Z Melpomeną na Ty. Medea, Fedra, Charlotta (fragm.)
Kobieto, puchu marny, ty wietrzna istoto... Adam Mickiewicz ...wiecznie kobiece prowadzi nas wzwyż Johann Wolfgang Goethe
>>> w Teatrze Dramatycznym - "Medea" Eurypidesa z Jadwigą Jankowską-Cieślak. Nie na scenie jednak, ale w niewielkiej sali, gdzie pod zgrzebną płachtą czarnego namiotu ustawiono koliste podium, na którym - w odległości wyciągniętej ręki od widzów - toczy się ta historia, dwa tysiące czterysta lat temu opowiedziana ateńskiej publiczności przez "najtragiczniejszego z tragików" greckich. Pierwszego, który zajął się nie tylko sytuacją, w jakiej znajduje się człowiek, ale i jego wnętrzem, i pierwszego, który zgłębiał tajniki kobiecej psychiki. Oto Medea, księżniczka dzikiej Kolchidy, ocaliła życie Jazonowi, gdy podstępnie wysłano go po złote runo, w nadziei, że nie powróci z tej niebezpiecznej wyprawy, pomściła się na jego wrogach i dla niego porzuciła ojczyznę, chroniąc się wraz z nim w obcym kraju. Ale Jazon zdradził Medeę, odtrącił ją, aby poślubić córkę króla Koryntu. On, dla którego gotowa była na wszystko, którego osłaniała swoim rozumem i - przebiegłością. Wzgardził nią teraz, kiedy już jej nie potrzebuje. Jej miłość zmieniła swój znak i przekształciła się w nienawiść. Straszliwą nienawiść, która chce tylko jednego - ugodzić najboleśniej. I Medea niszczy to, co ją najmocniej łączyło z Jazonem, co mieli najdroższego i najbardziej wspólnego - zabija swoje dzieci. Przeciwko Jazonowi, sobie, i porządkowi świata.