Artykuły

Warszawa. Dramat Klima na scenie Teatru Polskiego

Prawie cały zespół Teatru Polskiego wystąpi w "Ukraińskim Dekameronie" według Klima - opowieści o świecie, w którym przeplatają się ze sobą śmiech i łzy.

Pod pseudonimem Klim kryje się czołowy współczesny dramaturg ukraiński Władimir Klimenko. Warszawska publiczność poznała już jego twórczość za sprawą autorskiego przedstawienia Aleksandry Koniecznej. Mowa o "Kobiecie z zapałkami" w Teatrze Narodowym z Magdaleną Cielecką w roli głównej.

W "Ukraińskim Dekameronie", którego polską premierę przygotowuje właśnie Teatr Polski, autor połączył rubaszność charakterystyczną dla Giovanniego Boccaccia (nawiązanie do jego gorzkiej komedii nie kończy się na tytule) z wizją wywiedzioną z ukraińskich pieśni i Gogolowskich opowiadań inspirowanych wschodnim folklorem.

Podpatrujemy melancholijne życie na wsi, gdzie w ludzkie sprawy ingerują duchy.

Śmierć może przysiąść na ławeczce

- Dla mnie to opowieść o tym, co potrafi zrobić świat metafizyczny ze światem ludzkim, kiedy ludzie trochę za bardzo się zapominają. U nas w konsekwencji pojawia się epidemia, zaraza. (...) Towarzyszy temu atmosfera rozliczenia. Postaci stawiane są w sytuacjach skrajnych, co wrażliwsze czują, że dzieje się z nimi coś niedobrego. Śmierć to jedno, ale spotkać się z nią i powiedzieć sobie, że to już koniec, to zupełnie inna sprawa - przyznaje Natalia Sikora, która wciela się w postacie Dżumy i Cholery. A Śmierć krąży po okolicy, szukając nie tylko ofiar, ale i miłości.

- Zabieramy widzów do świata, w którym Śmierć może przysiąść sobie na ławeczce i właściwie nikogo to nie zdziwi. Dla nas ten świat jest niezwykły. Dla bohaterów zwyczajny, bo obcują z nim, znają go. A nawet, gdy wydarzy się coś niecodziennego, niewiele sobie z tego robią. "Czegośmy to jeszcze nie widzieli?" - mówi jeden do drugiego. Ale napiją się, i będzie dobrze - opowiada aktor Dominik Łoś. Jak zauważa, żyjąc w mieście, coraz bardziej zamykamy się na duchowość i metafizykę, ale przecież z opowieści dziadków czy własnych doświadczeń znamy podobne historie. - Na wsi, gdy człowiek umiera, obcuje się z nim w tej samej izbie. Sam pamiętam, jak spałem przy trumnie i było to normalne - dodaje aktor. Jego zdaniem tekst Klima jest piękny i mądry jak poezja. - Bo to poezja potrafi jednym słowem nazwać nawet najbardziej skomplikowane sprawy, a przy tym dotknąć w nas czegoś takiego, że długo nie możemy się otrząsnąć - tłumaczy Dominik Łoś.

Pracę nad spektaklem, zaraz po pierwszym czytaniu tekstu, aktorzy rozpoczęli od nauki ukraińskich pieśni ludowych. - Dotykają one najbardziej podstawowych spraw, obrzędów związanych z narodzinami i śmiercią, czerpią z natury. Mają w sobie zarazem rodzaj koncentracji, która przydałaby się nam wszystkim. Mam na myśli nas aktorów. Bo wtedy wypełni się specyficzny rodzaj bycia na scenie, że publiczność powinna zadać sobie pytanie: "Czemu oni tacy są, co ma się tam stać?". A to się już stało, zaraza szaleje - mówi Natalia Sikora.

Nikt aktorowi niczego nie narzuca

Inscenizację przygotowuje Vlad Troicki, założyciel i dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej DAKH w Kijowie, który od lat z powodzeniem wystawia teksty Klima. Aktorzy doceniają współpracę z ukraińskim reżyserem:

- Lubię, kiedy panuje swoboda twórcza, kiedy aktorzy mogą wykazać się własną inwencją, a reżyser opiekuje się osobami, które zaangażują się w pracę, nie zostawia ich samych sobie - tłumaczy Natalia Sikora. - Oczywiście, Vlad ma swój pomysł, wie, do jakiego świata dąży. Natomiast bierze wszystko z nas, z tego, co powstawało na bieżąco na sali prób w wyniku naszych działań czy teraz dzieje się na scenie. Nie narzuca aktorowi postawy, rytmu, nie kieruje na z góry ustalone tory - dodaje aktorka.

Scenografia i kostiumy w "Ukraińskim Dekameronie", choć nawiązują do barwnego folkloru naszych wschodnich sąsiadów, mogą zaskakiwać prostotą.

- My chcielibyśmy mieć więcej, tu jakiś pasek czy sznurek, tu koronkę, ponosi nas również w tańcu i samym graniu, ale reżyser cały czas studzi nasze zapędy, mówiąc: "Prościej, prościej!". Zresztą jest w tej prostocie coś pięknego - przyznaje Dominik Łoś. Według Sikory spektakl powinien działać na wyobraźnię za sprawą świateł, scenografii i muzyki, stanowiąc dla widzów duchową ucztę. - A niełatwe w tym wszystkim będzie tylko to, że każdy z nas, postawiony w krańcowej sytuacji, zachowa się jak człowiek albo nie - podsumowuje aktorka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji