Artykuły

"Polowanie na Snarka", czyli pigułka szczęścia

"Polowanie na Snarka" wg Edwarda Leara, Lewisa Carolla, W.S. Gilberta, A.E. Housmana i Hilaire'a Belloca w reż. Romualda Wiczy-Pokojskiego w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Legnicki Teatr Modrzejewskiej przygotował prezent dla młodszych widzów, ale bez obaw, na spektaklu będą się świetnie bawić także ich rodzice.

Reżyser "Polowania na Snarka", Romuald Wicza-Pokojski, sięga po XIX-wieczne teksty angielskich poetów, m.in. Edwarda Leara, Lewisa Carrolla i W.S. Gilberta, znane polskim czytelnikom z książki "44 opowiastki wierszem", gdzie znajdziemy je w znakomitym tłumaczeniu Stanisława Barańczaka. Wybiera spośród tych historyjek siedem, dokłada postać Sensu (Ewa Galusińska) i towarzyszących jej Bzduromierzy (Katarzyna Dworak, Gabriela Fabian, Anita Poddębniak, Małgorzata Urbańska), odpowiedzialnych za interakcję z widownią. Umieszcza całość w połyskliwej, trochę księżycowej błękitnej scenografii i kostiumie zawierającym delikatne nawiązanie do epoki wiktoriańskiej. Rozrzuca po scenie garść monstrualnych bierek, ustawia kilka czarnych kostek, z których publiczność stworzy później własnego Snarka. Ale tak naprawdę pozwala, żeby przez niewiele ponad godzinę królowało tam słowo. I absurd, który objawia się też w nieoczywistych zbitkach opowieści z jej scenicznym obrazem. Zamiast zobaczyć, jak Lew (Paweł Wolak) rozszarpuje na strzępy niegrzecznego chłopca, który wpakował mu się do klatki, na naszych oczach bohater, w formie piernikowego ludka, zostaje spalony w piekarniku na węgiel.

Bo choć to Sens, migotliwy, lśniący, uwodzicielski wciąż tu wysuwa się na pierwszy plan i próbuje nadać tej opowieści ramę, to tak naprawdę uwodzi nas nonsens i urocza, z logiką uparcie pozostająca na bakier bzdura. Te wszystkie Dziąble, podróżujące Sitem w siną dal, Jongi-Bongi-Bong zakochany w Fici, tajemniczy Jakąd ze Wszczot, wreszcie - tytułowy Snark, który wciąż się nam uparcie wymyka, może dlatego, że tak łatwo go pomylić z Bądziołem. Nie ma tu mowy o politycznej poprawności i kastrowaniu opowieści. Bywa więc i śmiesznie, i odrobinę strasznie, kiedy słyszymy opowieść o marynarzach, którzy z głodu, daleko od lądu, wzajemnie się zjadają.

"Polowanie" jest jak pigułka szczęścia. Młodym widzom pozwoli rozszerzyć granice wyobraźni, tym starszym na moment zapomnieć o rzeczywistych absurdach, które zostawili za drzwiami teatru. Wszystko tu ze sobą współgra, wizja plastyczna jest wewnętrznie spójna, a muzyka Łukasza Matuszyka dorównuje, jeśli chodzi o poziom finezji, wykorzystanym w spektaklu tekstom. I tylko szkoda, że nie udało się w "Polowaniu" zmieścić więcej piosenek. Zwłaszcza spektakularny duet Fici (Zuza Motorniuk) i Jongi-Bongi-Bonga (Rafał Cieluch) pozostawia poczucie niedosytu. Warto też zapamiętać epizod stylizowany na operę z udziałem Magdy Skiby i Alberta Pyśka w rolach rodziców krnąbrnej córeczki, która za nic na świecie nie chciała spać (Magda Biegańska).

W spektaklu bierze udział niemal cały zespół Modrzejewskiej i w tej informacji kryje się odpowiedź na pytanie, dlaczego na kolejnego "Snarka" legnicka publiczność będzie musiała czekać aż do 30 listopada. Pomiędzy premierą a tą datą aktorzy będą podróżować po kraju ze spektaklem "Przerwana odyseja".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji