Artykuły

Z Metrem za ocean

Ruch, dynamiczny taniec, wpadające w ucho piosenki, szokujące efekty świetlne, młodzieńcza świeżość wy­konawców. To atuty spek­taklu, jaki każdego dnia ścią­ga setki widzów do stołecz­nego Teatru Dramatycznego

Od dnia swej prapremiery (30 stycznia 1991) "Metro" oklaskiwały już tysiące wi­dzów. Bilety, droższe niż do in­nych teatrów, wyprzedane bywa­ją na wiele dni naprzód.

Jak doszło do powstania tego musicalu? Z myślą stworzenia wi­dowiska taneczno-wokalnego no­sił się od dawna młody warszaw­ski choreograf i reżyser Janusz Józefowicz. Jako absolwent war­szawskiej PWST przygotował spe­ktakl dyplomowy "Złe zachowa­nie", który stał się wydarzeniem artystycznym roku. Przedstawie­nie grane było w "Ateneum", a następnie w teatrze "Rampa". Po­kazane również w wielu miastach Europy Zachodniej, zyskało sze­reg liczących się nagród. W 1990 roku Józefowicz, jako stypendysta rządu USA, przez kilka tygodni pracował z grupą amerykańskich tancerzy nad inscenizacją etiudy własnego pomysłu.

Po powrocie przeczytał scena­riusz napisany przez siostrzany duet Agaty i Maryny Miklaszews­kich i uznał, że na jego kanwie może powstać musicalowe wido­wisko, którego tematem byłyby problemy współczesnego mu po­kolenia. Miał też dobrą rękę w wyborze autora oprawy muzycz­nej dzieła. Został nim Janusz Sto­kłosa, kompozytor, aranżer, twór­ca ponad 100 partytur muzyki tea­tralnej i filmowej.

Młody reżyser zdawał sobie sprawę z trudności znalezienia od­powiednich wykonawców spoś­ród profesjonalnej kadry aktors­kiej. Bał się zrutynizowania "za­wodowców", ich niemożności do­stosowania się do nowoczesnej stylistyki musicalowej. Postano­wił więc posłużyć się ludźmi, któ­rzy z uwagi na swój wiek nie zdą­żyli jeszcze nabrać manierycznych przyzwyczajeń. Przez ponad rok objeżdżał ośrodki krajowe, uczestniczył w przeglądach estra­dowych, przeprowadzał przesłu­chania debiutantów i piosenkarzy amatorów. W wielu miastach Polski wyławiał wybijające się je­dnostki obdarzone niewątpliwym talentem, ale pozbawione reżyser­skiego szlifu. Byli to młodzi ade­pci, mający już nieraz za sobą pier­wsze kroki na estradach i deskach scenicznych, jak również ci, któ­rym nie poszczęściło się na róż­nych konkursach, festiwalach i egzaminach wstępnych do szkół te­atralnych. Wielu wytypowanych kandydatów dość późno zaczęło tańczyć i śpiewać, oddając się czę­sto odległym od aktorstwa dzie­dzinom takim jak np. sport, tech­nikum samochodowe, szkoła ogrodniczo-pszczelarska, zawód modelki lub przedszkolanki, stu­dia weterynaryjne... Te różnorod­ne kierunki zainteresowań w przeszłości szybko ustąpiły prze­możnej magii piosenki i tańca.

Wśród ponad 30-osobowej gru­py, która drogą eliminacji weszła w skład zespołu "Metra", znalazły się dwie poznanianki: Barbara Melzer i Katarzyna Galica (obie na zdjęciu obok). 22-letnia Basia trzykrotnie próbowała dostać się do szkoły piosenkarskiej, najpierw w Gdyni, później w Poznaniu. Do zespołu Józefowicza została przy­jęta już po pierwszej eliminacji i dziś należy do czołówki jego solis­tów. Wejściem w życie artystyczne dla 21-letniej Kasi było ukończe­nie Szkoły Muzycznej w Pozna­niu, jednakże skrzypce, stanowią­ce na uczelni jej specjalność, bez żalu zamieniła na piosenkę i ta­niec.

W trakcie kompletowania ze­społu kierownictwo "Metra" sięg­nęło również do kandydatów spoza kraju, angażując Denisę Geislerovą z Bratysławy i czarnoskó­rego Marca Thomasa z Południo­wej Karoliny (USA).

Przez kilka miesięcy zespół od­bywał próby w iście morderczym tempie. Pod kierunkiem specjal­nie zaangażowanych pedagogów, specjalistów od dykcji, emisji gło­su, akrobatyki, tańca klasycznego i nowoczesnego młodzi artyści na­bierali scenicznych umiejętności. Trudności w przygotowaniu spek­taklu były tym większe, że zespół ćwiczyć musiał w godzinach noc­nych, kiedy sala Teatru Dramatycznego była wolna. Dopiero bo­wiem od niedawna obiekt ten zna­lazł się w gestii władz miejskich i przedsiębiorstwa "Batax", spon­sorującego widowisko "Metro". Szef tej firmy, Wiktor Kubiak, któ­ry nie zawahał się zainwestować pokaźnych sum w realizację całe­go przedsięwzięcia, przejawia du­żą prężność w uruchamianiu wie­lu innych inicjatyw kulturalnych.

"Metro" pokazane będzie rów­nież widzom poza krajem. Po przygotowaniu wersji angielskiej widowiska, zespół udał się w mar­cu do Stanów Zjednoczonych, aby w połowie kwietnia rozpocząć za­planowane na 5 miesięcy spektak­le na Broadwayu. Ale polscy wi­dzowie nie będą pozbawieni "Met­ra". W tym czasie bowiem, specjal­nie przygotowany "bliźniaczy" ze­spół grać będzie na warszawskiej scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji