Artykuły

Fertner dostanie ławeczkę. 15 kwietnia uroczystość w ratuszu i na ul. Wieluńskiej

Doczekaliśmy się ławeczki Antoniego Fertnera, słynnego aktora urodzonego w Częstochowie. Nie jest podobna do tych, które upamiętniają Władysława Biegańskiego, Halinę Poświatowską, Marka Perepeczkę. Zamiast rzeźby będzie miała tabliczkę z nazwiskiem słynnego komika. Całość ufundował jego syn.

Sama ławeczka już jest. Stoi sobie u szczytu ul. Wieluńskiej. W przyszłym tygodniu — w czwartek, może piątek — zostanie do niej przykręcona tabliczka: „Antoni Dezyderiusz Fertner ul. w 1874 r. w Częstochowie przy ul. Wieluńskiej — zm. w r. 1959 w Krakowie. Wielki polski komik, aktor teatralny i filmowy, reżyser, dyrektor teatru, pionier polskiej kinematografii. W 1908 r. wystąpił w pierwszym polskim filmie fabularnym Antoś pierwszy raz w Warszawie. Znany z serii komedii rosyjskich z okresu I wojny światowej o przygodach Antoszy. Zagrał także w wielu filmach polskich okresu międzywojennego, takich jak: Jaśnie pan szofer, Ada, to nie wypada, Papa się żeni, Zapomniana melodia. Po II wojnie światowej grał w Teatrze Starym oraz w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie".

16 kwietnia ławeczka zostanie oficjalnie odsłonięta — w obecności fundatora. Jest nim syn słynnego aktora, mieszkający w Szwecji Antoni Fertner junior. Dlaczego wybrał akurat ten dzień? — To 57. rocznica śmierci mojego Taty — wyjaśnił „Wyborczej".

— Pan Antoni potwierdził swój przyjazd, podobnie jak cioteczna prawnuczka aktora, pani Marzena Kołodziejczyk, która bywała już w Częstochowie, szukając rodzinnych śladów — mówi dyrektor Muzeum Częstochowskiego Janusz Jadczyk. To muzeum zajęło się organizacją uroczystości, jako że dotyczy ona osoby wyróżniającej się w historii miasta.

W południe 16 kwietnia zacznie się w sali reprezentacyjnej ratusza dostępne dla wszystkich spotkanie poświęcone Antoniemu Fertnerowi. Będą opowieści o nim samym i o rodzinie tak bardzo przecież znaczącej dla miasta (Fertnerowie byli cenionymi rzemieślnikami, głównie w branży malarskiej i rzeźbiarskiej, ale też m.in. cukierniczej). Będzie fragment filmu Konrada Toma Ada, to nie wypada, gdzie Antoni gra papę tytułowej bohaterki, przekomicznie srogiego a zarazem stłamszonego pod naporem szaleństw rozbrykanej córki. W ratuszu zresztą będzie można obejrzeć w sobotę cały ten film — za darmo, o godz. 15, gdy już zakończą się uroczystości na ul. Wieluńskiej. Tam bowiem ich uczestnicy przejdą po spotkaniu w muzeum. — Spacer niedaleki, tylko przez III Aleję i park... Zakładamy, że okaże się przyjemnym akcentem tego popołudnia — dodaje dyr. Jadczyk. — Chyba że pogoda nam przeszkodzi.

Ławeczkę upamiętniającą słynnego aktora ulokowano na ul. Wieluńskiej, bo tam właśnie rodzina Fertnerów miała najpierw sklep z towarami dla pielgrzymów, a potem cukiernię. I tam właśnie urodził się Antoni Dezyderiusz. Nie wiadomo tylko, w którym domu. — Nie ma wzmianek, pod jakim numerem mieszkała rodzina, zresztą przez te prawie 150 lat numeracja kamienic mogła się zmienić — tłumaczy dyrektor muzeum. — Chodziliśmy więc z pełnomocnik prezydenta miasta ds. estetyki Elżbietą Idczak-Łydżbą po ulicy, szukając dogodnego, niejako symbolicznego miejsca... I znaleźliśmy: u wylotu Wieluńskiej na błonia jasnogórskie, z widokiem na całą ulicę.

Dyr. Jadczyk zdradza, że Muzeum Częstochowskie przymierza się do urządzenia Fertnerowi wystawy w cyklu „Gabinety wybitnych częstochowian". Wiele zależy od tego, jakie eksponaty uda się zgromadzić. Na pewno byłoby tam pełno fotosów, może częścią ekspozycji stałyby się prezentacje filmów i archiwalnych nagrań.
 

Zaczęło się od felietonu

Był maj 2012 r. Szykowaliśmy w „Wyborczej" tekst o Antonim Fertnerze — na 138. rocznicę jego urodzin. Artykułowi towarzyszył felieton: sławny komik powinien mieć ławeczkę w rodzinnym mieście, jak np. Halina Poświatowska. Pomysłu jednak nikt nie podjął. Czas płynął, aż tu w lutym 2014 redakcja dostała list od... syna Antoniego Fertnera. Pisał, że znalazł w internecie nasz felieton, pomysł ustawienia ławeczki uważa za doskonały i ją ufunduje.

Formalności rozciągnęły się na dwa lata, bo komunikacja była utrudniona: fundator mieszka po drugiej stronie Bałtyku. Do tego okazało się, że „ławeczka" inaczej rozumiana jest w Polsce, a inaczej w Szwecji. U nas to pomnik z wizerunkiem honorowanej osoby. Sztokholm zaś ma całą alejkę ławeczek poświęconych wielkim, cenionym i kochanym obywatelom kraju, bez rzeźb jednak, tylko z tabliczkami opatrzonymi imieniem i nazwiskiem, datami urodzin i śmierci, krótką informacją o upamiętnionym. Właśnie takie rozwiązanie zastosowano w przypadku Antoniego Fertnera.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji