Artykuły

F.Z.K. śmiał się na SŁONIU Aleksandra Kopkowa w Teatrze Dra­matycznym

Odrzuciwszy garść danych biograficznych - o Kopkowie wiemy tyle, ile zdążył zawrzeć w swoich sztukach. Formy nauczył się u Suchowo-Kobylina. Formy, a więc rysunku postaci, konkret­ności dialogów, wyczucia teatralnego efektu. Treść - pozbierał Kopkow z wielu dróg, które przemierzył, zapamiętując twarze, słowa, sytuacje... jakieś świty w sto­gach siana, chciwe dłonie sięgające po rubla, oczy wbi­te w niebo nieosiągalnych marzeń. Słoń to zjadliwa sa­tyra na tzw. relikty przeszło­ści. Kołchoźnik Moczałkin pod wpływem lektur zaczął śnić o "burżujskim życiu". Kiedy znalazł szczero­złotego słonia, postano­wił uciec z nim do Ameryki, odkuć się za wszystko. Wokół złotego słonia obraca się intryga komedii, umożli­wiając poznanie motywów działania i postaw bohate­rów. Prostocie kompozycji towarzyszy gęstość reali­stycznej obserwacji. Satyrycz­nemu osądowi - nuta współ­czucia i zrozumienia. Kop­kow chciałby, aby ludzkie marzenia były piękniejsze niźli są... Napisana z rozma­chem sztuka, stłoczona na małej scenie, obroniła się ro­lami Janiny Traczykówny, Danuty Szaflarskiej, Małgo­rzaty Pritulak, Wojciecha Pokory. No i przede wszyst­kim efektownym rozegra­niem rozterek Moczałkina przez Wiesława Gołasa. Re­żyseria Witolda Skarucha przypominała balon pazer­nego kołchoźnika. Krótko­trwały wzlot okupiło boles­ne runięcie w dół.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji