Szekspir, jako praca zbiorowa (zapewne po aferach...)
Tylko... co dzieje się właściwie z wybitnymi warszawskimi reżyserami? Czają się gdzieś zapewne z sensacją w zanadrzu, bo na razie, to z jednej strony Matuszewski, z drugiej Cybulski, a w Teatrze Dramatycznym... "reżyseria zbiorowa" (choć jeszcze do niedawna w zapowiedziach wymieniano jedno, konkretne nazwisko), z czego wynika niedwuznacznie, iż spektakl dobrnął do premiery po aferach i spięciach. "Zbiorowo" wyreżyserowano "Jak wam się podoba", Szekspirowską komedię w grywanym od lat, pięknym przekładzie Miłosza.
Spektakl jest raczej gładki, sprawny, dość konwencjonalny (mimo niekonwencjonalnych, częściowo stylizowanych, częściowo współczesnych kostiumów), a jedyną świeższą koncepcję dojrzałem w ustawieniu sytuacji Rozalindy i Celii, które wyraźnie sugerowały - przynajmniej jak długo się dało - raczej lesbijskie niż siostrzane uczucie... Rozalindą była Jadwiga Jankowska-Cieślak i ona też nadawała ton całemu przedstawieniu, do niej równali z większym lub mniejszym powodzeniem: Marek Kondrat (Orlando), Joanna Pacuła (Celia), Marek Bargiełowski (Wygnany Książę), Andrzej Żarnecki (Jakub), Janusz Gajos (Probierczyk), Marek Obertyn (01iver) i in.
W sumie - dla mnie przynajmniej - nie jest to spektakl, o którym będzie się długo i ciekawie mówić (jak choćby o wspaniałym "Learze" w tym teatrze), ale spektakl, który ogląda się z sympatią, z relaksem i podziwem dla pięknego języka. Gdy wspomnę ostatnie inscenizacje tej komedii na warszawskich scenach (w Polskim i w Narodowym), to ta "zbiorowa" broni się jednak najlepiej. I tym optymistycznym akcentem kończę późnojesienne wspomnienia. Do poczytania w następnym wydaniu "Kuriera" - już niedługo.