Artykuły

Grzegorzewski jako plastyk

W kwietniu 2015 roku, w dziesiątą rocznicę śmierci Jerzego Grzegorzewskiego, reżysera teatralnego i scenografa, w warszawskiej galerii aTAK odbył się wernisaż poświęconej mu wystawy - pisze Rafał Węgrzyniak w Nowych Książkach.

Przygotowali ją córka reżysera, plastyczka i dramatopisarka Antonina Grzegorzewska wraz z mężem Jerzym Wojciechowskim, który podjął się obowiązków kuratora.

Tytuł wystawy - "Że też musiała Pani zadać to pytanie!" - przywoływał reakcję Grzegorzewskiego na poruszenie w wywiadzie kłopotliwej kwestii powrotu do uprawiania porzuconego niegdyś malarstwa. Zostały na niej zaprezentowane bynajmniej nie dokonania teatralne Grzegorzewskiego, ale jego nieliczne prace plastyczne: obrazy olejne, grafiki, rysunki, projekty kostiumów, dekoracji, plakatów, katalogów. (Niestety, nie udało się zgromadzić wszystkich dzieł, bo będące właścicielkami niektórych siostra i kuzynka Grzegorzewskiego odmówiły ich udostępnienia). Ponadto na wystawie pokazane zostały rozmaite przedmioty - z kręgu nie tylko kultury europejskiej, ale też japońskiej czy chińskiej - gromadzone przez Grzegorzewskiego od 1982 w jego warszawskim mieszkaniu przy ulicy Mazowieckiej. Były wśród nich lustra, lampy, pulpity, wazy, kolumny czy rzeźby zwierząt. W owym mieszkaniu - urządzonym zupełnie niepraktycznie - mógłby żyć esteta z czasów symbolizmu, des Esseintes z powieści "Na wspak" Jorisa-Karla Huymansa, przypomnianej ostatnio przez Michela Houellebecqa w "Uległości". Było ono również azylem dla twórcy teatru ponowoczesnego.

Wystawie towarzyszył obszerny katalog z mnóstwem ilustracji, będący cennym dopełnieniem dotychczasowych publikacji o Grzegorzewskim, zarówno książkowych (dwie monografie, zbiór wywiadów, zestaw scenariuszy teatralnych, albumy), jak i prasowych (pośmiertne zeszyty "Teatru" albo "Notatnika").

W katalogu przedrukowane zostało z "Aspiracji" wspomnienie Antoniny o ojcu: "JG. Marzenia". Natomiast Jerzy Wojciechowski w studium "Malarz pośród przedmiotów" przypomniał, że Grzegorzewski w latach 1957-1962 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Plastycznej w Łodzi na wydziale projektowania odzieży. Uprawiał jednak wraz ze swym przyjacielem z owych czasów, Stanisławem Łabęckim, malarstwo i grafikę przede wszystkim pod kierunkiem Stanisława Fijałkowskiego. W listopadzie 1962 Grzegorzewski i Łabęcki mieli nawet wystawę w Galerii Sztuki Nowoczesnej Krzywe Koło na warszawskiej starówce. Grzegorzewski nie zdołał jednak w 1962 obronić pracy dyplomowej w PWSP. Za to w 2001 przyznano mu tytuł doktora honoris causa owej uczelni, przekształconej już w Akademię Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego. Wojciechowski słusznie wydobył wpływ propagowanych w Łodzi przez Strzemińskiego oraz jego uczniów awangardowych idei i stylów, z którymi Grzegorzewski zapoznał się w PWSP czy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Zasygnalizował też fascynacje malarstwem Piotra Potworowskiego i Andrzeja Wróblewskiego. Powinien jednak przywołać również innych twórców, których Grzegorzewski był spadkobiercą, zwłaszcza Stanisława Wyspiańskiego, Witkacego czy Tadeusza Kantora. Przecież malarstwo z pogranicza ekspresjonizmu abstrakcyjnego i informelu uprawiał Grzegorzewski właśnie w ślad za Kantorem. "Zamek Sinobrodego" pragnął wystawić, odkąd w lutym 1963 obejrzał w operze warszawskiej polską prapremierę dzieła Beli Bartoka w scenografii Kantora, którą potem omówił w szkicu opublikowanym we "Współczesności".

Wojciechowski popełnił szereg błędów, wchodząc na najwyraźniej obcy mu grunt teatru. Pomylił się, utrzymując, że "w Czterech komediach równoległych z 1994 roku bohaterkami były ofiarnice księcia Sinobrodego", bo ta cześć spektaklu w warszawskim Studio nie powstała. Mało precyzyjne są nawiązania do ostatniego przedstawienia Grzegorzewskiego "On. Drugi Powrót Odysa", zaprezentowanego w Teatrze Narodowym w Warszawie na dwa miesiące przed śmiercią inscenizatora. Autor studium utrzymuje, że Grzegorzewski "scalił w przedstawieniu sztukę "On", napisaną przez jego córkę" z "Powrotem Odysa". Ale "On" to przecież monolog. A z tragedii Wyspiańskiego pozostało w scenariuszu zaledwie parę motywów i kwestii, gdyż stanowił kompilację drobnych fragmentów innych utworów. Choćby palenie w piecu piekarni awangardowych obrazów było przetworzeniem niszczenia kolekcji Bałandaszka nowoczesnej sztuki w "Onych" Witkacego, nie zaś wprowadzenia zakazu grania "komedii dell'arte w Czystej Formie", jak sugeruje Wojciechowski.

***

Jerzy Grzegorzewski

"Że też musiała Pani zadać to pytanie"

teksty Antonina Grzegorzewska,

Jerzy Wojciechowski

Warszawa "Galeria aTAK", 2015

147 s. :il kolor.; 28 cm

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji