Artykuły

Władcy operowych teatrów?

Parę lat temu w stołecznych kręgach osób zainteresowanych sztuką - a zwłaszcza tych młodych, pragnących być "trendy" - nierzadko można było spotkać się z pytaniem: "Słuchaj, czy byłeś już na Arkadiusie? Koniecznie musisz to zobaczyć!" - piszą Teresa Grabowska i Józef Kański w Trybunie.

Wyjaśnijmy: Arkadius, to bardzo wzięty jeszcze do niedawna projektant ekskluzywnej mody, któremu Warszawski Teatr Wielki zechciał powierzyć stworzenie kostiumów do przedstawienia opery "Don Giovanni" [na zdjęciu]. Stroje rzeczywiście okazały się wspaniale, fascynując fantazyjną oryginalnością; zdominowały też gruntownie cały spektakl (w tym również postacie, które się pod nim kryły), a na muzykę opery stworzoną przez niejakiego Mozarta mało kto już zwracał uwagę. Chodziło się "na Arkadiusa", co niektórzy uznali zresztą za pierwszorzędny chwyt marketingowy. Był to jednak przypadek szczególny, ponieważ chodziło o projektanta kostiumów. Nagminnym natomiast zjawiskiem stała się w teatrach operowych, ostatnimi czasy, wszechwładza reżyserów narzucających spektaklom swoją wizję, częstokroć nie mającą wiele wspólnego z treścią i charakterem wystawionego dzieła, a jeszcze mniej - ze stylem i klimatem jego muzyki. Minęła bowiem, niestety, epoka wielkiego Waltera Pelsensteina, Ponnelle'a, Strehlera czy Viscontiego, którzy reżyserię operowego spektaklu opierali na dogłębnej analizie literackiego tekstu (jak też połączonych z nim autorskich didaskaliów) oraz wszelkich niuansusów zawartych w muzycznej partyturze, starając się jedynie pewne elementy dzieła i jego akcji ukazać bardziej wyraźnie i sugestywnie niż ich poprzednicy. Felsenstein oświadczył nawet, podczas jakiegoś kongresu, że w przebiegu każdej z najpopularniejszych nawet oper w rodzaju "Trubadura", "Cyganerii" czy "Traviaty" podejmuje się wskazać co najmniej kilkanaście istotnych momentów, na które inni jego koledzy po fachu nie zwracają na ogół uwagi (co udowodnił m.in. kapitalnymi, odkrywczymi - właśnie! - inscenizacjami "Carmen" Bizeta i "Sinobrodego" Offenbacha).

Dzisiejsza jednak praktyka dostarcza aż nadto wielu przykładów na to, iż wystawiane dzieło stanowi jedynie pretekst do rozwinięcia fantazyjnych pomysłów reżysera, niemających z owym dziełem wiele wspólnego, a zrodzonych raczej z jego (tj. reżysera) własnych kompleksów, frustracji albo i dewiacji; wystarczy obejrzeć bieżące przedstawienia kilku teatrów - dalej i bliżej...

Pierwotna zaś treść dzieła nie zaprząta zbytnio świadomości modnych reżyserów. Bywały w świecie, znakomity nasz tenor Wiesław Ochman powiada, iż nie należą bynajmniej do rzadkości wypadki, kiedy reżyser i scenograf umawiają się z góry, w jakim mianowicie czasie i miejscu toczyć się będzie akcja dzieła powierzonego im do scenicznej realizacji - zanim jeszcze któryś z nich zapoznał się bliżej z tekstem libretta.

Z kolei, gdy idzie o psychiczno-emocjonalne relacje między bohaterami opery - relacje, które z tak cudowną wnikliwością i finezją zarazem umiał oddawać swą muzyką wspomniany na początku Mozart (wspomniany nie bez powodu - jako że cały kulturalny świat obchodzi właśnie Rok Mozartowski i operowe dzieła salzburskiego geniusza pojawiać się będą z tej okazji na wielu scenach, także polskich) - to na tym polu wielu reżyserów przejawia zadziwiającą nieporadność. Zamiast finezji serwuje się tedy spektakl ociekający seksem, wulgarność, albo nijakosć wyrażającą się brakiem napięcia i scenicznego dramatyzmu.

A gdyby tak pokusić się o wystawienie wybitnego dzieła operowego "po bożemu", czyli tak, jak zostało napisane i jak chcieli je widzieć autorzy? "Och nie, to nas nie interesuje" - odpowiada większość modnych dzisiaj reżyserów. Czy nie interesuje to również publiczności - tej szerokiej a nie tylko premierowej? Na to pytanie nikt, jak się zdaje, nie próbuje szukać odpowiedzi Publiczność nie jest ważna... A muzyka wielkiego kompozytora? Byleby tylko nie przeszkadzała zanadto reżyserom - faktycznym władcom operowych teatrów (co gdzie niegdzie potwierdza nawet oficjalna nominacja)...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji