Artykuły

Retro Częstochowa. Wielkie widowisko na Promenadzie

Wypełniony amfiteatr na Promenadzie, audycja Radia Retro, tańce z winylami i trzy niekwestionowane królowe wieczoru - Emose Katarzyna Uhunmwangho, Viola Arlak i Agnieszka Frączyk. Częstochowski festiwal retro z roku na rok staje się coraz lepszy.

Trzecia edycja miejskiego festiwalu Retro Częstochowa było nieco odmieniona. Zmieniono lokalizację - z pl. Biegańskiego (na którym stoi Strefa Kibica) przeniesiono imprezę na Promenadę. Amfiteatr sprawił, że to co działo się na estradzie było bardziej widoczne. Można było zagospodarować przestrzeń przed sceną - tancerze mogli zatańczyć tam zmysłowe tango czy odegrać scenkę do piosenki "Spotkajmy się na Nowym Świecie". Było więcej miejsc siedzących, ale uniemożliwiło to publiczności tańce pod sceną. A te pary beztrosko tańczące w rytm największych szlagierów dwudziestolecia międzywojennego dodawały festiwalowi dodatkowego uroku. Niemniej klimat powrotu do przeszłości, wspomnień, okazji do zatrzymania się w pędzie codzienności, został zachowany. Podobnie jak dotychczas nie brakowało dodatkowych atrakcji - jarmarku staroci, pokazu zabytkowych samochodów, zdjęć w fotobudce.

Warto szukać muzycznych smaczków

Jako pierwszy na scenie retro pojawił się czarujący Tomasz Stockinger, który przypomniał największe szlagiery polskiego kina. Po nim wystąpił zespół Goodnight Circus z Berlina. Zagraniczny wykonawca to nowość na tym festiwalu. Żywiołowy miks muzyki Berlina lat 30. ze swingiem czy jazzem stanowił bardzo ciekawe urozmaicenie. Dowód na to, że warto szukać takich muzycznych smaczków, nie zamykać się na jeden schemat, strać się pokazać częstochowianom coś nowego, bo retro może mieć wiele wymiarów.

Najbardziej oczekiwanym punktem programu był jak zawsze koncert główny częstochowskiego zespołu Makabunda (to on gwarantuje autorskie aranżacje, które tak odświeżająco wpływają na dawne szlagiery) i jego gości. Taka parateatralna forma, bardzo profesjonalna, gotowa niemal do rejestracji video czy transmisji telewizyjnej. Choć co roku organizatorzy zapewniali interesujące widowisko, tym razem grało to jeszcze spójniej. Stworzono coś kompletnego, na naprawdę dobrym poziomie, zarówno jeśli chodzi o dobór repertuaru, jak i choreografię (tańce z winylami albo z przekąskami - świetne!), wizualizacje (niezwykle klimatyczne) czy sceniczne rozwiązania (podświetlone schody).

Zaproszeni artyści, zanim stanęli na scenie, podjeżdżali do amfiteatru zabytkowymi samochodami, pozowali do zdjęć, spotykali się z publicznością.

Nadaje Radio Retro...

Koncert zatytułowany "Każdemu wolno kochać" miał charakter audycji Radia Retro. Z dużą klasą prowadził ją Wojciech Dąbrowski, dyrektor Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Retro im. Mieczysława Fogga. Popularyzator dawnej piosenki nie tylko opowiadał, ale też zaśpiewał częstochowianom. Przypomniał m.in. "Całuję twoją dłoń madame" i "Ta noc w Zakopanem". Do współprowadzenia audycji zaprosił on aktorkę Emilię Krakowską. Rozmawiali o pierwszych miłościach, rozstaniach, kobiecych zwyczajach, garderobie, a nawet o piłce nożnej.

- Gdyby Milik, Pazdan i Błaszczykowski mieli po "Cztery nogi" to finał byłby nas. To tak przy okazji Euro 2016 - śmiał się Dąbrowski zapowiadając szlagier, który zaśpiewał Krzysztof "K.A.S.A." Kasowski (w repertuarze miał też "Więcej gazu" i "Ach te Cyganki").

Jeśli chodzi zaś o kobiecą garderobę Emila Krakowska zdradziła (z pewnością podchwyciłby to niejeden z plotkarskich portali), że Katarzyna Skrzynecka "nie ma co na siebie włożyć". Oprócz przeboju Zuli Pogorzelskiej aktorka wykonała też "Sexappeal" pochodzący z filmu "Piętro wyżej".

Ania Rusowicz na wieczór w Częstochowie przygotowała "Graj skrzypku graj" i "W siódmym niebie". Jednak ten koncert należał do innych pań - Emose Katarzyny Uhunmwangho, Violi Arlak i Agnieszki Frączyk. Bez nich nie miałby tej magii, uroku, klimatu. Wszystkie słowa pochwały i wszelkie oklaski były całkowicie zasłużone.

Solistka Teatru Muzycznego Capitol z Wrocławia Emose Katarzyna Uhunmwangho uwiodła publiczność, czy to ciepłem i jednoczesną mocą głosu (Wojciech Dąbrowski podkreślał, że to zasługa "sześciu oktaw"), scenicznym pazurem czy interpretacyjnym zaangażowaniem. "Bo to się zwykle tak zaczyna", "Tango Milonga" i finałowe "Każdemu wolno kochać" to trzeba było usłyszeć!

Viola Arlak, tak dobrze znana wielbicielom serialu "Ranczo" zachwycała. I jako Ada, której nie wypada, i jako pasażerka "Błękitnego Expressu" i wreszcie sprzedająca gorące "Bubliczki" (któż by od niej ich nie kupił).

Szczególne ukłony należą się również wspomnianej już Agnieszce Frączyk, skrzypaczce zespołu Makabunda, która udowodniła, że czaruje także dźwiękiem strun głosowych. Jako ta mała, która piła dziś była zawadiacko czarująca, jako porzucona dziewczyna "Stacha" rozbrajająca (zachwycona Emilia Krakowska podsumowała "któżby rzucił taką cudowną dziewczynkę").

Reakcje rozśpiewanej i rozmarzonej publiczność najlepiej potwierdziły, że festiwal był udany. Miejmy nadzieję, że miasto będzie kontynuowało ten projekt, bo Retro, mimo zaledwie trzyletniego stażu, ma swoich zagorzałych fanów (i to nie tylko wśród seniorów). Może warto pobawić się jeszcze formą? Wziąć na warsztat największych poetów polskiej piosenki Agnieszki Osieckiej, Jonasza Kofty i Wojciecha Młynarskiego. Połączyć je w jedno wydarzenie? Każdemu zadedykować osobną edycję? Choć to nie lata 20. i 30 ubiegłego wieku, to także materiał wart przypomnienia. Bo częstochowskie Retro nie tylko bawi, ale też przywraca pewną świadomość, szacunek do czasów, gdy muzyka oprócz melodii musiała mieć też dobry tekst.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji