Artykuły

Teatr czy indoktrynacja?

Czy homoseksualne zachowania, agresja i wulgaryzmy w spektaklu teatralnym młodzież odbierze jako punkt wyjścia do refleksji, czy jako instruktaż? - pisze Monika Odrobińska w tygodniku Idziemy.

Do naszej redakcji zgłosiła się nauczycielka zaniepokojona spektaklem, który obejrzała ze swoją licealną młodzieżą w ramach tegorocznego Festiwalu "Korczak". - Moje zaufanie wzbudziło nazwisko wielkiego pedagoga, reżyser spektaklu Wojciech Faruga oraz ciekawa formuła "stopklatka" - mówi Ilona Kaczorowska, nauczycielka w warszawskim liceum.

Na kłopoty drama

Spektakl w formie warsztatów teatralnych nosił tytuł "Coś nie tak" i przedstawiał rozterki typowej nastolatki Magdy - delikatnej, nadwrażliwej, nieprzystosowanej, z poczuciem wyjątkowości i jednocześnie, że "coś w niej nie tak" - takiej, z którą utożsami się większość nastoletnich widzów. Do jej klasy dołącza Anka: buntownicza, impertynencka, także nieprzystosowana i nieakceptowana przez nowe środowisko. Nawiązują relację, która szybko przechodzi w fascynację homoseksualną.

Dorośli przedstawieni są tu bardzo stereotypowo - zauważa nauczycielka. Matka jest znerwicowana, nie ma czasu dla córki. Przyjaciółki matki to mało myślące plotkarki. Nauczycielka - "żmija". Ojciec jest nieobecny, pojawia się tylko w wyobrażonej rozmowie córki i jako jedyny wykazuje dla niej zrozumienie. Wyjątkiem jest dyrektorka - spokojna, proponująca konstruktywne rozwiązanie. W sztuce mamy trzech chłopców: byłego chłopaka Magdy i dwóch kolegów: typ "macho" i typ "tępaka". Wszyscy wzbudzają w widzu politowanie, niechęć albo odrazę. Cechy, które dla głównej bohaterki mogłyby być wsparciem - odwaga, pewność, zdystansowanie - nosi Anka. Nic dziwnego, że Magda czuje się osamotniona. Kiedy idzie do chłopaków, słyszy: "Dwóch pedałów bym nie zniósł, ale dwie laseczki - czemu nie". Tym słowom towarzyszył gest imitujący pieszczoty lesbijskie. Sztuka kończy się tym, że Magda SMS-owo zrywa z Anką.

Spektakl wystawiany był w formule Teatru Forum. - To forma interaktywna, która pomaga rozwiązywać konkretne problemy przez aktywne uczestnictwo widzów - mówi Grażyna Karwowska-Winiarek, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego dla Dzieci i Młodzieży "Korczak", organizowanego przez Polski Ośrodek Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży ASSITEJ, którego jest członkiem zarządu.

- Metodę dramy kilkanaście lat temu rozpowszechniła pani Halina Machulska. Pamiętam, jak na letnich warsztatach dla czwartej klasy szkoły podstawowej w jednym z domków zaczęły znikać słodycze. Dzieci odegrały dramę o tym, że w sąsiedztwie zaczynają ginąć różne rzeczy. Chłopiec, który dostał rolę ojca, musiał przyjąć informację, że jego dziecko jest złodziejaszkiem, wytłumaczyć je przed sąsiadami i porozmawiać z nim. Po warsztatach przyznał się przed grupą, że to on podkradał słodycze. Grupa odpowiedziała: "Jesteś w porządku, że się przyznałeś".

Spór o Korczaka

Teatr Forum z kolei prezentuje w spektaklu głównego bohatera i jego kryzys, po czym -po rozmowie z publicznością na ten temat - ponownie odgrywa sceny przedstawienia. Wówczas widzowie - jeżeli nie zgadzają się z postępowaniem głównego bohatera - reagują: mówią "stop" i mają szansę zmiany jego postępowania.

- W tym celu trzeba najpierw utożsamić się z bohaterem, a potem rozpoznać jego zachowanie jako niewłaściwe - mówi Wojciech Faruga, dyrektor artystyczny Festiwalu "Korczak" i reżyser Teatru Forum.

- Bohatera pokazujemy w sytuacji opresji, a młodzi widzowie - w bezpiecznej sytuacji, bo "w płaszczu roli" - mogą zmierzyć się z trudną dla nich sytuacją.

Wojciech Faruga przyznaje, że w Teatrze Forum podejmowane są tematy antydyskryminacyjne. Na zarzut nauczycielki o promowanie zachowań homoseksualnych odpowiada:

- Teatr Forum nie narzuca nikomu poglądów i wartości, jest przestrzenią swobodnej i demokratycznej wymiany myśli.

Ilona Kaczorowska ma zastrzeżenia co do formuły warsztatów, podczas których można wpływać na zmianę wyłącznie głównego bohatera. -W życiu zmieniać możemy tylko swoje zachowanie, a nie zachowania innych ludzi - tłumaczy Wojciech Faruga. - Poza tym dzięki spektaklom Teatru Forum możemy się wczuć w rolę osób defaworyzowanych. Najważniejszy zresztą nie jest sam spektakl, ale towarzysząca mu interakcja. Zakłada ona rozmowę z młodymi ludźmi, zgodną z myślą Korczaka: dorosłą, czasami bardzo trudną, ale zawsze szczerą.

- Nie zgadzam się na przywoływanie w tym kontekście Janusza Korczaka - mówi Ilona Kaczorowska. - Kierował się on piękną ideą traktowania dzieci jak dorosłych. Jednak on wyciągał dzieci z patologii, a nie w nią popychał. Korczakowi chodziło o okazywanie dzieciom szacunku, a na festiwalu jego imienia mamy do czynienia z podkładaniem lewicowych definicji do neutralnych haseł.

Wojciech Faruga odpiera, że młodych traktuje się tu poważnie. - Nie ma tu miejsca na dydaktyzm, rozmawiamy o wyborach, wskazując na konsekwencje, jakie one mogą pociągać. Nie pouczamy, ale budujemy dialog - mówi. Nie zgadza się z tym nauczycielka, która w takiej dyskusji po odegraniu dramy brała udział.

- Od razu padło tam pytanie prowadzącej: "Czy Magda dobrze zrobiła? Przecież serce nie sługa". Czy to nie jest ukierunkowanie rozmowy? - pyta.

Według niej dyskusja była podszyta manipulowaniem emocjami młodych widzów. -Wszystko zmierzało w kierunku zaakceptowania homoseksualnej relacji dziewczyn. Próbowano narzucić młodzieży zdanie, że bohaterka ma przecież prawo wyboru, a osoby o odmiennych skłonnościach seksualnych powinno się traktować tak, by czuły się komfortowo. W efekcie młodzież poparła związek dziewczyn i ułożenie spraw tak, żeby każdy był zadowolony; tylko jeden uczeń powiedział, że dla "tak ułomnej" relacji nie warto się stresować - mówi nauczycielka liceum. - Żałuję, że uczniowie nie mieli możliwości wcielenia się w inną postać niż Magdy, co mogłoby pchnąć fabułę w inną stronę i dać młodym ludziom rzeczywisty wpływ na przebieg wydarzeń.

Przyznaje jednak, że rozmowa po spektaklu mogła rozładować emocje nagromadzone podczas jego oglądania. - Niestety, formuła warsztatów zakładała powtórkę scen spektaklu, co w moim przekonaniu miało służyć "wdrukowaniu" z góry przyjętego przekazu - uważa - a sceny odgrywali młodzi ludzie ze znanego w Warszawie ogniska teatralnego, którzy w przyszłości być może wybiorą drogę aktorską.

Wulgaryzmem w nastolatka

Nauczycielka uważa, że niebezpieczne jest rzucanie hasła rzekomo prawdziwego, do którego mamy się ustosunkować. - To zakrawa na inżynierię społeczną - mówi. - Młodym nie należy przedstawiać pewnych treści tylko dlatego, że hipotetycznie mogą się z nimi w życiu spotkać. Kiedy miałam ucznia manifestującego orientację homoseksualną, sięgałam do literatury fachowej i do pomocy specjalistów, a nie do form teatralnych. To gabinet pedagoga czy psychologa, a przede wszystkim rodzice są dla zagubionego młodego człowieka odpowiednim adresem. Przy doborze treści i środków teatralnych trzeba też dobrze oszacować możliwości percepcyjne odbiorców - ja moim uczniom nie pokazałabym na lekcji "Pasji" czy "Niemego krzyku" - ze względu na zbyt mocne środki wyrazu i wrażliwość młodych ludzi, którą szczególnie należy chronić.

Na zastrzeżenia co do wulgaryzmów używanych w spektaklu Wojciech Faruga odpowiada: - Spektakl powstał w wyniku improwizacji, po premierze część wulgaryzmów usunęliśmy. Młodzi są świadkami wielu aktów przemocy werbalnej. Nasze spektakle są adekwatne do możliwości percepcyjnych odbiorców. Nie ma ustawodawstwa mówiącego, co jest dopuszczalne na scenie, dlatego w sytuacji problematycznej odwołać się możemy tylko do norm telewizyjnych. A te są dużo bardziej liberalne i dopuszczają o wiele więcej przemocy werbalnej i fizycznej, niż można zobaczyć w tym spektaklu. Zadbaliśmy, by na widowni były osoby powyżej 16. roku życia.

- W budowaniu sytuacji opresyjnych, na których Teatr Forum się opiera, musimy używać narzędzi przynależnych do takich sytuacji - podkreśla Wojciech Faruga. Nie możemy rozmawiać z młodymi na trudne tematy bez wcześniejszego poruszenia ich. Teatr Forum z definicji powinien być blisko rzeczywistości. W drugim przebiegu scen - już po dyskusji - widzowie oponowali przeciw wulgaryzmom. Wcześniej dyskutowali bowiem na temat, czy wulgaryzmy sprzyjają dialogowi, czy mu przeszkadzają.

Młodzi widzowie podważają zachowania bohaterów, nie chcą ich naśladować - przyznaje Grażyna Karwowska-Winiarek. - Tematem tej sztuki nie jest miłość homoseksualna, ale wyobcowanie, brak zainteresowania ze strony dorosłych, problemy przerastające młodego człowieka. Dalecy jesteśmy od promowania agresji, mobbingu, nawoływania do patologicznych zachowań. Szukamy momentu, w którym możemy pomóc w rozmowie.

Organizator Festiwalu "Korczak" - Polski Ośrodek Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży ASSITEJ, założony przez Halinę Machulską - od 40 lat prowadzi działania edukacji artystycznej dzieci i młodzieży.

- Wojciech Faruga sam jest jego absolwentem. Bazuje na podbudowie merytorycznej, jest wierny ideom Janusza Korczaka. W każdym działaniu przyświeca nam myśl Starego Doktora: "Nie ma dzieci, są ludzie" - podkreśla dyrektorka.

Dlaczego jednak temat braku zainteresowania ze strony dorosłych jest uwikłany w tematykę nastoletniego homoseksualizmu? Tego nie tłumaczy nikt.

Niezależnie od intencji autorów opisywanego spektaklu, tendencja - nie tylko w polskim teatrze, ale i całej kulturze - zmierza ku wulgaryzmom, nagości, agresji i związkom homoseksualnym. Podczas tegorocznego Kongresu Kultury artyści i ich obrońcy występowali z wizerunkiem pokazywanego środkowego palca. Czy takiej właśnie kultury chcemy?

***

Nazwisko nauczycielki zostało zmienione na jej prośbę.

PS. Niebawem napiszemy więcej o pozytywnych działaniach ASSITEJ, bo te niewątpliwie przeważają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji