Artykuły

Nad Odrą, nad Białą

Wrocławski Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych, już w rok po jubileu­szowym, dziesiątym, odrodził się, odżył na tyle, że słowa festiwal z (łac. festivus - świąteczny) użyć można w je­go właściwym niezwulgaryzowanym znaczeniu. Stało się to za sprawą kil­ku (spośród trzynastu) teatrów biorą­cych udział w Festiwalu. Wysoką ran­gę artystyczną festiwalowego tygodnia we Wrocławiu wyznaczyło pięć przed­stawień, i to zarówno w odczuciach publiczności, jak i zgodnym z nimi, werdykcie jury, któremu przewodni­czył prof. Bohdan Korzeniowski. Były to przedstawienia: "Ślubu" Witolda Gombrowicza, w inscenizacji warszaw­skiej Teatru Dramatycznego, "A jak królem, a jak katem będziesz" Tadeusza Nowaka (Teatr Nowy z Poznania), "Kartoteki" Tadeusza Różewicza (Te­atr Dramatyczny z Warszawy) i "Konopielki" Edwarda Redlińskiego, zainscenizowanej na Scenie Studyjnej Tea­tru im. Norwida w Jeleniej Górze.

Kiedy w roku 1972 zetknąłem się z pisarstwem Redlińskiego, czytając ko­lejno "Konopielkę", "Listy z Rabarba­ru" i "Awans" - zatrwożyłem się myś­lą, że dopadną tych tekstów adaptato­rzy i przerabiacze, jakieś vice-Siemiony, lub co gorsza - musicalowcy z Za­iksu i zrobią z autora sukces folklorystyczno-mikrofonowy. Oparł się jednak tej fali Edward Redliński i sam ułożył scenariusz z "Awansu" dla Teatru Roz­maitości w Warszawie, a Grzegorzowi Mrówczyńskiemu zezwolił, aby to samo uczynił z "Konopielką" na Scenie Stu­dyjnej teatru jeleniogórskiego. A prze­szczepienie teatrowi prozy Redlińskie­go nie jest rzeczą łatwą, przeszczepie­nie, nie zaś - przeniesienie na scenę, bowiem jednym z głównych kompo­nentów pisarstwa Redlińskiego jest parodystyczny język. W "Konopielce" wykrzywiający się zarówno w stronę literackości tematu wiejskiego w na­szej, nawet najnowszej tradycji pisar­skiej, jak i wobec gwary, "wiejskiej mowy". Lecz owo strojenie min sięga tylko do pewnego miejsca, głębiej bo­wiem język Redlińskiego przestaje być literacki, przestaje nawet w jakiś spo­sób "mieć się" do wszelkiej literac­kości. "Wiejska mowa" staje się jedy­nym właściwie wyrazem, sposobem ekspresji mentalności bohaterów "Konopielki". Tak więc "Konopielką", choć posługuje się formami i środkami groteski, nie jest żadną tam "na wesoło" ułożoną opowieścią o przemianach wsi! I to właśnie tworzy nielichy re­bus dla realizatorów przedstawienia. Tym bardziej, że pewne stereotypy, po które świadomie w swej powieści sięga Redliński, podsuwają rozwiąza­nia sceniczne, które wcześniej czy później kończą się płycizną i taniochą.

Grzegorz Mrówczyński, znany już świetnym przedstawieniem "Pierście­nia Wielkiej Damy" Norwida na tej samej scenie, znalazł, według mego przekonania, szczęśliwą formułę sce­nicznego przeszczepu powieści Redliń­skiego. Nie próbował żadnych sztuczek udziwniających, ani jakiegoś werystycznego klucza, uaktualnień. Na szczęście nie dorabiał także żadnych wytrychów do tradycji literackiej. Przypadek Taplar, wsi wymyślonej, gdzieś pośród białostockich błot leżącej, tej wsi - państwa, wsi - świata, jest w swym zamknięciu, własnym skonwencjonali­zowaniu, tworzywem teatralnym, sce­nicznym. Przypadek Taplar, wsi -mikrokosmosu, w który wraz z nauczy­cielką ("uczycielka cienka jak kono­pielka") i melioracją wchodzi "nowe", czyli reszta świata - stanowi fabułę metaforyczną, co najmniej - przykła­dową.

I ten przypadek został zagrany w teatrze tak, jak zagrany jest w po­wieści. Właśnie - zagrany. Nie na sce­nie pudełkowej, gdzie się odtwarza, ale pośrodku sali, en rond, gdzie się jest. Toteż aktorzy nie stylizują, nie zagrywają chłopków, ale tworzą w grze ów przypadek miejsca i zda­rzeń, ludzi i przedmiotów, myśli i słów, którego tysięczne elementy, tkwiąc w naszej świadomości, toną w rozrzedzo­nej rzeczywistości, odruchowo już uz­nawane za oczywiste lub obrzydzone oficjalnym gadulstwem; przypadek ten, to mentalna rewolta polskiej wsi, pol­skiego zaścianka w ogóle.

W jeleniogórskim przedstawieniu na­leżałoby wymienić pochwalnie wszyst­kich aktorów, lecz ograniczmy się do pierwszoplanowego tercetu: rola Kaziuka Bartoszewicza - z werwą lecz także z dyscypliną zagrana przez Krzy­sztofa Kursę; żonę Kaziuka, Handzię, bardzo wyraziście, choć oszczędnie po­kazując "babskie" przemiany w Taplarach - grała Teresa Leśniak: wreszcie Konopielką, ten niespodziewany dla taplarzan, nowy "pępek świata", zna­lazła świetną wykonawczynię w Mał­gorzacie Mreła.

Warszawskie "Rozmaitości" pokazały na Festiwalu adaptację "Awansu". Cóż - dobre, przeciętne, rozrywkowe przed­stawienie. Największą zaletą to, że re­żyserująca Olga Lipińska nie próbowa­ła robić z "Awansu" arcydzieła. Nie próbowała robić jakiegoś "swojego" teatru, ale dobre, rzetelne przedstawie­nie. Zresztą postąpić tak nakazuje pierwowzór literacki, niższej próby od "Konopielki". Aktorzy? Matyjaszkiewicz - pozostał sobą, podobnie Gus­taw Lutkiewicz. Bogdan Łazuka był innym, mniej znanym (bo nie gra tak w TV) Łazuką, a Irena Laskowska ma piękne piersi. Jedyna rola, szkoda że nie zauważona przez jury, to Grzybicha - Wandy Majer.

Myślę, że gdyby więcej teatrów po­dobnie wypełniało swój dzień powszed­ni, mielibyśmy nie tylko współczesną komedię i dramat, ale i bardziej współ­czesnego w gustach widza. Nie mówiąc już o tym, że istnienie takiego teatru powszechnego, byłoby realnym uza­sadnieniem dla wszelkich laboratoriów teatralnych, teatrów reżysera, sceno­grafa itp.

Jeleniogórska realizacja "Konopiel­ki" przyniosła zresztą natychmiastowy profit prestiżowy temu teatrowi: na­grodę zespołową Festiwalu oraz indy­widualną nagrodę dla Grzegorza Mrów­czyńskiego - adaptatora i reżysera. Zdumiewające jest tylko to, że reali­zacje sceniczne obu tych "białostoc­kich" utworów (i "Awansu", i "Kono­pielki") odbywają się poza Białymstokiem. Czyżby białostocki teatr drama­tyczny miał inne tytuły do uczestnict­wa w Festiwalu Polskich Sztuk Współ­czesnych? Jakie to tytuły i dlaczegóż to nie widujemy go nad Odrą?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji