Artykuły

Krystyna Janda: Obie boimy się pana prezydenta

- Gramy ponad 800 razy rocznie, więcej niż jakikolwiek teatr w Polsce. Nie robimy tylko łatwych rzeczy, opowiadamy też tematy trudniejsze czy bardzo trudne - mówi Krystyna Janda, aktorka i dyrektorka Teatru Polonia w Warszawie.

Mówi, że rola Danuty Wałęsowej w monodramie, który przedstawiła w elbląskim Teatrze im. Aleksandra Sewruka w ramach 15. Wiosny Teatralnej, była jednym z jej największych wyzwań.

Zapewne ma już pani dystans do tej roli, bo od premiery monodramu "Danuta W." minęły 4 lata, a pani już wielokrotnie wcielała się w tę rolę. Ale czy nadal możemy mówić o dużym wydarzeniu emocjonalnym, gdy wchodzi się na scenę i przez następne minuty jest się żoną człowieka, o którym się mówi, że obalił komunizm? To duże wyzwanie aktorskie?

- Tak, za każdym razem, szczególnie, że sytuacja społeczno-polityczna jest dynamiczna i ma bezpośredni wpływ na ten spektakl i jego odbiór. Jednak podmiotem lirycznym spektaklu jest prezydent Wałęsa. I jakkolwiek byśmy tej historii nie opowiadali, z perspektywy pani Danuty, jest to spektakl o panu prezydencie. Dzisiaj po wielu latach jestem bardzo związana z panią Danutą. Granie jej przez te 138 wieczorów, nawet jeśli nie była obecna, albo nie kontaktowałyśmy się od jakiegoś czasu, istnieje już w mojej wyobraźni, głowie, organizmie, jak u każdej aktorki. Przygoda z tym spektaklem jest nieprawdopodobna. A przez to, że wszystko dookoła tak się zmienia, jest to najbardziej żywy teatr, jaki poznałam w swoim życiu.

Jest pani ikoną polskiej sceny teatralnej i filmowej, odniosła pani ogromny sukces. A jednak znakomicie wcieliła się w kobietę, która żyła w cieniu męża, zawsze o krok za nim... Czy Danuta Wałęsowa może być jednak wzorem dla współczesnych kobiet?

- Myślę, że może, w bardzo wielu aspektach. Nie wiem jak wiele kobiet poradziłoby sobie w jej sytuacji. I czy wyszłyby z tego tak zwycięsko i z taką godnością jak ona. Ale ten spektakl to nie panegiryk na temat pani Danuty. Książka jest krytyczna - i w stosunku do wielu ludzi, i spraw, i do niej samej.

Wydaje mi się, że wspomnienia byłej prezydentowej rozprawiają się trochę z mitem macho, samca - głowy rodziny.

- Ten aspekt sprawy mnie zupełnie nie interesuje. Myślę, że obie boimy się pana prezydenta. Jest on tak silną osobowością i tak nie owija nic w bawełnę, że zrobienie tego spektaklu wymagało od nas obu odwagi. Paradoksalnie od nas obu, bośmy już się czuły związane. Moim zdaniem Lech Wałęsa, czegokolwiek by nie zrobił, jakichkolwiek uczuć by nie wzbudzał, i tak jest macho. I proszę to potraktować z uśmiechem.

Temat monodramu jest teraz chyba jeszcze bardziej żywy dla odbiorców niż kilka lat wcześniej? To jest trudny moment dla prezydenta Wałęsy. Pojawiają się oskarżenia o agenturalność. Czy ta sytuacja może wpłynąć na artystyczną stronę monodramu?

- Tym bardziej cieszę się, że zrobiłam ten spektakl i że mogę go grać właśnie teraz. Wiele spraw nie jest tam opowiedzianych przez panią Danutę szczegółowo, ale ogólny ton emocji, prawdy, zdarzeń i ich konsekwencji jest bardzo czysty i prawdziwy. Gram to najlepiej, jak umiem.

Prowadzi pani dwa warszawskie teatry. To duże wyzwanie. Czy dziś, w dobie internetu, zalewu informacji, chętnie oddajemy się magii teatru?

- Czy to jest trudne? A jak pani myśli? Jakoś staram się sobie radzić, rezultaty widać. Koń, jaki jest, każdy widzi. A frekwencję mamy niezłą. Gramy ponad 800 razy rocznie, więcej niż jakikolwiek teatr w Polsce. Nie robimy tylko łatwych rzeczy, opowiadamy też tematy trudniejsze czy bardzo trudne. I takie dwie premiery mamy przed sobą w tych ciężkich, nieprzychylnych nam czasach.

Gdyby dostała pani jeszcze jeden bilet na życie, to jak by ono wyglądało?

- Nie wiem, chciałabym być aktorką (śmiech).

***

Krystyna Janda, aktorka filmowa i teatralna, reżyserka. Urodziła się 19 grudnia 1952 w Starachowicach. Studiowała w warszawskiej PWST, którą ukończyła w 1975 roku. Jeszcze w czasie studiów zadebiutowała w Teatrze TV rolą Maszy w "Trzech siostrach" Czechowa (1974), w tym samym roku po raz pierwszy wystąpiła też na deskach teatru w dwóch epizodycznych rolach. Debiutem filmowym Jandy była zachwycająco dojrzała, niezapomniana kreacja Agnieszki w "Człowieku z marmuru" Andrzeja Wajdy (1976). Jej dorobek to kilkadziesiąt ról filmowych i tyleż samo teatralnych, z których wiele na trwałe zapisało się w historii teatru oraz kina polskiego, ale i światowego. Jest laureatką wielu prestiżowych nagród filmowych i teatralnych, w tym Złotej Palmy w Cannes dla najlepszej aktorki za rolę w "Przesłuchaniu" Ryszarda Bugajskiego (1990).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji