Imponujący elektorat
Dobrze, że w stołecznym Teatrze Dramatycznym nie ma wiszących żyrandoli, bo entuzjaści i te by obsiedli. Wszystkie przejścia były oblężone (strażacy przymknęli na ten czas oko) przez miłośników "Metra" dwóch nierozłącznych Januszów: Józefowicza i Stokłosy. Mają już za sobą 1000 stacji Metra (a tak naprawdę 1050). Trudno było skrzyknąć wykonawców, którzy przewinęli się przez ten musical. Należą do nich m.in. Kasia Groniec, która wyrosła na gwiazdę pierwszej wielkości i Edyta Górniak, która wprost zelektryzowała widownię swoim głosem (wyglądała pięknie w liliowych frędzelkach). W atmosferze zdrowej konkurencji wskoczył na scenę pięćdziesięcioosobowy, dynamiczny zespół z Moskwy, gdzie "Metro" stało się prawdziwym hitem; chodzą na nie przywódcy z rodzinami, a bilet u konika kosztuje 1500 rubli. Józefowicz świetnie panował nad połączeniem dwóch żywiołów: polskiego i rosyjskiego. Publiczność razem z artystami bezbłędnie śpiewała przeboje z "Metra". "Ten (Janusz Józefowicz) to ma elektorat!" - nie bez zazdrości mówili politycy. Czy zdobędzie również Londyn, zawojuje West End? Odegra się za nowojorski Broadway? Trzymamy więc kciuki za angielski sukces. Aby Jan Pietrzak mógł strawestować głośną piosenkę z czasów socjalizmu "Do Anglii prać pieluchy" - na wezwanie "Do Anglii robić musicale".