Artykuły

Pożegnanie białostockiej aktorki. Dorota Radomska odeszła przedwcześnie

Cała w bieli, spokojna, lekko uśmiechnięta - taka spogląda ze zdjęcia, ustawionego przy urnie. W poniedziałkowe (12.09) ciepłe popołudnie bliscy, znajomi i widzowie żegnali Dorotę Radomską. Białostocka aktorka odeszła przedwcześnie, po ciężkiej chorobie, w wieku zaledwie 50 lat.

Po mszy świętej w kościele pw. Niepokalanego Serca Maryi przy ul. ks. Suchowolca urnę z prochami aktorki pochowano na cmentarzu na Dojlidach. W walce z chorobą pomagało jej wiele osób - artyści, widzowie, którzy brali udział w koncertach organizowanych w celu zebrania funduszy na leczenie. Niestety, choroby nie udało się powstrzymać. Zostanie wspomnienie wielu jej ról, które na scenie Teatru Dramatycznego kreowała przez ostanie prawie 30 lat.

Od ascezy do groteski

Była aktorką o kilku twarzach. Potrafiła zagrać w sposób przerysowany, jak i oszczędny, cieniując emocje. W Dramatycznym teatromani widzieli ją w niezliczonej ilości ról, często głównych, na których opierał się cały spektakl. Wiele tak sugestywnych, że pamięta się je do dziś, mimo upływu kilkunastu lat. Taka była choćby trudna rola tytułowa w "Elektrze", jak w soczewce ogniskująca dumę i upokorzenie, cynizm i pragnienie zemsty, wreszcie autentyczne cierpienie. Radomska odrzuciła koturnowość postaci, postawiła na ascezę i była wiarygodna.

Ciekawie wypadała w spektaklach autotematycznych, w których aktorzy grali aktorów. Tak było w przypadku "Gąski" Nikołaja Kolady o środowisku prowincjonalnych aktorów, tracących złudzenia. Czy w znakomitych "Stworzeniach scenicznych" - spektaklu opowiadającym o aktorkach z londyńskiego teatru sprzed 350 lat. Radomska zagrała tam uległą żonę szefa teatru - elegancką, ironiczną i z poczuciem misji panią Betterton, która boleśnie odczuwa moment, gdy mąż daje jej do zrozumienia, że na scenie nie ma już dla niej miejsca. Radomska fantastycznie i z wielką delikatnością zagrała odrzuconą, zranioną kobietę.

Ostatnia rola

Jednym z jej ostatnich większych spektakli na scenie Dramatycznego był m.in. przedstawienie "Pięć kilo cukru" - ciekawa historia o tym, jak bardzo nieokiełznany może być dybuk i jak młodzi Żydzi potrafią się zdystansować do traum i dziedzictwa swoich przodków. W przedstawieniu, w którym część aktorów wciela się w kilka postaci, Radomska ciekawie wypada m.in. w roli nauczycielki z kibucu oraz kelnerki niemal omdlewającej podczas wyliczania rozmaitych tart i kaw. I która nagle zaczyna mówić twardszym głosem... bo oto właśnie w jej wnętrzu umościł się dziarski dziadek - dybuk.

Pożegnanie

W holu Teatru Dramatycznego wyłożono pamiątkową księgę, do której można się wpisywać. Wyrazu smutku znajomi i widzowie przekazują też na Facebooku Teatru Dramatycznego. Znany polski reżyser teatralny Waldemar Śmigasiewicz, u którego zagrała m.in. "tytułową rolę w "Moralności pani Dulskiej", czy Eleonorę w pamiętnym "Tangu" - napisał:

"Dorotko, dzięki za spotkanie, za przyjaźń, za wspaniałe Twoje Role.... Byłaś Przewspaniałym Człowiekiem i Wielką Aktorką....potworny żal....żegnaj....".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji