Artykuły

Kraków. Spotkanie z Mrożkiem w Szabli i Szklance

Za stołem zasiadło czterech panów. Trzech z nich opowiadało zebranym z przejęciem, o co chodzi czwartemu. Każdy z tych trzech przekonany był do nieco innych czwartego przesłanek. Czwarty zaś słuchał, wąs gładził i nieprzerwanie milczał. Dowiedział się pewnie wielu ciekawych rzeczy o sobie. Refleksją jednak nie podzielił się żadną.

W takim zdumiewającym i świetnym wieczorze dane było w czwartek [23 lutego] uczestniczyć kilkudziesięciu osobom w restauracji Szabla i Szklanka. Główny milczący bohater spotkania i albumu, który podczas niego promowano, to Sławomir Mrożek [na zdjęciu]. Trzej pozostali panowie to poloniści prof. Michał Paweł Markowski i dr Andrzej Nowakowski (autor zdjęć Mrożka zamieszczonych w albumie) oraz pisarz i tłumacz Antoni Libera.

Markowski jak zwykle postanowił być przewrotny. Tym razem zamienił się więc w tropiciela nicości. - Ta książka jest opowieścią o Sławomirze Mrożku i o polskiej literaturze albo o czytaniu polskiej literatury przez twarz jednego z najwybitniejszych jej przedstawicieli - wyjaśniał. Paradoks według niego polega na tym, że szukając w tej twarzy tajemnicy, okazuje się w końcu, że jej nie ma. Żaden z poważnych tematów przypisywanych twórczości Mrożka nie ma racji bytu. Pod maską nie kryje się nic. - Twarz Sławomira Mrożka chce nam powiedzieć tylko tyle, że na dnie jego tekstów tkwi nicość - stwierdził.

Z tej samej twarzy Libera wyczytał przede wszystkim świadomość, że przepowiednia się spełnia. - Dziś już żyjemy w czasach ludzi bez głowy - powiedział, czyniąc aluzję do jednego z utworów Mrożka sprzed lat. Uznał go za pisarza smutnego i poważnego, choć posługującego się komizmem. - Jego wizja świata jest tragiczna - zaznaczył (dodajmy w tym miejscu: ale jednak jest!).

Nowakowski zaś powiedział o omawianej twarzy tyle, że zgodziła mu się po prostu z jego lekturą tekstów. A w lekturze tej zawsze najważniejsze były pojedyncze zdania przyćmiewające całą resztę. Wyznał też, że twarzy potrzebuje. - W literaturoznawstwie wciąż żywy jest doktrynalny spór o to, czy pisarz jest jeszcze ważny, gdy skończy pisać dzieło, czy już nie - przypomniał zamieszanie, jakie wprowadziła śmierć autora ogłoszona w 1968 roku przez Rolanda Barthesa (tłumaczonego zresztą przez Markowskiego). - Mnie brakuje twarzy Gala Anonima czy Kochanowskiego - dodał.

Twarz Mrożka nie powiedziała ani słowa. Przyjęła tylko milcząco butelkę szampana jako rzecz, której najmniej nie lubi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji