Artykuły

Tragifarsa zjadliwa

Po raz trzeci Bohdan Korze­niewski zabrał się do "Śmierci Tarełkina". Nie znaczy to, by się powtarzał, bo za każdym ra­zem daje zupełnie różne insce­nizacje. Pamiętam przedstawie­nie z roku 1949 w "Rozmaito­ściach" z Jackiem Woszczerowiczem, jedno z najlepszych w tym okresie w Warszawie. Ko­rzeniewski odkrył Suchowo-Kobylina dla teatrów Polski Ludo­wej i dostarczył im swego zna­komitego przekładu sztuk tego niezwykłego pisarza. Aleksander Suchowo-Kobylin (przypomnijmy daty jego życia: 1817-1903) z bogatej rodziny ziemiańskiej, wykształcony w krajowych i zagranicznych uni­wersytetach wplątał się w spra­wę sądową o zabójstwo, prze­siedział nawet kilka miesięcy w więzieniu. Te doświadczenia dodały mu bodźca do napisania trylogii dramatycznej, w której wszystkie trzy komedie dość luźno łączą się wspólną te­matyką satyryczną, a każda z nich reprezentuje inny gatunek teatralny. Ostatnia z tryptyku klasyka rosyjskiego "Śmierć Tarełkina" jest tragifarsą (tłumacz nazwał ją "żartem scenicznym"), mie­sza różne elementy: coś z tea­tru jarmarcznego i grubych efektów burleski, echa współcze­snej komedii mieszczańskiej, gra nieprawdopodobieństw i czystego nonsensu, a przede wszystkim zjadliwe żądło saty­ry wywodzącej się z Gogola, bezlitosnej dla wszystkich z po­kazanej galerii urzędasów i po­licjantów, pijaków i łapowni­ków. Pozytywnym bohaterem jest tu tylko śmiech, który działa wyzwalająco i oczyszcza­jąco nawet w żartach ociera­jących się o makabrę, czy na wesoło przyrządzonych scenach tortur. Choć czasem od śmiechu tego ciarki przechodzą. Zjadliwy autor trafił na zjad­liwego reżysera, czy też odwrot­nie. Korzeniewski nie szczędził środków dla dalszego wyostrze­nia ostrości tekstu. Rzecz dzieje się obecnie w teatrze - czy­tamy w programie. Scenografia Zofii Wierchowicz przedłuża na scenę monumentalną sztukate­rię sali teatralnej w Pałacu Kultury, a tylko w tle i w ko­stiumach markuje kraj i epokę, w których rozgrywa się akcja. Rzecz dzieje się, w teatrze... A więc zabawa teatralna, prowa­dzona buffo, głośno i jaskrawo, z jarmarcznym przytupem, ale i z mnóstwem gagów farsowych, których dowcip ma odniesienia metaforyczne. Zabawa w odmieńców zmieniających twarz dosłownie czy przenośnie zależ­nie od okoliczności i interesu. Nie tylko Tarełkin przekłada maski a raczej peruki fingując - w ucieczce przed wierzycie­lami - własną śmierć i przy­bierając postać zmarłego Kopy­towa. Także jego prześladow­ca, taka sama jak tamten kana­lia. Warrawin - Generał w po­goni za ukradzionymi mu kom­promitującymi papierami. I policjanci dostosowują swoje po­stawy do tych, od których są zależni, strach i służalstwo za­stępując okrucieństwem i bezwzględnością wobec uzależnio­nych od siebie. I świadkowie w śledztwie pod perswazją kija odwracają zeznania jak trzeba. Na końcu zaś Tarełkin przesta­je być - przynajmniej zew­nętrznie - Tarełkinem i Kopyłowem, zrzuca wszystkie maski, okazuje się po prostu aktorem gotowym do przybrania - we­dług nakazu dnia - takiej czy innej postaci.

Tarełkina gra Zbigniew Zapa­siewicz. To chyba - jeżeli do­brze pamiętam - pierwsza tego typu charakterystyczno-komediowa jego rola. Z absolutną doskonałością środków aktor­skich przerzuca się z jednej postaci w drugą, śmieszny i odrażający, łachman ludzki z trupim zapaszkiem rozkładu. Ryszard Pietruski, jako Warra­win, sugestywnie i przejmują­co przedstawia wyrachowanego drania - aż się zimno robi. Przepyszny w każdym ruchu i słowie Józef Nowak jako zapijaczony komisarz policji Antioch Och. Bohdan Baer gra inspektora Rasplujewa bardzo śmiesznie, z rozmachem farsowym, ale zbyt jowialnie, bez grozy, jaką budzi - poza śmie­chem - jego bezbrzeżna głupo­ta; stwarza postać raczej z "Wesela Fonsia" niż z Suchowo-Kobylina. Katarzyna Łaniewska jest soczystą, wyraziście i z humorem pokazaną służącą Tarełkina, a Krystyna Ciechomska praczką Brandachtystową. Spo­śród wielu ról epizodycznych warto wymienić precyzyjnie skreślone sylwetki przez Zbig­niewa Koczanowicza (lekarz po­licji) i Stefana Sródkę (stróż Pachomonow). W sumie przed­stawienie ogląda się z saty­sfakcja: dużo okazji do śmiechu i tyleż do zastanowienia. Po prostu tragifarsa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji