Żywot Metra będzie jeszcze długi. Rozmowa z Januszem Józefowiczem
Skąd wziął się 10 lat temu musical "Metro" ?
- Po prostu został napisany przez siostry Miklaszewskie i Janusza Stokłosę, a przeze mnie wyreżyserowany. Chcieliśmy zrobić coś poza teatrem jako instytucją. Teatr generalnie był wtedy w Polsce w nie najlepszej formie. Szukaliśmy jakichś emocji. Chcieliśmy zrobić coś z młodzieżą.
Czym dzisiejsze spektakle różnią się od tamtych ?
- Przede wszystkim obsadą. To w większości nowi ludzie. A poza tym dziś są zupełnie inne warunki i czasy. Wtedy nikt nie słyszał w Polsce o takich przedsięwzięciach, o robieniu czegoś poza oficjalnym nurtem. A poza tym jest to ten sam spektakl. Ta sama muzyka. Te same teksty.
Jak często zmienia się obsada "Metra" ?
- Trudno mi dokładnie powiedzieć. Są jeszcze artyści, którzy grali w pierwszym spektaklu. Castingi robię wtedy gdy szukam utalentowanych ludzi nie tylko do "Metra". Ostatnio robiłem większy przegląd, bo zamierzam wymienić całą obsadę. Jesteśmy w trakcie tego procesu
Czego wymaga pan od ludzi, których angażuje do spektaklu ?
- Talentu, pracowitości i lojalności
Czy są spektakle, które szczególnie utkwiły panu w pamięci ?
- Broadway. Pierwsze przedstawienie, po którym zerwały się owacje.
A najtrudniejszy moment w realizacji "Metra"?
- Przed premierą w Teatrze Dramatycznym. Dyrekcja teatru nie bardzo szła nam na rękę. Bywało, że próby zaczynały się o 23.00 i trwały do piątej nad ranem.
Na czym polega fenomen "Metra". W ciągu 10 lat 1100 spektakli ?
- To zjawisko kulturalno-socjologiczne. Ten spektakl obrósł legendą, a poza tym do tej pory to jedyny rodzimy musical, który naprawdę zaistniał
"Metro" pokazywane było na Broadwayu i w Moskwie. A co z resztą świata?
- Na razie planujemy pokazanie spektaklu w Wielkiej Brytanii i w Meksyku. Wszystko wskazuje więc na to, że żywot "Metra" będzie jeszcze długi. Dla każdego kraju powstaje nowa wersja tekstu w oparciu o libretto sióstr Miklaszewskich. W tej chwili pisze się angielska. Natomiast jeśli chodzi o Meksyk to w maju udajemy się tam z Januszem Stokłosa na rekonesans i pierwsze rozmowy.