Artykuły

Studium rozpaczy

SZTUKA 0'Nellie'a "Przyjdzie na pewno", którą w przekładzie K. Piotrowskiego i Br. Zielińskiego oraz tekstami piosenek A. Jareckiego wystawił Teatr Dramatyczny w reży­serii J. Antczaka i scenografii J. Masłowskiego, została napisana w ro­ku 1939, wystawiona po raz pierw­szy w 1946 r. Stanowi coś w rodza­ju przęsła filozoficznego między wcześniejszym dziełem Gorkiego "Na dnie" i późniejszym Becketta "Ocze­kiwanie na Godota".

Skojarzenia z "Na dnie" są natar­czywe. U Gorkiego dom noclegowy dla nędzarzy, surowa ocena świata niesprawiedliwego. U 0'Neille'a spe­lunka, w której spotykają się ludzie przegrani. Choć niejeden ma tam jeszcze jakieś wyłudzone czy wyże­brane dolary, przecież są życiowymi bankrutami. Nawet najzasobniejszy z nich i najhojniejszy Hickman (grany przez Gustawa Holoubka) nie ma już po zabójstwie żony nic lepszego do zrobienia, jak oddać się w ręce policji z perspektywą krzesła elektrycznego. Czekali nań goście spelunki jak na Godota Beckettowskiego. Tym się różni od Godota że... zjawia się, ale także nic w rezultacie nie zmienia. Dlaczego? Może dlatego, że oni mieli nadzieję tylko na poprawę swojej życiowej sytuacji, a to za mało, żeby wyjść z kręgu rozpaczy. Tak mniej więcej przedstawia się przewodnia myśl sztuki. Gdy się jej nie zrozumie, pozostaje tylko rodza­jowy obrazek z życia niektórych kręgów społeczeństwa amerykańskiego. Czasem to studium jest aż przesadne, odczuwa się sztuczność majsterstwa aktorskiego, nie przefermentowaną już w stronę naturalności, jak w wypadku Marka Bargiełowskiego i Czesława Lassoty w rolach studenta i dziennikarza. Na szczęście przeciwstawiają tym przerysowaniom umiar i swobodę interpretacji Zygmunt Kęstowicz, Andrzej Szczepkowski i Zbigniew Zapasiewicz w rolach eks-policjanta, eks ideologa - anarchisty i właściciela baru. Świetnie przedłużając dynastię aktorską Kondratów zwraca na siebie uwagę Marek Kondrat w roli młodzieńca, który wydał matkę w ręce policji. Natomiast o damach, Małgorzacie Niemirskiej, Grażynie Staniszewskiej i Magdalenie Zawadzkiej w rolach dziewczyn ulicznych, chciałoby się powiedzieć, że wyglądają raczej na Klary Fredry, co najwyżej Hesie Zapolskiej, zgrywające się na prostytutki, co im przynosi więcej chwały jako osobom z towarzystwa niż ze spelunek służących za modele 0'Nellle'owi. Jesteśmy już tak otrzaskani ze sztukami przedstawiającymi otchłanie, ludzkiej nędzy i upadku, że "Przyjdzie na pewno" nie bulwersuje, spływa jak woda po psie, względnie szakalu według terminologii teatralnej odnoszącej się do recenzentów

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji