Artykuły

W telewizji pokazali: "Artyści", czyli niepokoje wychowanka Demirskiego

Serial "Artyści" wpisuje się w gatunek seriali branżowych ("Ratownicy", "Rolnik szuka żony" oraz wiele podobnych) i ukazuje w trudnej do ostatecznego określenia poetyce problemy "artystów". Ma kilka dobrych pomysłów (m.in. koncepcję kolorystyczną) i wiele "momentów aktorskich", ale całościowo jest to dzieło nieudane. To, co w teatrze uchodzi - wszak zawsze można powiedzieć, że jest umownie, w filmie razi - pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.

21 października został wyemitowany ósmy, ostatni odcinek serialu telewizyjnego "Artyści" w reżyserii Moniki Strzępki i wg scenariusza Pawła Demirskiego. Realizacja filmowa pary teatralnych stachanowców była kwestią czasu. Dzięki nowemu medium mogą dotrzeć do chyba większego, a na pewno także innego grona odbiorców. Liczba widzów tzw. ambitnego-awangardowego-nowego-i jeszcze kilka etykietek do wyboru* spektaklu waha się od kilkuset do kilkunastu tysięcy osób. Z reguły jest to ta sama grupa - widzowie rodzimego teatru i publiczność festiwalowa. Widownia o 22:25 w piątki na TVP2 może osiągać max kilkadziesiąt tysięcy widzów, ale dzięki bezpłatnemu vod można oglądać "Artystów" do woli oraz w wybranym czasie i miejscu.

"Artyści" to znakomita satyra na tytułowych bohaterów i w ogóle na świat teatru - zapowiadał jeszcze przed emisją filmpolski.pl - najważniejszy, branżowy wortal filmowy. Głównym walorem serialu jest spotkanie z plejadą wybitnych aktorów teatralnych, z których większość współpracowała z parą Demirski - Strzępka przy spektaklach w dawnym Teatrze Polskim we Wrocławiu (T[pl), dawnym Teatrze Dramatycznym, Teatrze Dramatycznym im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu i Starym Teatrze w Krakowie. Zmiany personalne na stanowisku dyrektora placówki spowodowały i będą powodować odejścia aktorów, a co za tym idzie, daleko idące zmiany repertuarowe i stylistyczne, przez co należy  mówić o dwóch pierwszych teatrach w czasie przeszłym, by odróżnić je od działalności bieżącej.

Wielu z "Artystów" nie miało do tej pory szczęścia do filmu, kino i telewizja nie składały im godnej oferty. Mam nadzieję, że częściej będzie można zobaczyć Marcina Czarnika, który jest chyba bardziej znany filmowo na Węgrzech (oskarowy "Syn Szawła") niż w Polsce (może poza filmem Sasnali, ale to dzieło niszowe). Rolą Marcina Koniecznego, nowego dyrektora Teatru Popularnego, Czarnik uwiarygadnia wiele niewiarygodnych sytuacji, "ciągnie" całość, długimi momentami koncentruje uwagę. Szczerze bawi Andrzej Kłak (reżyser Krzysztof Schiller), Krzysztof Dracz (Jerzy "Nestor") i Antonina Choroszy (Ewa Konarska "Diva") są "wytrawni", sprawnie wąskim ścieżkami między normalnością a szaleństwem wędruje Agnieszka Glińska. Ewa Dałkowska (sprzątaczka Helena) i Edward Linde-Lubaszenko (portier Marek Popieł) wraz z duchami teatru i Teatru Popularnego (m.in. Jan Peszek w roli ducha Wojciecha Bogusławskiego i Jerzy Trela jako duch profesora Konrada Kozanowicza) są strażnikami pieczęci.

"Każdej nocy

Ogień ktoś pali

Twoje imię

Woła w dali"

(Bogdan Loebl, "Wielki ogień")

Najlepsza scena w całym cyklu to stypa po śmierci Aliny "Seniorki" (Elżbieta Karkoszka) ilustrowana muzycznie "Wielkim ogniem" Breakoutów. Poprzez przywołanie nieśmiertelnego utworu z płyty "Ogień" poczułem po raz pierwszy powinowactwo z autorem scenariusza. Umiejętne przywoływanie utworów muzycznych potrafić zastąpić kilometry tekstu oraz hektary obrazów i tak stało się tym razem. Breakout to legenda, w czasach dominacji piosenki estradowej jedyna wypustka łącząca nas z Zachodem, a cały "Ogień" to niepokój, żywioł, kisłowod, wolność albo skok w hiperprędkość, czyli ogólnie: "ciary" dla oldskulowców.

Z najlepszości zaraz za stypą i duchami - czołówka. Starannie dobrane cytaty z polityków i ludzi teatru, zapowiadają... coś zupełnie innego, niż zobaczymy. "Artyści" to serial komediowy, satyra na pewno, momentami crazy comedy walczy z farsą. Poważna zapowiedź zwodzi, bo całości nie można odbierać na serio. Estetycznie "Artyści" to koktajl Mołotowa, przez co widz nieobeznany, czyli wszyscy spoza środowiska, gubi się i pozostaje na poziomie dosłowności, a ta jest, delikatnie mówiąc, chaotyczna. A przecież serial Demirskich to opowieść z kluczem, a właściwie całym pękiem kluczy. W opowieści o zamachu na Teatr Popularny w Warszawie odnajdujemy oczywiste nawiązania do intryg ratuszowych w Warszawie czy słynną "hańbę" ze Starego a w postaciach portrety liderów części polskiego teatru (naj: smakowita parodia Garbaczewskiego). A do tego epizodycznie pojawiają się sami realizatorzy (członkowie zespołu "Czerwone świnie") i luminarze pewnej części polskiego teatru artystycznego (m.in.: Jan Klata jako ochroniarz, Bartosz Szydłowski jako taksówkarz, Paweł Miśkiewicz jako szaleniec i wreszcie Maciej Nowak jako prezydent Warszawy). I jeszcze z krainy bezpowrotnej "Oley" (Tomasz "Oley" Olejnik, frontman zespołu Proletaryat - przyp. Redakcja), przy którym poczułem powinowactwo z Demirskim drugie.

"To my, ziemi naszej sól

z brudnych dzielnic i zapadłych dziur

To ulica naszą matką złą

Sami w sobie mamy własny dom.

Heeej, my nie damy nigdy się (nigdy nie...)

Heeej, nie złapiecie nas za łeb (nigdy nie...)

Heeej, nie zniszczycie marzeń nie (nigdy nie...)

Heeej chcemy żyć jak nam się chce!

To my, ziemi naszej sól

Mrowie jeżów i wytartych skór

To hołota - mówią o nas tak,

Kto z nas przegrał to pokaże czas."

(Proletaryat, "Ziemi sól")

Manifesto zespołu Proletaryat jest zacytowane dwa razy. Raz jako pieśń pijacka, drugi, na koniec, w zamyśle jako samospełniające się życzenie autorów. Za pierwszym razem brzmi wiarygodnie, za drugim fałszywie a udowodnienie tezy wymaga rozwinięcia i nawiązania do tytułu relacji.

Activism is more than art. Sometimes it's equal

Od pewnego czasu Paweł Demirski bije się z myślami i próbuje uspokoić sumienie (choćby ostatnio na Kongresie Kultury). Według niego artysta nie może być aktywistą (nie zanotowałem, czy odwrotnie też). Przez kilka lat nie przeszkadzało mu rozdwojenie jaźni - był lukratywnym beneficjentem systemu i jednocześnie jego żarliwym krytykiem. Zachowując szacunek dla talentu, przestałem rangować Pawła Demirskiego jako lewicowe sumienie narodu po jego zachowaniu w Gdyni [patrz link poniżej].

Sorry, ale nie da się być krytykiem systemu i jednocześnie czerpać z niego krociowe zyski. "Wzruszające" opowieści o problemach mieszkaniowych Demirskich przedstawione z przysłowiową skromnością w "W imię Jakuba S." były apogeum hipokryzji. Demirski to nie jedyny przykład połknięcia wirusa dyskretnego uroku burżuazji, przykładów jest wiele. Buntownicy, "offowcy", "niezależni" - po wchłonięciu, czasami z pełnym przyzwoleniem, przez Matrix, zapominają o idei, "zajmują się sztuką". Będąc często na lukratywnych etatach, tak naprawdę stają się strażnikami systemu.

Większość przedstawicieli "nowego teatru" (pojęcie hiperumowne, ale każdy, kto to czyta, kuma o co chodzi) przyznaje się do lewicowości. Ich bierność społeczna jest jedną z przyczyn, z pewnością nie największą, stanu rzeczy w jednym z najbiedniejszych krajów Unii Europejskiej. Inteligencja artystyczna już kilka lat po roku 1989 zajęła się wyłącznie sztuką, czyli sobą, oddając kraj politykom, zamiast spłacić dług, jaki miała symbolicznie i moralnie zaciągnięty w społeczeństwie. W ten sposób przyłożyła się do pogłębienia feudalnych relacji społecznych, artyści stali się "artystami", pojawiło się to absolutnie do zwymiotowania poczucie wyższości i wyjątkowości. Podział na "pany" i "chamy" uzyskał nowy rozdział. I kiedy Demirski w finale "Artystów" pod sztandarem obrony wartości, które symbolizuje teatr, tworzy przymierze inteligencji z kibolami, czyli kolejne wcielenie utopii synergii inteligencko-robotniczej, to ja mu nie wierzę. Wzruszam się tylko w finale, kiedy widzę Andrzeja Kłaka, który przybywa na demonstrację w obronie Popularnego. Na pewno nie przypuszczał, że po niecałym roku od kręcenia zdjęć do serialu sam będzie w sytuacji dramatycznej.

Jednak scenarzysta "Artystów" ma dylematy, więc nie skreślajmy go definitywnie. Może wychowanek Demirski przekuje wreszcie niepokoje w czyny?

Serial "Artyści" wpisuje się w gatunek seriali branżowych ("Ratownicy", "Rolnik szuka żony" oraz wiele podobnych) i ukazuje w trudnej do ostatecznego określenia poetyce problemy "artystów". Ma kilka dobrych pomysłów (m.in. koncepcję kolorystyczną) i wiele "momentów aktorskich", ale całościowo jest to dzieło nieudane. To, co w teatrze uchodzi - wszak zawsze można powiedzieć, że jest umownie, w filmie razi. Scenariusz filmowy w stosunku do pisanego w ostatniej chwili scenariusza teatralnego ma się jak logika do improwizacji. Wychodzą wszystkie nieścisłości, mielizny, niepozamykane wątki, zły timing, ciężkawa, delikatnie mówiąc, intryga i wiele innych. Andrzej Wajda mógł na kilka dni opuścić plan zdjęciowy "Ziemi obiecanej" bez lęku o konsekwencje, bo film robili z nim Edward Kłosiński i Witold Sobociński. Monika Strzępka, sama bez doświadczenia na planie filmowym, zawierzyła debiutantowi Bartoszowi Nalazkowi (asystowanie Kamińskiemu to coś, ale to jednak tylko asystowanie a nie pełna odpowiedzialność za film). Szkoda, bo serial telewizyjny na Zachodzie przeżywa artystyczny rozkwit, lista reżyserów i aktorów, którzy "muszą" mieć swój serial, jest imponująca i nieustannie się wydłuża. Przez serial można powiedzieć więcej niż kiedykolwiek.

Najbardziej chyba "Artyści" są zapisem pewnego epizodu w historii najnowszej polskiego teatru. Czas rzeczywisty dopisuje nowe rozdziały, ale coraz mocniej kołacze myśl, że dobrze już było. Czas na refleksję, którą może rozpocząć mądra i odpowiedzialna odpowiedź na pytanie: Dlaczego przegraliśmy T[pl? Mądra i odpowiedzialna, znaczy pozbawiona bajek "artystów" dla "artystów". Jeśli chcemy ratować teatr artystyczny w Polsce, to nie wystarczą płomienne manifesty "kierowane natychmiast do druku". Potrzebne jest przymierze z publicznością, które będzie wiarygodne, gdy będzie współtworzone przez aktywistów.

Activism is more than art. Sometimes it's equal

*niepotrzebne skreślić

--

"Artyści", serial telewizyjny. Reżyseria: Monika Strzępka, scenariusz i dialogi: Paweł Demirski, 8 odcinków po ok. 43 minuty. Emisja w TVP2 2.09-21.10.2016.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji