Artykuły

EDYP DYPLOMANT

Czym jest Edyp dzisiaj? Sztuką o informacji. Z braku konkretów i nadmia­ru komentarza bierze swój początek tragedia. Kiedy nie można ustalić, co jest prawdą - pozostają wróżby, wieszczenie z lotu ptaków i wnętrzności zwierząt. Grecy nie znali futurologii i komputerowych analiz. Ich komputer był starą babą na trójnogu, odurzoną oparami ofiarnych dymów. Rzecz cie­kawa: szczególnym wzięciem cieszyły się przepowiednie dotyczące przesz­łości. Tego ciemnego obszaru wydanego amnezji, podlegającego manipulacjom. Stosunek do przeszłości określał przyszłość. Wiara w tę czy inną wersję przesądzała o działaniach bohaterów dramatu. Gdyby Lajos nie zau­fał wyroczni, iż zabije go syn, który na dodatek ożeni się z własną matką i nie kazał porzucić niemowlęcia w lesie - być może, wszystko potoczyłoby się inaczej. Być może. No, ale wtedy nie byłoby Edypa. Pierwowzoru zagad­ki kryminalnej, rozwiązywanej na scenie. Precyzyjnie i konsekwentnie, z genialnym wyczuciem praw psychologii i mroków natury ludzkiej. Kto wie, czy nie najważniejszą kwestią tej sztuki są słowa Kreona, adresowane do obalonego władcy: Zachowujesz się tak jakbyś nadal rządził!...

Dwadzieścia jeden lat temu wystawił Edypa Teatr Dramatyczny. Z kreacją Holoubka (Edyp), znakomitymi rolami Gogolewskiego (Kreon) i Łuczyckiej (Jokasta). Dziś profesor Holoubek wyreżyserował warsztat dy­plomowy IV roku PWST. Jest to dobra i piękna zasada - tworzenie ponad-pokoleniowych więzi, łączników tradycji, znaków pamięci. Przedstawienia szkolne mają swą dramaturgię: piekło tremy pochłaniające zwłaszcza pa­nie, nagłe wahnięcia dykcji, nadekspresja nie mieszcząca się w małej salce... I wyrastające z tego tła indywidualności. Kimś takim jest bez wątpienia Krzysztof Gosztyła, odtwórca roli Edypa. Nowy głos na polskiej scenie i w polskim filmie (wkrótce będziemy go oglądać w Dolinie Issy). Dobrze wró­żyć można także Jolancie Nowak (Jokasta) i jej domownicy - Halinie Bed­narz. W programie nie zaznaczono (podobnie jak dwadzieścia jeden lat temu), iż przekład prozą pióra Stanisława Dygata dokonany został nie z oryginału, lecz z francuskiego opracowania tekstu Sofoklesa. Skąd ta wstydliwość? Wiadomo przecież, że co Francuz wymyśli, to Polak polubi. Ku zgrozie pani teatrolog Krzywobłockiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji