Artykuły

Gdańsk. Kryzys w Operze zażegnany? Będą rozmowy

- Bardzo emocjonalne, chwilami nerwowe i niezwykle potrzebne - tak środowe spotkanie w Operze Bałtyckiej w kilku słowach ocenili jego uczestnicy. W rozmowach z marszałkiem Mieczysławem Strukiem udział wzięli zarówno związkowcy, jak i niezrzeszeni pracownicy opery, a także dyrektor placówki Warcisław Kunc.

Choć spór nie został rozwiązany, obie strony konfliktu zgodziły się na dalsze rozmowy.

- Zależy nam przede wszystkim na tym, aby nie traktowano nas w tak ironiczny i obcesowy sposób, jak to się ostatnio działo - mówił po spotkaniu skrzypek Przemysław Treszczotka. - Ciężko pracowaliśmy przez ubiegłe lata, tworząc niezwykle wysoki poziom spektakli. Pana marszałka czy dyrektora Zawistowskiego nie było pewnie na premierze "Czarnej

maski" w Teatrze Wielkim, kiedy podnieśliśmy z miejsc całą śmietankę warszawską. To był dla nas ogromny wysiłek i uważam, że powinien być on nagrodzony przynajmniej dużo większym szacunkiem.

To, co zdaniem załogi udało się osiągnąć podczas wczorajszego spotkania, to pokazanie przedstawicielom Urzędu Marszałkowskiego, że konflikt na linii załoga-dyrektor nie dotyczy wyłącznie związkowców. - Pan marszałek pełnił dziś funkcję łącznika pomiędzy dyrekcją a pracownikami. Uważam, że jest nadzieja na wspólną komunikację. Liczę na to, że nasza instytucja wróci na dobre tory i pozwoli nam wszystkim realizować naszą misję niesienia kultury - przyznał po spotkaniu artysta chóru Krzysztof Brzozowski.

Od teraz w rozmowach dyrektora opery z załogą udział będzie brała Beata Jaworowska, zastępca dyrektora Departamentu Kultury w Urzędzie Marszałkowskim. - Tę misję zlecił mi pan marszałek. Chcielibyśmy, aby nie dochodziło do pewnych zafałszowań faktów i danych. Sprawa jest bardzo złożona. Z jednej strony związki, z drugiej dyrektor opery, z kolejnej załoga. W niektórych momentach są to pola wspólne, w niektórych bardzo rozbieżne. Mam nadzieję, że obecność mojej osoby, bardzo życzliwej dla spraw kultury, pozwoli na to, aby ułożyć i zdefiniować problemy, a następnie zrobić mapę drogową ich rozwiązań. Liczę na to, że się uda - mówi dyrektor Beata Jaworowska.

Z wyboru nowego mediatora cieszą się także związkowcy. Choć wciąż nie przekreślają możliwości rozpoczęcia strajku, z decyzją tą na razie postanowili się wstrzymać. Jak przyznają w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim", wszystko zależy teraz od rozmów z dyrektor Jaworowską. - Oba przeprowadzone przez nas referenda pokazały, że całkowicie straciliśmy zaufanie do dyrektora Kunca. Właściwie rozmów nie powinno już dłużej być, ale z panią dyrektor wiążemy duże nadzieje - przyznaje Anna Sawicka, przewodnicząca KZ NSZZ Solidarność w Operze Bałtyckiej. - Liczymy na to, że uda się coś w całej tej sytuacji zaradzić. Ale tak, jak jest do tej pory, dalej być nie może.

- W sensie formalnym nie zawieszamy referendum strajkowego. To sprawa cały czas otwarta. Zgodnie z prawem rozpoczęcie strajku musimy ogłosić z pięciodniowym wyprzedzeniem. Z panią dyrektor Jaworowską spotykamy się w najbliższy piątek. Zobaczymy, co będzie dalej. Musimy jednak pamiętać, że kiedy rozpisywaliśmy referenda, załoga nam zaufała. Nie możemy jej teraz zawieść - dodaje Krzysztof Rzeszutek, artysta chóru, członek KZ NSZZ Solidarność w Operze Bałtyckiej.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy także dyrektora placówki Warcisława Kunca. - Już w najbliższy piątek ustalimy system pracy nad zmianą regulaminów i wynagrodzeń. Chcemy, aby pracownicy zarabiali więcej, ale nasze możliwości finansowe są takie, a nie inne. Być może przy pomocy Urzędu Marszałkowskiego znajdziemy takie rozwiązanie, które spowoduje, że to, co wszystkim leży na sercu, uda się zakończyć i będziemy mogli pójść dalej, a także skupić się na pracy artystycznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji