Artykuły

Teatr Dejmka, a nie Dudka. Wybrano dyrektora Nowego

Krzysztof Dudek i Remigiusz Caban opowiadali wczoraj o swojej wizji Teatru Nowego. Komisja konkursowa zarekomendowała ofertę Dudka.

W komisji zasiedli przedstawiciele UMŁ (m.in. wiceprezydent Krzysztof Piątkowski i Dagmara Śmigielska, szefowa Wydziału Kultury), Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, związków zawodowych Nowego, ZASP i Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów. Rozmowy zakończyły się przed godz. 17. — Byliśmy zgodni. Komisja zarekomendowała kandydaturę Krzysztofa Dudka — mówi wiceprezydent Krzysztof Piątkowski. I dodaje: — Ale prezydent Hanna Zdanowska podpisałaby się pod każdą decyzją.

Teatr Dejmka, a nie Dudka

Dudek, były szef Narodowego Centrum Kultury, chce wrócić do tradycji Dejmkowskiej. — Nie chcę robić „teatru Dudka", to byłoby śmieszne. Odniosę się do teatru Dejmka — mówi. — Głównym wątkiem będzie teatr słowa, raczej konserwatywny. Zwrócę się do repertuaru klasycznego: Dąbrowskiej, Gombrowicza, Witkacego, Rostworowskiego. Dramatu emigracyjnego, na przykład Bobkowskiego czy Hemara.

Eksperymentalna miałaby być Scena im. Jaskuły. Jednym z pomysłów jest adaptacja serii „Twarze kontrkultury" łódzkiego wydawnictwa Officyna, na przykład Lat sześćdziesiątych Jenny Diski. Dudek chętnie widziałby w Nowym inscenizację Nocnych zwierząt Patrycji Pustkowiak, lubi Szczepana Twardocha i Sylwię Chutnik. Teatralny potencjał widzi w science fiction, na przykład twórczości Dukaja. Chciałby zamawiać teksty. — Na jubileusz teatru moglibyśmy ogłosić konkurs na dramat o Dejmku. Marzy mi się spektakl o Michalinie Tatarkównie, która przyjaźniła się z Dejmkiem, dzięki czemu jeszcze przed odwilżą mógł wystawiać Majakowskiego. I o łódzkich włókniarkach. Nie ma spektaklu o łódzkim getcie, a to przecież ważny temat — mówi. — Ciekawie byłoby przyjrzeć się Pomarańczowej Alternatywie, w przedstawieniu o niej mógłby wystąpić Krzysztof Skiba.

Dudek chce walczyć o podwyższenie miejskiej dotacji. — Na konkretne przedsięwzięcia — podkreśla. — Marzę o tym, żeby teatr dostawał tyle, ile w najlepszym swoim okresie, czyli 11 milionów. Ale tego na pewno nie da się zrobić od razu.

Nie będzie algorytmów i widzobiletów

Nowy dyrektor będzie też szukał pieniędzy w ministerstwie (np. przy obchodach rocznic) i współpracy z różnymi instytucjami, np. Instytutem Adama Mickiewicza. Chciałby skorzystać z unijnego programu Kreatywna Europa. Zapowiada, że będzie walczyć o to, żeby Nowy stał się rozpoznawalny w Polsce. Ma temu sprzyjać obecność na festiwalach, na przykład Malcie czy Boskiej Komedii. — Przydałaby się też promocja zagraniczna. Chciałbym, żeby aktorzy Nowego jeździli do Edynburga czy Awinionu, choćby tylko popatrzeć, co dzieje się w sztuce europejskiej — dodaje.

Chętnie współpracowałby z Agnieszką Glińską, Tadeuszem Słobodziankiem, Eweliną Marciniak. Jako ewentualnych dyrektorów artystycznych Dudek widzi oprócz Lubaszenki Dariusza Wiktorowicza i Piotra Siekluckiego („Wezmę pod uwagę zdanie zespołu").

Dudek jest rozgoryczony listem otwartym, który trafił na biurko prezydent Zdanowskiej. — Przykro mi, że mówi się o mnie wyłącznie jako o biznesmenie. Przecież mam na koncie realizacje artystyczne związane z teatrem! Nie będzie algorytmów i widzobiletów, najważniejsze są dla mnie kwestie artystyczne. A plotka o teatrze impresaryjnym nie wiem skąd się wzięła — mówi. — Nie przysłużyło mi się odwołanie mianowania. Trochę się skompromitowałem, bo rozmawiałem z zespołem Nowego i Olafem Lubaszenką, a potem się okazało, że jednak będzie konkurs. Wyszedłem na człowieka niepoważnego, składającego obietnice bez pokrycia.

Do trzech razy sztuka?

Remigiusz Caban, reżyser i były dyrektor Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, po raz trzeci brał udział w konkursie na dyrektora Nowego. — To w tym teatrze za drugiej dyrekcji Dejmka na Vatzlavie i Operetce uczyłem się sceny. Dzięki Nowemu poszedłem na teatrologię, a potem zacząłem studia w warszawskiej Akademii Teatralnej. W Nowym reżyserowałem, byłem też kierownikiem literackim — wyjaśniał przed spotkaniem z komisją.

Przepytywano go półtorej godziny. — Komisja nie potraktowała mnie zdawkowo — mówił po wyjściu. — Na szczęście pytano mnie o to, co uważam za istotę sprawy, czyli nie kwestie formalnoprawne, tylko artystyczne. Człowieka z trzydziestoletnim stażem w teatrze raczej nie egzaminuje się z tego, czy dobrze rozumie istotę swojego zawodu.

O konkretach swojej wizji Nowego opowiadać nie chciał. — W ofercie konkursowej użyto słowa „plan". A „plan" w teatrze nie jest przyczynowo-skutkowym ciągiem zdarzeń, to raczej model działania. W aplikacji programowej użyłem jako motta słów Dejmka, że „teatr to miejsce, w którym aktorzy powinni uczy się istotnie mówić, a publiczność istotnie słuchać ". Repertuar powinien bazować na literaturze z różnych okresów wystawianej dla inicjowania poważnego dialogu o rzeczywistości.

Caban nie chciał podać nazwisk reżyserów, których chciałby zaprosić do współpracy, ale wyznał, kogo ceni: Agnieszkę Glińską, Piotra Cieplaka i Iwonę Kempę. A także tych, z którymi pracował w Teatrze im. Siemaszkowej — Pawła Szumca, Krzysztofa Galosa i Steve'a Livermore'a. — Teatr Nowy ma olbrzymi potencjał, ale za dyrekcji Zdzisława Jaskuły nie dawano aktorom możliwości zaprezentowania warsztatu. Dekonstrukcja w teatrze jest już przeżytkiem i sztampą, na Zachodzie jest tendencja, by znów tworzyć spektakle, które będą iluzją prawdziwego życia — uważa. — Bardzo mi się podobała Ziemia obiecana Remigiusza Brzyka, ale już w Vatzlavie Michała Kmiecika nie umiałem się odnaleźć.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji