Magia seksu
Tadeusz Słobodzianek znów wadzi się z Bogiem. Autor "Proroka llji", współautor "Turlajgroszka" wystawił w warszawskim Teatrze Dramatycznym XVII-wieczną religijną sztukę Calderona.
"Magia Grzechu" należy do autos sacramentales - alegorycznych jednoaktówek wystawianych w Boże Ciało na ulicach hiszpańskich miast dla uczczenia tajemnicy Świętej Eucharystii. Calderon daje w niej chrześcijańską interpretację epizodu z "Odysei", w którym Odyseusz trafia na wyspę czarodziejki Circe. Bohater spod Troi to Człowiek podróżujący po wzburzonych falach życia na pokładzie Nawy Kościoła, jego towarzysze to Zmysły, którymi włada Rozum. Piękna Circe uosabia Grzech, który kusi Zmysły Występkami. Zwycięską walkę o Człowieka stoczy z nią Pokuta.
Mocną stroną przedstawienia w Dramatycznym jest współczesny kształt, jaki Słobodzianek znalazł dla XVII-wiecznego teatru religijnej alegorii. Na barokową ikonografię nałożył ikonografię XX-wieczną: rolę Występków grają młode kobiety w seksownej bieliźnie, jakby wycięte z magazynów erotycznych, Zmysły to galeria męskich typów: od "macho" po homoseksualistę w fantazyjnym mundurze, a Człowiek jest niepozornym mężczyzną ubranym w garnitur. Pomysł ten jest bliski interpretacji Joyce'a, który w swoim "Ulissesie" umieścił epizod z Circe w domu publicznym. We współczesnym pojęciu Łakomstwo czy Pycha nie są grzeszne w takim stopniu, jak piętnowana przez Kościół seksualność.
Ta konsekwentna inscenizacja bardziej przypomina wodewil niż rygorystyczny moralitet. Podejrzanie wiele miejsca zajmuje tu prezentacja Grzechu.
Rzecz dzieje się między ołtarzem, nad którym wisi drewniana figura ukrzyżowanego Chrystusa, a kabaretową scenką oświetloną różnokolorowymi żarówkami, przy akompaniamencie na przemian kościelnych akordów, zmysłowego tanga i flamenco. O Człowieka walczą Grzech - dama w czerwonej sukni, Pokuta - dziewczyna w wianku i komunijnej sukience oraz Rozum-Ksiądz. Grzech i Występki kuszą tańcem, śpiewem i ciałem, Rozum z Pokutą przypominają o śmierci, waląc w ozdobiony trupimi czaszkami bęben. Jak zwykle u Słobodzianka, sacrum miesza się z profanum. W jednej ze scen Lubieżność (przebrany za kobietę mężczyzna) śpiewa na ołtarzu obrazoburczy kuplet, który nagle zmienia się w prawdziwe wyznanie wiary.
"Magia Grzechu" w reżyserii Tadeusza Słobodzianka mówi o wątpliwościach człowieka naszego wieku, rozdartego między naturą i metafizyką. I o Kościele, który przez swój ortodoksyjny stosunek do seksu nie pomaga w odnalezieniu właściwej drogi.
U Słobodzianka nie Kościół triumfuje, lecz miłość. Zakochane Występki nawracają się i dobrowolnie wchodzą za Zmysłami na pokład Nawy Kościoła, przyjmując wcześniej komunię z rąk Rozumu-Księdza. Tylko Circe odrzuca Ciało Chrystusa i zostaje sama na wyspie jak porzucona kochanka. Ale wcale nie jest jednoznaczne, kto wygrał w tym moralitecie. W finale na pokładzie Nawy Kościoła kołyszą się martwe ciała.
Słobodziankowi nie udało się przenieść tej precyzyjnej konstrukcji intelektualnej na relacje między aktorami. Najsłabszym momentem przedstawienia jest jego moment najważniejszy. Aktorki Teatru Dramatycznego, chociaż rozebrane do bielizny, niewiele mają w sobie seksu. Trzeba dużej wyobraźni, aby uwierzyć, że to one uwiodły Zmysły, a nie odwrotnie. Większość wykonawców gra z dystansem, jakby nie do końca wierzyła w swoje role. Dotyczy to przede wszystkim Leona Charewicza, który jako Człowiek jest jednakowo sceptyczny w stosunku do Grzechu, Rozumu i Pokuty. Wszystkie argumenty Rozumu (Janusz R. Nowicki) trafiają w próżnię.
Kreacją na miarę tej inscenizacji jest Circe. Danuta Stenka jedyna ma w sobie żywioł miłości i pozwala na scenie grać emocjom. W finale, na pustej scenie, płacze z zaciśniętymi ustami, a łzy ściekają jej po policzkach razem z makijażem. Rolą rzetelnie przygotowaną jest Pokuta Izabeli Dąbrowskiej. Jest zabawna, kiedy się złości na Grzech i z grymasem na twarzy komicznie wymachuje torebką. Wzrusza, gdy po dziecinnemu składa dłonie do modlitwy. Spośród Zmysłów wyróżnia się Wzrok (Jerzy Pożarowski) i Słuch (Maciej Szary).
Rzadko piszę w tym miejscu o programach teatralnych, ale warto uczynić wyjątek dla świetnie opracowanej, stustronicowej broszury do spektaklu w Teatrze Dramatycznym. Zawiera ona pełny tekst sztuki w nowym, znakomitym przekładzie Leszka Białego oraz szkic o XVII-wiecznej Hiszpanii, który pozwala zrozumieć, jak wiele łączy świat Calderona, rządzony przez wszechwładny Kościół, z polskim krajobrazem.