Artykuły

Zniewalająca inscenizacja Zbigniewa Lisowskiego

"A morze nie" Maliny Prześlugi w reż. Zbigniewa Lisowskiego w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Anita Nowak w portalu Teatr dla Was.

Tekst Maliny Prześlugi "A morze nie" kojarzy się z jej "Pręcikiem" prezentowanym przed kilku laty w Toruniu. Też ma oswajać dzieci ze śmiercią, przemijaniem. W "Pręciku" umierała dziewczynka, a żegnały ją i opłakiwały przedmioty z jej pokoju. Tu śmierć przez roztopienie przez cały czas zagraża ulepionemu przez dzieci Bałwankowi. Przed śmiercią w garnkowym wrzątku udaje się uciec Marchewce, ocalała też z lodówki Sałatka, wskrzeszono przejechanego na jezdni Gołębia Poległa jednak w rosole Cebulka, bardzo wzruszająca i pełna wdzięku Edyta Soboczyńska. No i okazuje się, że nie wszystkie dzieci na widowni są smakoszami rosołu. Niektóre łkają po biednej Cebulce Ta personifikacja warzyw w świetle ich kulinarnego przeznaczenia budzi wiele smutku, nawet u wrażliwszych dorosłych

Ale tekst dla dzieci powinien być optymistyczny. Jest więc sporo o bezgranicznej przyjaźni. Żeby nie było plotek, Marchewka z jakiegoś nieodgadnionego powodu jest rodzaju męskiego i poświęca miłość przepięknej, bardzo seksownej Sałatki (tu znakomita Edyta Łukaszewicz-Lisowska) dla przyjaciela Bałwanka (też interesujący Mariusz Wójtowicz). No i tu już całkiem łatwo o pomówienia Żeby Sałatce nie było smutno, kiedy on odejdzie z Bałwankiem, Marchewka popycha ją w ramiona człowieka, swego Fryzjera Freda (Krzysztof Grzęda). Tu podwójny niepokój - czy to aby etyczne? No i czy Fryzjer jej czasem nie zje?! Ale widać miłość może zapłonąć i między rodzajami; więc Sałatka subtelnie zaczyna uwodzić golibrodę. A Marchew z Bałwanem zostają przetransportowani przez Gołębia na biegun, by przez wieczność podziwiać zorzę polarną

Ale tekst jest tu tylko pretekstem do wywoływania naprawdę wielkiej sztuki w niepowtarzalnych wizjach reżyserskich Zbigniewa Lisowskiego. Po raz kolejny wyczarowuje on na scenie iście magiczny świat bajki. Zaprosił do współpracy wybitnego polskiego scenografa teatrów dziecięcych i twórcę wielokrotnie nagradzanego na różnych festiwalach lalek, Dariusza Panasa. Dzięki jego projektom kostiumów - przepięknych, arcykolorowych i pomysłowych - oraz niezwykle interesującym grafikom Zbigniewa Lisowskiego i Sylwestra Siejny świat na scenie i widowni zachwyca wysublimowaną estetyką, oryginalnością i urodą. Już choćby sam Bałwanek animowany jest na niezliczoną ilość sposobów. Komponowany z przeróżnej wielkości kul śnieżnych, rozmaicie poruszany i funkcjonujący w kilku planach.

Przecudna jest też animacja gołębia, w którego przeistacza się Śmierć. Na istne arcydzieło w tym zakresie złożył się też pomysł plastyczny Dariusza Panasa i genialna wręcz kreacja aktorska Dominiki Miękus. Co za niezwykła wyobraźnia twórcza i wrażliwość tej niepowtarzalnej aktorki! Jej mimika i nieziemski sposób operowania ciałem sprawiają, że w oczach widzów pojawiają się łzy, ale nie smutku, lecz wzruszenia i zachwytu nad artyzmem najwyższej klasy.

Dzięki sprawnej reżyserii i opracowaniu ciekawego ruchu scenicznego przez Zbigniewa Lisowskiego przedstawienie przemija jak jedna chwila, mimo że trwa osiemdziesiąt minut bez przerwy. Wszyscy - i dzieci, i dorośli - oglądają je z zapartym tchem.

Zwłaszcza że niezwykłą rolę odgrywają też muzycy, którzy wykonują utwory Mateusza Jagielskiego - legendarny już bajowy Dziadzia, Krzysztof Zaremba i Witold Puciński. Rytmiczne tańce i piosenki porywają chwilami widzów z miejsc, a aktorów sprowadzają ze sceny na widownię. W finale panuje ogólna radość i pełna integracja emocjonalna.

---

Recenzja prezentowana w Polskim Radiu Pik 26 czerwca 2016 w "Śniadaniu z Muzami"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji