Artykuły

Gorzki śmiech Mrożka

"Jak u Mrożka", "tego by nawet Mrożek nie wymyślił" takie i tym podobne powiedzenia żyją w polskim języku potocznym już kilkadziesiąt lat. Banalność i powierzchowność tych kolokwializmów jest co prawda równa ulicznej wiedzy filozoficznej, ograniczającej się do znajomości powiedzenia "wiem, że nie nie wiem", niemniej świadczy o tym, że jakiś okruch Mrożka, niczym cukier rozpuścił się we współczesnej świadomości - pisze Krzysztof Lubczyński w miesięczniku Dziś.

Na czym polega fenomen Sławomira Mrożka, twórcy obchodzącego w czerwcu ub. roku 75-lecie urodzin, który już za życia stał się klasykiem mimo woli i którego sposób myślenia wpłynął na ogląd świata przez elity dwóch pokoleń polskiej inteligencji, a jego twórczość odbiła się echem także na Zachodzie? Swoją powierzchownością Mrożek przypomina trochę Charliego Chaplina; jest znacznie wyższy, chudszy niż tamten, ale podobnie ciemnowłosy, z zagubionym w jakichś niedostępnych przestrzeniach, smutnym, zamyślonym spojrzeniem i wąsikiem pod nosem. I jakoś odlegle, ale jednak pokrewnym tamtemu widzeniu świata.

"Co ciekawe (...) Mrożek źródeł specyficznego dla siebie widzenia świata szuka we własnej biografii - napisała Małgorzata Sugiera, krakowska interpretatorka jego dramaturgii. - To pomylona przy wpisie do ksiąg parafialnych data urodzin urasta w jego oczach do rangi wydarzenia, które cieniem kładzie sic na cale życic. Wbrew wszystkim oficjalnym dokumentom urodził sic na pewno 26 czerwca 1930 roku. prawie na pewno przed północą". W Borzęcinie. Sam Mrożek pisał w "Moim życiorysie": .. To prawie. to mniej więcej. czyli niepewność i dwuznaczność towarzyszyły mi od samego początku. Chyba dlatego zawsze dążyłem do pewności i jednoznaczności". Słowa te brzmią jak autodrwina, bo twórczość tego światowej renomy dramaturga jest kwintesencją niejednoznaczności, a jedyna na może pewność. jakiej doświadczają, niekoniecznie mając świadomość swojego położenia, bohaterowie jego sztuk, to pewność absurdu egzystencji.

Mrożek obecny jest w polskiej literaturze już 55 lat. od socrealistycznego reportażu z budowy Nowej Huty (1950), poprzez dziennikarstwo w prasie krakowskiej z "Przekrojem" na czele ("Przez okulary Sławomira Mrożka"), kilkadziesiąt lat w polsko-parysko-meksykańskiej emigracji, podczas której powstały jego najświetniejsze sztuki z "Tangiem" na czele, aż po powrót do Polski, do Krakowa w 1996 roku. Fenomenem jest nie to, że stal się klasykiem za życia. bo to się zdarza dość często, lecz że stał się nim niemal u progu swojej twórczości, w wieku 34 lat. po opublikowaniu i wystawieniu "Tanga" (1964-1965). Z przenikliwą intuicją przewidział to już w 1965 roku Jan Kolt pisząc: .. Witkacy przyszedł za wcześnie, Gombrowicz jest obok, Mrożek pierwszy przyszedł w samą porę. I to na obu zegarach, polskim i zachodnim ".

Jako klasyk doczekał się co najmniej kilku wagonów publikacji na swój temat, napisanych przez dziesiątki przyczynkarzy, krytyków i kilkoro poważnych egzegetów. Dwie, jak dotąd ostatnie, a jednocześnie najpełniejsze analizy najważniejszej części jego twórczości, czyli dramaturgii, to "Wszystkie sztuki Sławomira Mrożka" Jana Błońskiego, najważniejszego egzegety twórcy "Tanga" oraz "Dramaturgia Sławomira Mrożka" Małgorzaty Sugiery. Wszystkim, którzy chcieliby gruntownie zgłębić otchłań sensów twórczości Mrożka, warto gorąco polecić lekturę tych książek. Skoro jednak nie sposób streścić tu bogatych w treści wywodów obojga uczonych, drobiazgowo analizujących najdrobniejsze niuanse formalne, filozoficzne, psychologiczne i społeczne w dramatach Mrożka, odłóżmy je na chwilę na bok i popatrzmy na jego twórczość okiem mniej uczonego czytelnika.

Zanim Mrożek wypłynął na szerokie wody sławy i pozycji literackiego guru, zaczął skromnie, od pełnych absurdu humoresek i opowiadań (np. "Półpancerze praktyczne" czy "Wesele w Atomicach"), wydrwiwających nonsensy nie tylko "socjalistycznej rzeczywistości", i od opublikowanej w 1958 roku sztuki "Policja", w której pokazał mechanizm systemu policyjnego działającego według prawa Parkinsona, czyli według zasady, zgodnie z którą każda policja i każdy system ucisku działa przede wszystkim "sam dla siebie", a treści ideologiczne władzy nie mają dla niego większego znaczenia. W "Indyku" (1960) "Zabawie" (1962), a najbardziej prowokacyjnie w "Śmierci porucznika" (1963) wydrwił polskie mity i pozy narodowe, czym ściągnął na siebie gniew "opinii patriotycznej" wszelakiego politycznego autoramentu.

W 1964 roku ukazuje się drukiem jego największe dzieło, sztuka "Tango", będąca w podstawowej warstwie projekcją jednego z najbardziej obsesyjnych problemów Mrożka, czyli konfliktu pokoleń i problemu rodziny, a w warstwie równoległej zapowiedzią czy raczej konstatacją klęski świata kultury w starciu ze światem brutalnej witalności, uosabianej w sztuce przez postać Edka. W sztuce tej pojawia się po raz pierwszy archetypiczna dla Mrożka i powtarzana w kilku jego następnych utworach opozycja Chama i Mędrka, którą traktuje wyraźnie jako jeden z podstawowych motywów opisujących naszą cywilizację. "Tango" to także przestroga przed jak to ujął Błoński - ,, kryzysem cywilizacji prącej zabobonnie naprzód ".

..Szczęśliwe wydarzenie" (1971) to sztuka podejmująca kwestię tradycji, liberalizmu i będąca intelektualną rekapitulacją potężnego prądu kontestacji, której apogeum był w Europie i USA rok 1968. "Krawiec" (1964), "Emigranci" (1974) "Rzeźnia" (1973) stanowiły wyraz rozczarowania Mrożka faktem porażki świata kultury w starciu z brutalnością natury i biologią, również z zaakcentowaną opozycją Mędrka i Chama. "Pieszo" (1980), określona została przez Jana Błońskiego jako ,, majstersztyk dramaturgii epickiej "Jako sztuka o ,, dziejącej się w trzewiach ludzkich historii". W "Garbusie" (1975) dramaturg kontynuował kwestię "wzajemnego dręczenia się " (J. Błoński) Chama i Mędrka, a także opozycji nienormalności i stereotypu w społeczeństwie. "Vatzlav" (1982), to sztuka bardzo wielowarstwowa, podejmująca problem ludzkiej wolności, zdająca się zarazem wskazywać, że tylko jednostka może stanowić dla drugiego człowieka źródło sensu i że tylko indywidualna egzystencja, a nie systemy, religie i ideologie, może mieć jakiś sens. "Vatzlav" to także wielowarstwowa i wieloznaczna sceniczna alegoria losu Słowianina i imigranta, czyli pośrednio samego Mrożka. Polityczne wątki są osią "Alfy"(1984), "Ambasadora" (1982), sztuki o niezłomności i "Portretu" (1987), swoistego, wieloznacznego rozrachunku ze stalinizmem. Ostatnia jak dotąd szeroko omawiana sztuka Mrożka to "Miłość na Krymie" (1993), rzecz o naturze i duchu Rosji.

Chociaż powyższe lakoniczne formułki, odnoszące się do niektórych sztuk Mrożka, są jedynie rozpaczliwie bladym śladem bogactwa sensów, jakie są w nich zawarte, to sygnalizują, że w swoich dramatach podejmował on fundamentalne kwestie egzystencjalne, kulturowe, społeczne, filozoficzne, moralne i psychologiczne epoki, w której przyszło mu żyć. Żaden z tych utworów (o różnej wartości artystycznej, co jest osobnym zagadnieniem) nie poddaje się natomiast, z powodu wieloznaczności sensów, prostej interpretacji odnoszącej się tak do formy, jak i do treści. Mrożek jest na to zbyt wielkim artystą. Żeby go lepiej zrozumieć, warto zasięgnąć języka i poszukiwać sensów u samego źródła, czyli u autora, aniżeli polegać na najbardziej nawet uczonych i wnikliwych egzegetach.

"Trzeszczymy w spojeniach jako społeczności i jako jednostki", pisał Mrożek w "Małych listach" (1982). Słowa te dobrze streszczają ewolucję, jaką przeszedł: od statusu szydercy, parodysty, twórcy błyskotliwych grotesek, karykatur satyr i fars, skwapliwie rozchwytywanego przez odbiorców żądnych doraźnych błyskotek i przez reżyserów teatralnych, szukających tekstów zabawnych, inteligentnych, acz dostatecznie zrozumiałych przez przeciętnego widza, ale też zaspokajających jego snobizm, do pozycji pisarza Wielkiego Serio, przenikliwego, wszechstronnego obserwatora ludzkiego doświadczenia egzystencjalnego, wnikliwego krytyka kultury i cywilizacji współczesnej. Trafnie też streszczają kluczowy sens dramaturgii Mrożka. Ale być może równic trafnie jej sens oddaje cytowana już jego interpretatorka, Małgorzata Sugiera: "Mrożek mruga do odbiorcy, bo wbrew swemu głębokiemu pesymizmowi urodzonego jansenisty jako alternatywę rozpaczy wybiera śmieszność". Mizantrop, który zamiast goryczy wybrał śmiech.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji