Artykuły

Czego nie widać na scenie

Pół tysiąca lalek, gromadzonych od 1962 r., skarby przepastnego magazynu rekwizytów, do czego może służyć stół pingpongowy i co robią aktorzy w garderobie, gdy czekają na swoje wejście? Byliśmy za kulisami Teatru Lubuskiego! - pisze Paulina Nodzyńska w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

Dyrektor Robert Czechowski sprawuje swoje rządy na ogromnej przestrzeni, w zabytkowej, poniemieckiej części teatru przy al. Niepodległości w Zielonej Górze. Gabinetowi dyrektora daleko do urzędniczego biura. Biurko, przy którym zasiada, by podpisać dokumenty, zajmuje tylko niewielką jego część. Spotkania odbywają się na kanapie i wygodnych fotelach. Na ścianach wiszą obrazy Arkadiusza Ruchomskiego.

Gabinet pełni wiele funkcji, to miejsce uniwersalne. Tu odbywają się konferencje prasowe, saloniki poezji, przesłuchania aktorów, małe przedstawienia, zajęcia z dziećmi niepełnosprawnymi. I próby, nie tylko te stolikowe, ale też sceniczne. - Przestrzeń pozwoliła nam nawet na próbę "Wizyty Starszej Pani", spektaklu z 20-osobową obsadą. Gabinet jest właściwie jedną z naszych scen do prób - opowiada Czechowski.

Sala przybiera też funkcję relaksacyjno-rozrywkową. Aktorzy ćwiczyli tu jogę, a nawet rozgrywali turnieje w tenisa stołowego. Stół do ping-ponga też jest wielofunkcyjny. Można na nim zagrać, ale również usiąść przy nim do prób analitycznych.

Makiety scenografii

Przed każdą premierą najpierw powstaje makieta scenografii. Na takiej przestrzeni, między maleńkimi mebelkami, z punktu A do B przemieszczają się figurki aktorów. Na pierwszy rzut oka konstrukcja wygląda jak zabawkowy domek dla lalek, ale ma nieocenioną wartość przy planowaniu spektaklu. - Makiety pozwalają nam np. na ustawienie świateł. Sprawdzamy, jakie kolory będą odpowiednie. Niby zabawa, a jednak pożyteczna - mówi Robert Czechowski.

Scena kameralna

Na scenę kameralną prowadzą zabytkowe, odrestaurowane schody i odwzorowany z czasów niemieckich korytarz. - Przy jego odnawianiu musieliśmy spełnić wszystkie wymogi konserwatorskie. Wykorzystaliśmy kolory farb, których używali Niemcy. Mieli słabość do bordowego na sufitach i beżu na ścianach. Często widzę taki zestaw kolorów w poniemieckich teatrach - opowiada Czechowski.

W trakcie remontu budynek odkrył niespodzianki, np. zamurowane okna na półpiętrze. Tajemnicę kryje też piwnica, ale o tym później...

Kiedyś aktorzy przebierali się w małym przedsionku między wyjściem ewakuacyjnym a wejściem na scenę kameralną. Odkąd powstała dobudówka do dachu, zyskali oddzielną garderobę. Tu nie tylko szykują się do spektakli, ale też spędzają czas, kiedy muszą czekać na swoje wejście. Jedni uczą się wtedy języków, inni czytają książki (albo oczywiście "Wyborczą"), jeszcze inni rozwiązują krzyżówki.

Apartamenty z pięknym widokiem

Na ostatnim poziomie teatru znajduje się teatralny hotelik. Z apartamentów korzystają m.in. reżyserzy, którzy przyjeżdżają do Zielonej Góry na dłużej. Jest tu ok. 10 miejsc do spania. - Kiedy zacząłem pracę w zielonogórskim teatrze, to była ruina. Zaprosiłem tu ówczesnego marszałka, Marcina Jabłońskiego. Zobaczył to i przekazał nam ok. 200 tys. zł na remont - wspomina Czechowski.

Lokatorzy mają do dyspozycji kuchnię, łazienkę i... zapierający dech w piersiach widok na Zieloną Górę.

Dział literacki

- To 90 proc. mojego mózgu. Moje największe wsparcie, bez nich bym zginął - przekonuje dyrektor. W dziale pracują Jan Fręś, Kinga Górska, Emilia Adamiszyn i Andrzej Borkowski. Czytają scenariusze, oceniają je i dyskutują z autorami, zajmują się projektami zagranicznymi, zgłaszają nasze spektakle na festiwale. Borkowski odpowiada za projekty graficzne.

Trzymają też pieczę nad współczesnym archiwum, prowadzonym od początku kadencji Czechowskiego. W segregatorach zamknięto kompendium wiedzy o spektaklach: scenariusze z poprawkami, programy, nagrania na płytach zdjęcia, recenzje. Przydatne wtedy, gdy np. aktor musi nagle wejść do spektaklu na zastępstwo.

Jest i gratka dla teatrofilów: przepastne archiwum "Dialogu", czasopisma teatralnego, które ukazuje się od lat 50. - To wyjątkowy rarytas w Zielonej Górze. Nawet w bibliotece takiego nie mają - chwali się Jan Fręś.

Teatralne archiwa

W niewielkim pomieszczeniu mieści się prawie cała historia teatru. Prawie, bo zachowały się niestety tylko nieliczne dokumenty z czasów niemieckich. Znajdziemy natomiast almanachy, stare zdjęcia aktorów, makiety scenografii, książki.

Jeszcze kilka lat temu archiwum było w opłakanym stanie. - Kupiliśmy nowe segregatory i pudełka. Porządkowanie archiwum zajęło nam trzy lata - przypomina dyrektor. Z archiwum korzystają m.in. studenci i doktoranci teatrologii, którzy piszą prace o teatrze.

Kulisy dużej sceny

- Przy okazji pierwszego remontu kupiliśmy nowoczesny sprzęt oświetleniowy. Wydaliśmy 1,5 mln zł i mamy jedną z najnowocześniejszych baz oświetleniowych wśród teatrów dramatycznych w Polsce. To tzw. głowy inteligentne, sterowane komputerowo - opowiada Czechowski.

Uwagę przykuwa stanowisko inspicjenta. To on czuwa nad spektaklem, dba o komplet rekwizytów i kostiumów, daje sygnały, czy wszyscy są gotowi. To od niego zależy, kiedy spektakl się rozpocznie. Przedłużenie dyrekcji...

Inspicjent ma też inną, niepisaną funkcję. Inspicjent wie, że kiedy aktor podejdzie do kulis podejrzanie blisko, najprawdopodobniej zapomniał tekstu. Wtedy nadchodzi z pomocą. Widz i tak go nie usłyszy.

Za kulisami dużej sceny znajduje się magazyn podręczny, w którym są przechowywane elementy scenografii granych właśnie spektakli. Jeśli załoga teatru wie, że sztuka będzie grana za pół roku, przenosi się to do magazynów zewnętrznych.

Tajemnice piwnicy

Ciekawostka, gdy schodzimy w piwniczne czeluście: Tu za ścianą Niemcy mieli orkiestron. Teatr był kulturalnym kombajnem, nie tylko wystawiał spektakle, ale także grał koncerty muzyczne. Były operetki, opery, występy filharmoników. Ale po tym przyszli Polacy i... orkiestron zamurowali. Bo po co jakieś dziury pod sceną. Bardzo ciężko to teraz odtworzyć, skucie tak dużej ilości betonu groziłoby zawaleniem sceny.

W piwnicy znajduje się też zapadnia. Nie dajcie się więc nabrać, jeśli kiedyś będziecie mieli okazję oglądać w teatrze występ iluzjonisty - nikt nagle nie zniknie. Jak zapadnię wykorzystują aktorzy? Dwóch silnych mężczyzn kręci korbą, a aktor wznosi się do góry i ukazuje na scenie. Jako Matka Boska, diabeł czy pan Bóg. W "Wizycie starszej pani" teatr wykorzystał zapadnię w drugą stronę, gdy bohater umierał, symbolicznie zapadając się pod ziemię.

Teatralna stolarnia

Za budynkiem teatry znajduje się ogromny magazyn, nazywany stolarnią. Dobry, bo suchy i ogrzany. Zimą można tu trzymać różne większe elementy scenografii.

Kiedyś mieściły się tu pracownie, ale dyrektor myśli oszczędnie. - Nie opłaca się kupować nowego sprzętu i zatrudniać ludzi. To rozwiązanie z poprzedniego wieku. Dziś nikt już tak w teatrach nie robi. Dziś zatrudnia się firmy zewnętrzne, u których zamawia się scenografię. To kosztuje kilka zer mniej - mówi dyrektor.

Przed wejściem do magazynu stoją wysokie elementy ze "Snu Nocy Letniej", wykorzystywane m.in. na korowodach. Przed wejściem - to jest dobre miejsce dla rzeczy, którym nic się nie stanie od deszczu.

Magazyn kostiumów

To skarbnica strojów wszelakich - od mundurów, po suknie ślubne i kreacje księżniczek. Szczególnie rozchwytywana przed sylwestrem. Ale wypożyczają też aktorzy, którzy grają spektakle poza teatrem.

W osobnych magazynach są przechowywane kostiumy z aktualnych spektakli, a jeszcze w osobnych całe zestawy strojów z archiwalnych przedstawień. I teraz znów się przydadzą, bo teatr będzie wznawiać "Wizytę starszej pani".

Peruki i kostiumy

W pracowni krawieckiej powstają kostiumy na miarę, których nie można byłoby kupić w żadnym sklepie. Dzieła sztuki powstają też w manufakturze peruk. Zjawiskowe peruki, jak np. te ze "Stworzeń scenicznych", tworzy pani Maria, prywatnie żona aktora Jerzego Kaczmarowskiego.

Muzeum Lalek

To wyjątkowy magazyn. Zamieszkało tu ok. 450 lalek, gromadzonych od 1962 roku. Robią wrażenie. - To artystyczne dzieła sztuki. One żyją, bo przychodzą tu dzieci na wycieczki. To ulubione miejsce dzieci - podkreśla dyrektor.

Lalki są przechowywane w specjalnej temperaturze, odkurzane i czyszczone. To cała historia teatru. Już do dawna dyrektor przymierza się do stworzenia Muzeum Lalek. Szkoda, by tak piękne i cenne przedmioty leżały schowane. Grzech ich nie wydobyć. Chce je pokazać. Dział literacki skatalogowałby lalki i doprecyzował, z jakiego spektaklu pochodzą.

Magazyn rekwizytów

Tu znajdziecie wszystko - uprzedza Czechowski. Rzeczywiście, w przepastnym magazynie rekwizytów naszym oczom ukazują się kolejno: figura Matki Boskiej, komplet zardzewiałych czajników, klatki dla ptaków i imponująca kolekcja koszy wiklinowych. Dalej dzbanki, wazony, ramki, termosy, butelki, czaszki, książki, miecze, krzesła - proszę bardzo.

Jak często twórcy spektaklu zaglądają tu i sięgają po rekwizyty? Scenograf rozpoczyna swoją pracę od zwiedzenia tego magazynu. Szuka inspiracji. Teraz się udało, do kolejnej premiery wchodzi adapter bambino, wyszperany właśnie tutaj, który reżyserowi akurat pasował. Ale to bardzo stare, historyczne rzeczy, które stanowią raczej tkankę historyczną. - Częściej kupujemy nowe rekwizyty, niż wykorzystujemy stare - mówi na koniec naszej wycieczki szef teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji