Artykuły

Kraków. Spotkanie z okazji 80. urodzin Andrzeja Wajdy

- Byłem bednarzem, ślusarzem, krótko nawet kreślarzem na kolei - mówił Andrzej Wajda na spotkaniu w CKŻ przy ul. Meiselsa z okazji 80-lecia swych urodzin

- Awangarda musi czemuś zaprzeczać. Nie może mówić, czego chce. Musi krzyczeć, czemu się sprzeciwia - tak Andrzej Wajda określił pobudki, jakimi się kierował w swej pracy jako młody artysta. Publiczność zebrana wczoraj w Centrum Kultury Żydowskiej przy Meiselsa spragniona była wspomnień reżysera obchodzącego właśnie 80. urodziny.

Wajda opowiadał więc o dawnych czasach, m.in. o zagrożeniach, jakie niósł ze sobą stalinizm w szkołach artystycznych. - My w Krakowie tego tak nie dostrzegaliśmy, ale w Łodzi czy Warszawie od dawna wiedziano, jak uczyć studentów - podsumował. Podzielił się też wspomnieniem niedoszłej kariery... aktorskiej. - Miałem zagrać gruźlika u Andrzeja Munka, ale profesorowie powiedzieli mu, że temat schodzenia z tego świata chorujących na gruźlicę młodych ludzi, którzy jakimś cudem przeżyli wojnę w lasach czy obozach, jest zbyt pesymistyczny. Munk wkurzył się i zamiast tego nakręcił film o jednej z łódzkich szwaczek. Ze zrozumiałych względów nie mogłem w nim zagrać.

- Dlaczego został pan reżyserem? - nie obeszło się i bez tego pytania. - Sam nie wiem - odpowiedział Wajda. - Za młodu robiłem beczki, byłem ślusarzem i kreślarzem, ale do głowy mi nie przyszło, że będę kręcił filmy. Taki wybór jest jak wejście w jakieś drzwi. Wchodzisz w nie i już zawsze zastanawiasz się, co by się stało, gdybyś wszedł w inne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji