Artykuły

Aleksandra Kurzak oczarowała słuchaczy

W środowy wieczór w Operze Leśnej Aleksandra Kurzak zaśpiewała najpiękniejsze arie z romantycznych oper, inaugurując swoim występem szóstą edycję Energa Sopot Classic. Publiczność była zachwycona i długo nie dawała artystce zejść ze sceny - pisze Ewa Palińska w portalu Trójmiasto.pl.

Czy muzyka poważna może zainteresować szeroką publiczność? Organizatorzy Energa Sopot Classic już po raz kolejny pokazali, że ściągnięcie kilku tysięcy osób na koncert, w dodatku w środku tygodnia, to nie problem. Tym razem, za niewielkie pieniądze (najtańsze bilety kosztowały 15 złotych) mogliśmy posłuchać Aleksandry Kurzak - gwiazdy należącej do ścisłej operowej czołówki, koncertującej na najbardziej prestiżowych scenach.

Wojciech Rajski, dyrektor festiwalu, nie konstruuje programu koncertów pod publikę, co zresztą pokazały wcześniejsze edycje Energa Sopot Classic. Tym razem było podobnie - w programie znalazły się najpiękniejsze, choć niekoniecznie najpopularniejsze arie i numery instrumentalne z romantycznych oper.

Koncert otworzyła Uwertura do "Don Pasquale" Gaetana Donizettiego. Orkiestra Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot chwilami grała nerwowo i niespójnie. O ile smyczki były pod ręką dyrygenta, muzycy doangażowani zdawali się mieć problem z właściwym odczytaniem jego wskazówek. Wrażenie to potęgowało nagłośnienie - brzmienie orkiestry, pozbawione naturalnego pogłosu, wydawało się zbyt surowe, a drobne niedociągnięcia jeszcze bardziej zauważalne. Wystarczyło jednak kilka minut, aby przyzwyczaić uszy do tej innej jakości brzmieniowej i można było cieszyć się muzyką. A było czym się delektować, bo już w drugim numerze do PFK Sopot dołączyła Aleksandra Kurzak.

Krytycy rozpisują się o jej kryształowo czystym głosie, wspaniałej barwie, lekkości, a nawet pewnej nonszalancji. Już od pierwszych dźwięków Arii Noriny "Quel guardo il cavaliere" słuchacze mieli okazję przekonać się, że nie ma w tym za grosz przesady. Kurzak nie tylko czarowała głosem, ale i grą aktorską. Na szczęście organizatorzy przygotowali telebimy, więc twarz artystki i wypisane na niej emocje mogli zobaczyć wszyscy.

W programie znalazły się również arie i numery instrumentalne, m.in. z "Carmen" Bizeta, "Cyganerii" Pucciniego, "Rycerskości wieśniaczej" Mascagniego czy przepiękna aria Liu z III aktu "Turandot" Pucciniego. Aż chciałoby się zobaczyć Aleksandrę Kurzak w każdej z tych ról, w całości, na operowej scenie.

Publiczność była oczarowana i gromkimi brawami doprosiła się dwóch bisów, m. in. powtórki "Mio babbino caro" - przepięknej i uwielbianej przez słuchaczy (czego dowodem były brawa i okrzyki po pierwszych dźwiękach) arii z opery "Giani Schicchi" Giacoma Pucciniego.

Choć towarzysząca artystce orkiestra gospodarzy - Polskiej Filharmonii Sopot, z początku brzmiała inaczej niż w sali koncertowej i trzeba było się do tego przetworzonego brzmienia przyzwyczaić, do poziomu wykonania zastrzeżeń mieć nie można. Gdyby było inaczej, trzeba by stanąć w kontrze do Jana A. P. Kaczmarka, który przysłuchiwał się koncertowi z widowni i o artystach wypowiadał się w samych superlatywach. Kompozytor, zdobywca Oscara za ścieżkę dźwiękową do filmu "Marzyciel", przyznał również, że już nie może się doczekać, kiedy ta wspaniała orkiestra wykona jego muzykę w piątek 5 sierpnia na tarasach sopockiego Aquaparku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji