Artykuły

Białystok. Narodowcy przed teatrem

Zaledwie kilkudziesięciu wszechpolaków wspieranych przez grupkę starszych mieszkańców Białegostoku pojawiło się przez Teatrem Dramatycznym. Pikieta okazała się burzą w szklance wody, podczas której narodowcy nie powiedzieli niczego nowego. Krzyży nie było.

Swój protest zorganizowali w odpowiedzi na premierę sztuki "Biała siła, czarna pamięć" na podstawie poświęconego Białemustokowi reportażu Marcina Kąckiego. Już na dzień przed pikietą - na konferencji - mówili, że książka to połączenie realiów z wymysłami. Ich zdaniem Kącki, dziennikarz poznańskiej "Wyborczej", lepiej by się sprawdził jako pisarz fantasy. Mówili, że np. przedstawił w niewłaściwy sposób debatę o patronie Uniwersytetu w Białymstoku, a także napisał nieprawdę o ich koledze Adamie Andruszkiewiczu (ten podobno nie sapie i nie uderza ręką w kolano).

Pikieta Młodzieży Wszechpolskiej

Przed Dramatycznym pojawili się wszechpolacy z Podlasia oraz Wielkopolski. Przynieśli ze sobą transparent "Poznań przeprasza za Kąckiego". Protest zaczęli od modlitwy. Później przedstawiciele narodowców mówili, że to sprzeciw wobec tego, co wieczorem ma się wydarzyć w budynku teatru.

- Przyjechaliśmy, żeby przeprosić za pana Marcina Kąckiego, którego działania są iście goebbelsowską propagandą, by nie powiedzieć stalinowską - mówił do zebranych Ziemowit Przebitkowski, szef poznańskich wszechpolaków. Dodawał, że w Białymstoku wartości Bóg, honor i ojczyzna są mocno wpisane w serca mieszkańców.

Pojawiły się okrzyki: "Stalinowska propaganda!", "Wielka Polska chrześcijańska!". Mówiono o chrześcijańskim i narodowym odradzaniu się Polski. No i były także hasła skierowane przeciwko "Gazecie Wyborczej", jak klasyczne już "Kłamstwa Michnika wyrzuć do śmietnika". W grupie przyglądających się manifestacji można było wypatrzyć reżysera Piotra Ratajczaka, autora adaptacji Piotra Rowickiego i jednego z aktorów - Michała Tokaja.

Na koniec dyrektorce Dramatycznego Agnieszce Korytkowskiej-Mazur wręczono nagrodę Złotego Goebbelsa "za wybitne osiągnięcia w szerzeniu propagandy". Podobny dyplom przygotowano Marcinowi Kąckiemu. Powiedział, że dołoży ją do pamiątek z pobytu w tej części Polski.

***

KOMENTARZ

Jako dziennikarz "Wyborczej" mam takie samo prawo do przyglądania się pikiecie jak inni. Tak samo jestem mieszkańcem Białegostoku. I podobnie jak narodowcy mogą wykrzykiwać swoje hasła, tak i ja mam prawo do wyrażania swoich opinii. Tak jak oni mają prawo mówić, że nie życzą sobie zdjęć czy chować się za innymi na widok aparatu, tak i ja mogę poprosić jednego z operatorów [tego, który na Przystanku Woodstock przy#%bał Miecugowowi], by nie uwieczniał mnie na swojej kamerce. Mam prawo reagować. Jak oni reagują przed sztuką. Choć jej nie widzieli, a i zapewne książki Kąckiego nie czytali.

I nie zmieni tego to, że nie podoba się to przemawiającej do zebranych pani Ewie Cywińskiej czy jej mężowi panu Marcinowi Zabłudowskiemu, szefowi lokalnych wszechpolaków, czy tym, którzy przyszli się pomodlić przed placówką kulturalną (te modlitwy to już tradycja - były przed kinem Pokój, gdy wyświetlano tam film "Ksiądz", były też przed TrzyRzeczem, gdy czytano tam "Golgotę Picnic"). Módlcie się. Macie do tego prawo. Choć znam lepsze miejsca, gdzie można się pomodlić, niż manifestacja.

Tak jak ja mam prawo mieć własne zdanie. Na tym polega demokracja, o którą walczyliśmy. Obawiam się jednak, że tego nie zrozumiecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji