Artykuły

Gdynia. Trójmiejskie akcenty na Festiwalu Filmowym

Festiwal Filmowy w Gdyni 2016. Kolak, dwóch Kowalskich, Kasperski, Trzaska - filmowe Trójmiasto trzyma się dobrze. Czy kilka laurów gdyńskiego Festiwalu Filmowego zostanie w tym roku w Trójmieście?

Przez cały tydzień Gdynia będzie centrum polskiego życia filmowego. Ale nie ma co tu kryć - na co dzień zdecydowanie tak nie jest. To co w nim najważniejsze dzieje się w Warszawie, Łodzi czy Wrocławiu, gdzie działają wytwórnie, studia filmowe i szkoły. Trójmiasto jest pod tym względem dość odległą prowincją.

Ale od czasu do czasu na gdyńskim festiwalu lokalne środowisko może poczuć się lekko dowartościowane - a to na ekranie pojawi się któryś z trójmiejskich aktorów, a to film okazuje się być kręcony gdzieś nad morzem - to przecież jeden z ulubionych plenerów polskich filmowców, a to wreszcie za kamerą stanie ktoś z trójmiejskimi korzeniami albo wychowanek Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Ile będzie takich lokalnych akcentów na tegorocznym festiwalu?

Od razu trzeba uspokoić tych, którzy niepokoją się, że w konkursie filmów studenckich zabrakło w tym roku propozycji z Gdyńskiej Szkoły Filmowej, które są na festiwalu bardzo doceniane i często nagradzane laurami czy wyróżnieniami. Gdyńska uczelnia, w przeciwieństwie do innych polskich szkół filmowych, pracuje w nietypowym systemie, który sprawia, że filmy dyplomowe nie powstają w niej co roku, ale co dwa lata. Rok 2016 jest tym, w którym murów gdyńskiej szkoły nie opuścił kolejny rocznik absolwentów, a więc w konkursie nie mogły się znaleźć żadne filmy dyplomowe.

Festiwal Filmowy w Gdyni 2016. Najlepsza w generacji, której nie lubi kamera

Za najbardziej spektakularny z lokalnych akcentów uznać można chyba w tym roku znakomitą rolę Doroty Kolak, aktorki związanej niemal przez całą swoją karierę z Teatrem Wybrzeże, tegorocznej laureatki prestiżowej nagrody im. Zelwerowicza dla najlepszej rodzimej aktorki teatralnej sezonu za rolę w "Kto się boi Virginii Woolf" w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. Ta niezwykle ceniona aktorka sceniczna trafiła do filmu stosunkowo późno, w wieku, kiedy kamera "nie lubi" już kobiet i reżyserzy nie za bardzo chcą im powierzać ważnych ról. Kolak w doskonały sposób pokonała ten stereotyp - w ostatnich latach niemal co sezon pojawia się na ekranie w jakiejś spektakularnej, nawet jeśli nie pierwszoplanowej, kreacji.

Nie inaczej jest tym razem - gdańską aktorkę będzie można zobaczyć w filmie Tomasza Wasilewskiego "Zjednoczone stany miłości". W tym kameralnym, poruszającym dramacie, dziejącym się w prowincjonalnym blokowisku pod koniec ubiegłego wieku, cztery kobiety opowiadają historie swoich niespełnionych miłości. Kolak gra nauczycielkę języka rosyjskiego, która przed całym światem musi ukrywać swoje homoseksualne skłonności i fascynację młodą koleżanką z pokoju nauczycielskiego. Już dziś można w ciemno prorokować, że albo sama jej rola, albo - jeszcze lepiej - cztery role głównych bohaterek tego filmu, to murowane kandydatki do lauru za najlepsze role kobiece.

Warto też nie przegapić roli Michała Kowalskiego w filmie Jana Jakuba Kolskiego "Las 4 rano". Jeden z najbardziej utalentowanych i wciąż nienależycie docenionych aktorów Teatru Wybrzeże jak burza przeszedł zdjęcia próbne, robiąc wielkie wrażenie na całej ekipie filmu.

Festiwal Filmowy w Gdyni 2016. Z Trójmiasta na reżyserski fotel

Twórcy z trójmiejskimi korzeniami stawali także w tym sezonie za kamerą, a ich filmy trafiły do głównego konkursu. Jest tak w co najmniej dwóch przypadkach: "Na granicy" Wojciecha Kasperskiego i "Placu zabaw" Bartosza M. Kowalskiego. Ten pierwszy to, znany już z kinowych ekranów, dramat psychologiczny, który rozgrywa się w zaśnieżonych polskich górach - ojciec, dawny funkcjonariusz Straży Granicznej, trafia tam ze swoimi nastoletnimi synami i przez przypadek wplątuje się w krwawą aferę. Dla obu chłopców tych kilkanaście godzin okaże się cezurą między dzieciństwem a dorosłością.

Film Kowalskiego także związany jest z dzieciństwem i przyśpieszonym dorastaniem - opowiada dramatyczną historię, która wydarzyła się między dwojgiem nastolatków. Miała to być tylko zwykła rozmowa, podczas której dwunastoletnia Gabrysia miała wyznać koledze z klasy, że jest w nim zakochana. Sytuacja błyskawicznie przeradza się jednak z psychologiczną pułapkę, z której nie ma wyjścia.

Obaj twórcy mieli wcześniej do czynienia przede wszystkim z kinem dokumentalnym. Kasperski kilka razy pokazywał w swoich filmach życie codzienne współczesnej Rosji, Kowalski w "Niepowstrzymanych" i "Mojej woli" sportretował natomiast sportowców-amatorów i ich zaangażowanie w wymagające hobby.

Festiwal Filmowy w Gdyni 2016. Kolacja zamiast statuetki

Skoro w konkursowej stawce pojawia się film Wojciecha Smarzowskiego, wiadomo, że na liście trójmiejskich akcentów festiwalowych musi się pojawić twórczość Mikołaja Trzaski. Gdański muzyk yassowy i jazzowy, specjalista od muzyki improwizowanej i gry na instrumentach dętych, a przede wszystkim klarnecie i saksofonie, jest stałym współpracownikiem reżysera. A ten słynie z tego, że lubi pracować ze sprawdzonymi ludźmi. Nic więc dziwnego, że do przygotowania ścieżki dźwiękowej do "Wołynia" zaprosił właśnie Trzaskę.

Gdański muzyk często żartuje w wywiadach, że na potrzeby kolejnych filmów Smarzowskiego, tworzy całe godziny muzyki, a w ostatecznej ekranowej wersji słychać jej może raptem kilka minut. Ale nic straconego - pełne kompozycje, wykorzystywane przez reżysera tylko w krótkich fragmentach, trafiają potem na autorskie płyty Trzaski. No i jeszcze jedno - to muzyka, która bardzo podoba się nie tylko widzom, ale i krytykom, a także - jurorom gdańskich konkursów festiwalowych. Za oprawę dźwiękową filmu "Pod Mocnym Aniołem" na festiwalu w 2014 roku Trzaska otrzymał Złote Lwy dla najlepszego kompozytora.

Wiąże się z tym zresztą zabawna historia - organizatorzy festiwalu zapomnieli zaprosić muzyka na galę wręczenia nagród, więc o tym, że zdobył najważniejszy polski laur dla twórcy muzyki filmowej, dowiedział się z sms-ów z gratulacjami, gotując w domu kolację. Oby w tym roku Trzaska też liczył się w rozgrywce o festiwalowy laur, nawet jeśli przez przeoczenie organizatorów miałby się znów nie pojawić na gali.

--

Na zdjęciu: Dorota Kolak w filmie "Zjednoczone stany miłości"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji