireną Kwiatkowską w "Zielonej Gęsi". Po przedstawieniu żegnał się z kolegami, jak gdyby nigdy nic. Był w świetnej formie - zmarłego KRZYSZTOFA KOŁBASIUKA wspomina Witold Sadowy.

W piątek nad ranem 3 marca poczuł się źle. Zawieziono go do szpitala. Mimo natychmiastowej pomocy, nie udało się go uratować. Miał niespełna 54 lata. Mógł jeszcze żyć i robić wiele dobrego. Miał dom i kochającą żonę Jolantę Żółkowską, z którą połączył Go los na planie filmowym podczas kręcenia serialu "Dom" w reż. Jana Łomnickiego, gdzie grał Łukasza, a Ona jego ukochaną Basię. Miał syna Kamila, w którym pokładał wielkie nadzieje. W teatrze też Mu się wiodło. W końcu stycznia zagrał z Grażyną Barszczewską w najnowszej premierze Teatru Polskiego, w dwuosobowej sztuce "Przypadkowy człowiek" Yasminy Rezy, a 18 marca miał mieć kolejną premierę "Kordiana" Juliusz Słowackiego. I oto nagle wszystko prysło. Nie ma Krzysztofa. Pozostaną tylko wspomnienia i strzępy Jego dokonań, które się zachowały w nagraniach radiowych i na taśmie filmowej.

Urodził się w Szczecinie 17 września 1952 roku. Był człowiekiem pełnym uroku, utalentowanym, skromnym i wrażliwym. Serdecznym kolegą, uczynnym i życzliwym. Kochał teatr i miał go we krwi. Piękny głos, wspaniała dykcja i słowo, którym umiał operować i które w Jego ustach nabierało właściwego znaczenia. A do tego jeszcze znakomite warunki zewnętrzne, którymi obdarzyła Go natura. Wszystko to sprawiło, że po maturze dostał się natychmiast na Wydział Aktorski PWST w Warszawie. Jeszcze przed ukończeniem szkoły, będąc na trzecim roku studiów, zagrał u boku Jana Swiderskiego rolę jego syna w sztuce Ibsena "Jan Gabriel Borkmann" na scenie warszawskiego Teatru Współczesnego, w reżyserii swojego profesora Aleksandra Bardiniego, mając za partnerki Halinę Mikolajską i Zofię Mrozowską.

Po dyplomie w roku 1976 znalazł się w zespole nowo powstającego Teatru na Woli, zaangażowany przez swojego mistrza i profesora Tadeusza Łomnickiego. Zagrał u niego znakomicie Jana w inauguracyjnym przedstawieniu "Pierwszy dzień wolności" Leona Kruczkowskiego. Z teatrem tym związany był do roku 1985. Grał w wielu sztukach na tej scenie, a wśród nich Andrzeja w "Podróży po Warszawie" u Andrzeja Strzeleckiego, Andrzeja Sartiego w "Życiu Galileusza" Bertolta Brechta w reż. Ludwika Rene, Porucznika w "Damach i huzarach" Aleksandra Fredry, kierownika sekretariatu w "Sprzężeniu zwrotnym", Aleksandra Gelmana u Andrzeja Rozhina i w niezapomnianym do dziś, znakomitym przedstawieniu Romana Polańskiego "Amadeusz" Petera Shaffera, na które chodziły tłumy. A ponadto Edmunda w "Nocy czerwcowej", cara Aleksandra I w "Wojnie i pokoju", w "Słudze dwóch panów" i Sarka-Farkę w "Igraszkach z diabłem".

Po odejściu Tadeusza Łomnickiego opuścił Teatr na Woli i w roku 1985 przeniósł się do Teatru Nowego na Puławską do dyr. Bohdana Cybulskiego. W Teatrze Nowym zagrał m.in. Fouquier-Tinville'a w sztuce "Dr. Guillotin", Walentego w "Fauście" , Paganiniego i rzeźnika w "Rzeźni" Sławomia Mrożka oraz Cara w "Kordianie". Tu spotkał się po raz pierwszy z Ireną Kwiatkowską na scenie, aby grać z nią w "Arszeniku i starych koronkach". W roku 1990 zaangażował się do Macieja Prusa, który objął dyrekcję Teatru Dramatycznego. W teatrze tym zagrał w "Nie-Boskiej Komedii" Zygmunta Krasińskiego, i w "Szewcach" Stanisława Ignacego Witkiewicza. Potem w "Metamorfozach" wg Owidiusza w reż. Michaela Hacketta, w "Woyzecku" Georga Buchnera, w "Letnikach" Maksyma Gorkiego, Oberżystę w "Człowieku z La Manchy" u Jerzego Gruzy, Hermana w "Sztukmistrzu z Lublina" w reżyserii Jana Szurmieja, Księcia Walii w "Szaleństwie Jerzego III" i Williego w "Szczęśliwych dniach" Samuela Becketta w reż. Antoniego Libery. Potem przez trzy lata był bez etatu. Od roku 1999 należał do zespołu aktorskiego Teatru Polskiego. Oglądałem go jako Malachitusa w "Biwaku pod gołym niebem" w reż. Jana Kulczyńskiego, podziwiałem, z jaką klasą grał Psa Fafafika w "Zielonej Gęsi" Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego u boku Ireny Kwiatkowskiej w reż. Jarosława Kiliana, z którą po latach spotkał się znowu na scenie. Pamiętam Go jeszcze jako Sganarela w molierowskim "Don Juanie".

Oddzielny rozdział w Jego życiu zawodowym to dubbing i radio. Do dubbingu trafił niemalże natychmiast, i to do najlepszego fachowca w tej dziedzinie Zofii Dybowskiej-Aleksandrowicz. W krótkim czasie stał się profesjonalistą wysokiej klasy. Nie tylko udzielał swojego pięknego głosu i bogatego wnętrza znakomitym aktorom zagranicznym, jak to miało miejsce w głośnym serialu telewizyjnym "Pogoda dla bogaczy", gdzie użyczył głosu głównemu bohaterowi, ale także zajął się reżyserią. Jego głosem zachwycali się także słuchacze Polskiego Radia. Dowodem na to, jak wielką cieszył się popularnością i jak bardzo Go ceniono, było uhonorowanie Go w roku 1984 przez Komitet ds. PR i TV najwyższą nagrodą "Złotym Mikrofonem". Występował w licznych spektaklach Teatru TV i w programach dla dzieci. Najgłośniejsza Jego rola telewizyjna w Teatrze Telewizji to Szczęsny w "Horsztyńskim" Juliusz Słowackiego w reż. Ignacego Gogolewskiego w roku 1975. Ponadto oglądaliśmy Go serialach telewizyjnych takich jak "Daleko od szosy", "Tajemnica Enigmy", "Doktor Murek", "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy", "Na dobre i na złe" oraz "Samo Życie". A także w filmach, między innymi u Andrzeja Wajdy w "Panu Tadeuszu", gdzie grał gen. Dąbrowskiego. Ogromną popularność wśród młodych widzów przyniosła Mu postać Gniewka w serialu TVP "Znak Orła". Interesował się poezją i uczestniczył w Festiwalach Jednego Aktora. Przez jakiś czas pracował nad słowem ze studentami Wydziału Wiedzy o Teatrze w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie i udzielał się społecznie. Smutno mi Go żegnać. Powinien jeszcze żyć. Miał tyle do zrobienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji